I
rozumiem, dlaczego on wtedy nie chciał, a musiał ze mną prowadzić wojnę".
Kiedy miało się odbyć ostatnie posiedzenie, na którym podpisane już
zaproszenia będą włożone do kopert i zapieczętowane królewską pieczęcią
— MaciuÅ› niecierpliwie czekaÅ‚ na sekretarza stanu, żeby widzieć, jak on
będzie kładł do kopert sfałszowane wypowiedzenie wojny zamiast
zaproszenia do stolicy Maciusia na otwarcie parlamentów. Zdziwiło go
bardzo, że sekretarz nie przyszedł, tylko jego pomocnik.
— WiÄ™c domy bÄ™dÄ… gotowe? — zapytaÅ‚ siÄ™ MaciuÅ›.
— Z pewnoÅ›ciÄ… bÄ™dÄ… gotowe.
— Doskonale.
Wiec zrobi siÄ™ tak. UroczystoÅ›ci trwać bÄ™dÄ… tydzieÅ„. Pierwszego dnia —
nabożeństwo, przegląd wojsk, obiad galowy i wielkie przedstawienie w
teatrze.
Drugiego dnia — otwarcie sejmu dorosÅ‚ych. Trzeciego dnia
— otwarcie sejmu dla dzieci. Czwartego dnia — otwarcie ogrodu
zoologicznego. PiÄ…tego dnia — wielki pochód dzieci, które wyjeżdżajÄ… na
wieś na całe lato do domów, które dla nich w lasach swoich zbudował
MaciuÅ›.
Szóstego dnia — wielki bal pożegnalny dla zagranicznych królów. A
siódmego dnia — wyjazd wszystkich goÅ›ci.
Maciuś dodał jeszcze do programu czwartego dnia odsłonięcie pomnika
dzielnego pilota, który zginął w ostatniej jego podróży
— i wielkÄ… zabawÄ™ dla czarnych królów. Na wszystkich zabawach bÄ™dÄ…
obecni posłowie obu sejmów i Felek-minister siedzieć będzie po lewej
stronie Maciusia, a prezes ministrów po prawej. To znaczy, że minister
dorosłych i minister dzieci są zupełnie równi wobec króla i do Felka wszyscy
tak samo zwracać się będą: „Panie ministrze".
Kiedy już wszystko uradzono, Maciuś podpisał zaproszenia do zagranicznych
królów: do biaÅ‚ych — na biaÅ‚ym papierze, do żółtych
— na żółtym i do czarnych na czarnym papierze.
Do białych królów zaproszenia napisane były czarnym atramentem, do
żółtych — czerwonym, a do czarnych królów zaproszenia napisane byÅ‚y
złotym atramentem. Zaproszenia do czarnych królów miał zawieźć Bum-
Drum, do żółtych królów zaproszenia miały być posłane przez ich przyjaciela
— biaÅ‚ego króla. Ale z góry umówione byÅ‚o, że biaÅ‚y król zatrzyma te
zaproszenia u siebie i nie pośle. Wtedy żółci królowie obrażą się na Maciusia
i będą się przyjaźnić z tamtym.
Mistrz ceremonii przyniósł skrzynkę z królewską pieczęcią. Zaproszenia po
kolei wkładano do kopert i pomocnik sekretarza stanu pieczętował je
czerwonym i zielonym lakiem.
Maciuś patrzył uważnie. Dawniej śmieszyła go ta cała ceremonia
pieczętowania listów, uważał ją za niepotrzebną i złościł się, że trwa tak
długo. A teraz już rozumiał, że to jest ważne.
Już były zapieczętowane wszystkie listy, oprócz ostatnich trzech. Ministrom
znudziła się też ta ceremonia, zapalili cygara i rozmawiali sobie po cichu,
chociaż regulamin zabraniał rozmawiać podczas pieczętowania listów
królewską pieczęcią. Oni nie wiedzieli, co będzie. Wiedział wszystko tylko
Maciuś, prezes ministrów i minister sprawiedliwości.
Potem nawet bardzo się obraził minister spraw zagranicznych, że jemu nic
nie powiedzieli.
Pomocnik sekretarza stanu zbladł, ale ręce mu ani trochę nie drżały. I kiedy
miał włożyć zaproszenie do białych królów, nagle zaczął kasłać. Niby że nie
może znaleźć chusteczki do nosa, zaczął szukać w kieszeniach. I tak
zręcznie wyjął z kieszeni razem z chustką takie same arkusze, a tamte
schował, że zauważyć mogli tylko ci, którzy o wszystkim wiedzieli.
— Przepraszam waszÄ… królewskÄ… mość — powiedziaÅ‚ pokornie — ale w moim
gabinecie jest wybita szyba i tak się zaziębiłem.
— O, nie szkodzi — powiedziaÅ‚ MaciuÅ› — nawet to moja wina, bo tÄ™ szybÄ™ ja
wybiłem, kiedy bawiliśmy się kulami śniegowymi.
Ale on taki kontent, że mu się dobrze udało. A tu nagle minister
sprawiedliwości mówi:
— Panowie ministrowie, proszÄ™ o uwagÄ™. Odłóżcie, panowie, cygara.
Zaraz się domyślili, że coś się stało. A minister sprawiedliwości włożył na
nos okulary i zwraca siÄ™ do pomocnika sekretarza stanu:
— AresztujÄ™ pana w imieniu prawa jako szpiega i zdrajcÄ™. Zgodnie Z
paragrafem 174 będzie pan powieszony.
A temu oczy wyszły na wierzch jak gały, zaczął wycierać pot Z czoła, ale
udaje jeszcze spokojnego.
— Panie ministrze, ja nic nie wiem, ja nic nie rozumiem. Jestem chory, mam
kaszel. Bo szybę wybili w moim gabinecie. Muszę iść do domu, położyć się
do łóżka.
— Nie, bratku, nie uciekniesz mi. Już ciebie w wiÄ™zieniu wyleczÄ… Wchodzi