Dotknęłam dłonią chłodnego materaca
i podniosłam się ostrożnie. Rozejrzałam się po ciemnym wnętrzu nieznanego mi pomieszczenia i przestraszyłam się.
Gdzie byłam? Jak długo byłam nieprzytomna?
Dotarło do mnie, że leżę na łóżku w czyimś pokoju. Pokój Simona? Nie miałam innych pomysłów. Był ze mną, kiedy mdlałam.
Kiedy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności mogłam spokojnie obadać wygląd
pokoju. Ściany w kolorze granitu kontrastowały z jasnym sufitem. Panele na podłodze były z ciemnego drewna, na szafce przy łóżku stała zakurzona lampka nocna. Pokój sprawiał wrażenie jakby był mało używany.
Po przeciwnej stronie niewielkiego łóżka stało biurko wraz z podniszczonym krzesłem.
W pomieszczeniu znajdowała się tylko jedna szafa. Intrygował mnie dość sporych rozmiarów przedmiot znajdujący się niemal pod oknem przykryty zakurzonym kawałkiem materiału.
Drzwi uchyliły się i do pokoju wkroczył Simon. W dłoni trzymał kubek.
- Przyniosłem ci wody - mruknął cicho, kiedy zauważył, że już się obudziłam.
- Jak długo byłam nieprzytomna? - zapytałam biorąc od niego wodę. Zaschło mi w gardle toteż wypiłam zawartość od razu.
- Kilka minut - odparł siadając na krześle przy biurku. Zaskrzypiało czując ciężar chłopaka. W pokoju nadal panował mrok. - Nie wiedziałem co zrobić, kiedy padłaś na ziemię...
Zabrałem cię więc do siebie...
- Dziękuję - uśmiechnęłam się, choć wątpiłam czy zauważył mój uśmiech. Było zbyt ciemno by cokolwiek widzieć. - Nie chcę ci sprawiać kłopotów.
- Mojej mamy nie ma. Wyszła - szepnął ledwie dosłyszalnie.
- Co skrywa to prześcieradło?
- Przeszłość - mruknął odwracając wzrok w stronę materiału. Objął wzrokiem wielkość przedmiotu i poprawił kaptur na głowie.
- Dobra czy zła?
- Najgorsza jaką mogłem dostać... Jak sądzisz? Co to jest?
- Z tej odległości... - oceniłam przedmiot. - No cóż. Wygląda trochę jak trumna...
Simon zaśmiał się krótko. Wstał ze swojego miejsca i obszedł biurko zatrzymując się przed obiektem. Dotknął dłonią zakurzony materiał i zerwał go jednym ruchem dłoni.
Westchnęłam z zachwytu widząc pianino. Pokryte czarną farbą lśniło nawet w panującym w pokoju mroku.
- Grasz na pianinie!
- Grałem - poprawił mnie Simon stojąc tyłem do mnie. Opuszkami palców delikatnie przejechał po nasadzie pianina.
- Dlaczego już tego nie robisz? - zapytałam cicho. Ostrożnie, nie chcąc zwiększać bólu głowy, wstałam z łóżka i podeszłam do niego. - Jest piękne... - podniosłam pokrywę i palcami dotknęłam śnieżnobiałych klawiszy.
- Tak jak dźwięki, które wydaje - Simon odsunął dłoń od pianina i wrócił na miejsce przy biurku. Odwrócił twarz w stronę niewielkiego, zakurzonego okna nie patrząc więcej na instrument.
- Jak długo grasz?
- Wiele lat. Trudno zliczyć, wspomnienia się zacierają. Wypieram ze świadomości te
przykre i staram się zapomnieć. Pewnie, dlatego nie pamiętam tak wielu rzeczy...
- Pamięć ludzka jest jak sito. Z czasem po prostu zapominamy - oderwałam wzrok od pianina i przeniosłam go na chłopaka. - Jednak, jeżeli walczymy o wspomnienia to zostają.
Możemy do nich wrócić, nie tracimy ich. Siedzą głęboko w nas.
- Mało jest rzeczy, o których chcę pamiętać. Nie mam, co wspominać. W życiu nic dobrego mnie nie spotkało.
- Opowiesz mi kiedyś? - zapytałam z nutką nadziei w głosie.
- O moim życiu? Nie wiem czy jest o czym mówić.
- Boisz się ludzi Simonie... nie bez powodu... - wsparłam się dłońmi na biurku świdrując wzrokiem mojego sąsiada. - Nie zależy ci na kontakcie ze światem, nie wychodzisz z domu, skrywasz twarz.
- Ty też uważasz mnie za wariata?
- Wręcz przeciwnie. Jestem pewna, że z twoim umysłem wszystko w porządku. Jest jednak coś, co nie pozwala ci nawiązać kontaktu ze światem. Nosisz w sercu barierę, coś cię zatrzymuje nie pozwalając iść dalej.
- Ojciec zostawił mnie i matkę, kiedy miałem dziesięć lat. Nie mógł znieść tego jak ona się zmieniła... - zaczął Simon. - W domu ciągle były awantury, nie mogli się ze sobą dogadać.
Zachowywali się tak jakby byli sobie obcy, choć byli małżeństwem i mieli syna. Tata nie mógł
znieść licznych zdrad mamy... tego, że... - urwał. Zacisnął dłonie w pięści i pochylił głowę.
- Nie musisz mówić, jeżeli sprawia ci to ból - szepnęłam.
- Mama zawsze dużo piła. Miała jednak jakiś umiar, ale teraz... rzadko widzę ją trzeźwą i nad tym ubolewam. Nigdy nie chciałem by mama tak skończyła. Chciałem i chcę jej szczęścia.
Kilka miesięcy po odejściu taty mama związała się z nowym facetem. Myślałem, że to kolejny przelotny romans, ale tym razem było inaczej. Wzięli potajemny ślub, on się tu wprowadził