Dafnis
Kto czas ma, czasu czeka, czas tylko upuszcza;
Zły ptak, co nie ugania, gorszy, co upuszcza.
Dziewka
Kto myśli o czym, łacno wszystkiemu dogodzi.
Co czynisz? Nie macaj mię, kędy się nie godzi!
Dafnis
Wszak to już piersi moje, wszakeś i ty moja.
Dziewka
Jako ociec pozwoli, twoja i nie twoja.
Dafnis
Proszę cię, nie czyń mi już żadnej wątpliwości.
Dziewka
Nie czynię, ale trzeba wszędzie ućciwości.
Dafnis
Dajże mi na to rękę, że mi strzymasz słowo.
Dziewka
Strzymam, bodajem tak dziś do dom doszła zdrowo.
Dafnis
Niestetyż, jako ja tu barzo tęsknić muszę!
Dziewka
Fortel na to: czynić co i bawić tym duszę.
Dafnis
Trudno co czynić, kiedy umysł rozerwany.
Dziewka
Wżdyć nam jeszcze oświtnie jutro dzień zarany.
Dafnis
Tu li jutro pożeniesz czy na inszą stronę?
Dziewka
Gdzie ty będziesz pasł, tam i ja swoje przyżonę.
Dafnis
Dajże mi na dobrą noc pięknie się obłapić.
Dziewka
Nie baw mię, słońce siada, trzeba mi się kwapić.
Dafnis
Naści ten pierścioneczek, upominek mały.
Dziewka
Jutro się tu, dalibóg, zabawim dzień cały.
Dafnis
Dajże mi ten wianeczek przewiędły na poły.
Dziewka
Wianek przewiędły i ktoś nie barzo wesoły.
Dafnis
Odchodzisz, me kochanie, a mnie tu zostawiasz?
Dziewka
Puść mi rękę, próżno mię na ten czas zabawiasz.
Dafnis
Badźże łaskawa, a tu wracaj mi się zdrowa!
Dziewka
I ty bądź łaskaw!
Tu ich koniec wzięła mowa.
Ona za bydłem poszła, a Dafnis przy chęci
Został nieborak, jako gdy kto od pamięci
Odejdzie, wszystek zmilknie, stoi jako wryty,
Zastrzał mając na sercu miłości niezbyty.
Potym poszedł do koszar, a już bydło była
Pilna czeladka wszystko na noc wydoiła.
SIELANKA OŚMNASTA
ŻEŃCY
Oluchna, Pietrucha, Starosta.
Oluchna
Już południe przychodzi, a my jeszcze żniemy.
Czy tego chce urzędnik, że tu pomdlejemy?
Głodnemu, jako żywo, syty nie wygodzi,
On nad nami z maczugą pokrząkając chodzi,
A nie wie, jako ciężko z sierpem po zagonie
Ciągnąć się. Oraczowi insza, insza wronie;
Chociaj i oracz chodzi za pługiem, i wrona,
Inszy sierp w ręce, insza maczuga toczona.
Pietrucha
Nie gadaj głosem, aby nie usłyszał tego.
Abo nie widzisz bicza za pasem u niego?
Prędko nas nim namaca; zły frymark - za słowa
Bicz na grzbiecie, a jam nań nie barzo gotowa.
Lepiej złego nie drażnić; ja go abo chwalę,
Abo mu pochlebuję i tak grzbiet mam w cale.
I teraz mu zaśpiewam, acz mi niewesoło:
Niesmaczne idą pieśni, gdy się poci czoło.
Słoneczko, śliczne oko, dnia oko pięknego!
Nie jesteś ty zwyczajów starosty naszego.
Ty wstajesz, kiedy twój czas, jemu się zda mało,
Chciałby on, żebyś ty od pułnocy wstawało.
Ty bieżysz do południa zawsze swoim torem,
A on by chciał ożenić południe z wieczorem.
Starosto, nie będziesz ty słoneczkiem na niebie,
Inakszy upominek chowamy dla ciebie!
Chowamy piękną pannę abo wdowę krasną,
Źle się u cudzych żywić, lepiej mieć swą własną.
Starosta
Pietrucho, nierada ty robisz, jako baczę,
Chociaj ci nic młodego w pieluchach nie płacze.
Pożynaj, nie postawaj, a przyśpiewaj cudnie,
Jeszcze obiad nie gotów, jeszcze nie południe!
Pietrucha
Słoneczko, śliczne oko, dnia oko pięknego!
Nie jesteś ty zwyczajów starosty naszego.
Ty dzień po dniu prowadzisz, aż długi rok minie,
A on wszystko porobić chce w jednej godzinie.
Ty czasem pieczesz, czasem wionąć wietrzykowi
Pozwolisz i naszemu dogadzasz znojowi,
A on zawsze: „Pożynaj, nie postawaj!” - woła,
Nie pomniąc, że przy sierpie trój pot idzie z czoła.
Starosto, nie będziesz ty słoneczkiem na niebie!
Wiemy my, gdzie cię boli, ale twej potrzebie
Żadna tu nie dogodzi, chociajby umiała.
Siła tu druga umie, a nie będzie chciała,
Bo biczem barzo chlustasz. Bodaj ci tak było,
Jako się to rzemienie u bicza zwiesiło!
Starosta
Pożynaj, nie postawaj! I ty byś wolała
Inszego bicza zażyć, tylko byś igrała.
Zażywaj teraz tego! Barzo-ć widzę śmieszne!
Pociągaj za inszymi i zażynaj spieszno!
Pietrucha
Słoneczko, śliczne oko, dnia oko pięknego!
Nie jesteś ty zwyczajów starosty naszego.
Ciebie czasem pochmurne obłoki zasłonią,
Ale ich prędko wiatry pogodne rozgonią,
A naszemu staroście nie patrz w oczy śmiele,
Zawsze u niego chmura i kozieł na czele.