Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Takie oceny, jak: mniej czy więcej uczuciowy, mniej czy więcej myślący itp. zawierają w sobie ocenę wartościującą, która tylko zaciemnia różnice prawdziwe, leżące nie w kategoriach mniej lub więcej, ale - inaczej.
Nie wiadomo też dokładnie, które różnice między płciami płyną z natury, a które z uwarunkowań kulturowych i nie zawsze cechy określane jako typowe dla jednej płci są warte wychowawczego popierania, gdyż mogą być tylko wynikiem niewłaściwych układów społecznych, np. bierność kobiet i niewrażliwość mężczyzn. Także niektóre właściwości będące następstwem uwarunkowań fizjologicznych, choć są łatwiejsze dla jednej płci, mogą być potrzebne i dla drugiej. Jeżeli np. dzięki uwarunkowaniom fizjologicznym (cykliczne działanie hormonów), empatia, czyli wczuwanie się w stany psychiczne innych ludzi, jest łatwiejsza dla kobiet, nie znaczy to, żeby nie była potrzebna mężczyznom. Podobnie to, że dla mężczyzn - ze względu na większą stałość hormonalną - konsekwencja i stałość postępowania są łatwiejsze, nie znaczy, że nie są one potrzebne kobietom.
Empatia nie jest cechą kobiecą ani stałość męską, ale inaczej się uzewnętrzniają u kobiet i mężczyzn. Płeć nadaje im swoisty i trudny do opisania koloryt stanowiący jakby dwa aspekty tej samej wartości. Uzupełnianie się płci nie polega więc na tym, że jedna jest uczuciowa - druga nie, jedna zmysłowa - druga nie itp. i sumowaniu się cech przeciwstawnych, ale na bardziej subtelnej różnicy jakościowej: różnym kolorycie przeżywania, różnej instrumentalizacji tej samej melodii.
Niełatwo określić, co jest najistotniejsze dla tego kolorytu, może jednak trochę przybliża go spojrzenie na funkcje niezbywalnie związane z płcią, czyli macierzyństwo kobiet i ojcostwo mężczyzn. Dotyczą one nie tylko czynności fizycznych, ale także zadań najistotniejszych matki i ojca, czyli tworzenia miłości i pobudzania rozwoju.
Główne zadanie matki - budzenie i umożliwianie miłości, „tworzenie miejsca” na miłość - jest może tym, co stanowi zarazem specyficzne zadanie każdej kobiety, choćby nie była matką w sensie fizycznym. Może właśnie ze względu na to kobieta potrafi dostosowywać się, nawiązywać kontakt z ludźmi, zwraca uwagę na ład i estetykę wnętrza, jest uczulona na potrzeby innych, wyczuwa ich intencje, jest czuła i ciepła. Nie trzeba więc kobiecości oceniać według spraw drugorzędnych jak: strój, uczesanie czy ukształtowane pod wpływem czynników kulturowych sposoby zachowania, ale według nastawienia na człowieka, ciepła kontaktu i gotowości dzielenia się.
Może właśnie w zadaniach ojca, które pełnić może nie tylko ojciec fizyczny, odnaleźć możemy to, co istotne dla męskości. Nie strój, uczesanie, oschły sposób bycia, zmysłowość czy brutalność jest miarą męskości. Ojciec przez samo swoje istnienie przemienia związek matka - dziecko w grupę rodzinną i ta właśnie komplikacja umożliwia rozwój. Nie zatrzymywanie się na tym co zastane, ale szukanie nowego i trudniejszego, dążenie naprzód, stawanie się motorem rozwoju, jest męskim sposobem bycia.
Tu też leży uzupełnianie się mężczyzn i kobiet: w nieustannym splataniu miłości i rozwoju - nie dążenie naprzód, „po trupach”, byle dalej, ale rozwój w miłości; nie stagnacja: „Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna”, ale miłość rozszerzająca się i rosnąca. To jest dla człowieka „odpowiednia dla niego pomoc” - wzajemne dawanie i przyjmowanie tego, co najważniejsze.


Rodzinne więzyPsychologia zajmuje się życiem psychicznym człowieka: mężczyzny, kobiety, dziecka. Te same osoby stają się przedmiotem zainteresowania psychologii rodziny z chwilą, gdy spojrzy się na nie jako na członków specyficznej grupy społecznej, jaką jest rodzina.
Czym jest rodzina, każdy wie. A jednak już pobieżna analiza i porównanie sądów na ten temat wskazuje, że sprawa jest dość złożona. Rodzina - to grupa ludzi związanych specjalnymi, bliskimi więzami. Czym jednak różni się od innych grup, np. koleżeńskich, nie jest oczywiste. Już biorąc pod uwagę pierwszy, najbardziej narzucający się czynnik, jakim jest pokrewieństwo, powstają wątpliwości. Czy stanowią rodzinę ludzie nawet bardzo blisko spokrewnieni, ale w ogóle nie utrzymujący ze sobą kontaktu? Natomiast dzieci adoptowane, choć z rodzicami w ogóle nie związane pokrewieństwem, na pewno należą do rodziny.