— Są inspirowane przez Boga.
— Nie tworzą ich ludzkie ręce — rzekł David. — Mówi się, że na dany materiał przenosi je sam Bóg Wszechmogący.
— Tak jak twarz Jezusa odbiła się na chuście świętej Weroniki?
— Właśnie tak. Z założenia wszystkie ikony są dziełem Boga Objawieniem w postaci fizycznej. Niekiedy nowa ikona powstaje po prostu przez przyłożenie czystego kawałka płótna do oryginału to coś w rodzaju magicznego przeniesienia.
— Rozumiem. Nikt nie powinien ich malować.
— Otóż to. Posłuchaj, to zdobiona klejnotami relikwia Krzyża Świętego, a ta księga tutaj… Boże… to niemożliwe… Nie, to słynne Godzinki, zaginione w Berlinie podczas drugiej wojny światowej.
— Davidzie, odłóżmy szczegółową inwentaryzację na później, dobrze? Pytanie brzmi: Co mamy teraz zrobić?
Już się nie bałem, ale raz po raz zerkałem w miejsce, gdzie stał granitowy posąg. To był diabeł, wiem, że tak. Jeżeli wkrótce czegoś nie zrobimy, zacznę się trząść.
— Jak i gdzie mamy przechować to wszystko dla Dory? — spytał David. — Chodź, przejrzymy regały i gabloty, zajrzymy do notatników, uporządkujemy to trochę, znajdziemy księgi Wynkena de Wilde, a potem podejmiemy decyzję i opracujemy konkretny plan.
— Nie próbuj w to mieszać swoich starych śmiertelnych sprzymierzeńców — powiedziałem nagle z podejrzliwością i zdumiewającą wrogością.
— Masz na myśli Talamaskę? — zapytał. Spojrzał na mnie. Trzymał w dłoni Godzinki. Okładka księgi była krucha i delikatna jak skórka na placku.
— To wszystko należy do Dory — uciąłem. — Musimy przechować dla niej te rzeczy. A Wynken jest mój, bo na nim mg .’ jej nie zależało.
Oczywiście, rozumiem to — powiedział. — Wielkie nieba, tacie, czyżbyś sądził, że wciąż utrzymuję kontakty z Talaska? Co prawda w tej kwestii można im zaufać, ale nie chcę niepotrzebnych kontaktów z moimi, jak ich nazwałeś, śmiertelnymi sprzymierzeńcami. Nie chcę mieć z nimi więcej do czynienia. Ne chcę, by trzymali w swoim archiwum moją teczkę, akta takie jak twoje. Chyba pamiętam „Wampir Lestat”. Nie chcę, by mnie pamiętali jako kogoś innego prócz generała zakonu, zmarłego ze starości. No, chodź już.
W jego głosie wychwyciłem nutę odrazy i smutku. Przypomniałem sobie o śmierci Aarona Lightnera, jego starego przyjaciela to zdarzenie było przysłowiową kroplą, która przelała czarę goryczy pomiędzy nim a Talamaską. Śmierć Lightnera otoczona była aurą kontrowersji, ale nie znałem bliższych szczegółów.
Szafka znajdowała się w pomieszczeniu przy salonie, wraz z kilkoma pudłami akt. Błyskawicznie odnalazłem wszystkie dokumenty i zacząłem je przeglądać, podczas gdy David przepatrywał resztę.
Jako że sam posiadam spory majątek, nieobce mi są dokumenty prawnicze i sztuczki międzynarodowych banków. Tak, spuścizna Dory pochodziła z pozornie legalnych źródeł, nic jej nie można było zarzucić, nie mogła też zostać zajęta przez ludzi pragnących odwetu za zbrodnie Rogera. Wszystko było zapisane na nią, Theodorę Flynn, jak się najwyraźniej nazywała za sprawą fałszywej tożsamości przybranej przez Rogera na okoliczność zawarcia małżeństwa.
Dokumentów było zbyt wiele, abym mógł przejrzeć je wszystkie. Wyglądało na to, że gdyby Dora zechciała, mogłaby rozpocząć nową krucjatę, aby odebrać Turkom Stambuł. Były tu listy… wychwyciłem datę sprzed dwóch lat, kiedy Dora odmówiła współpracy z dwoma funduszami powierniczymi, o których istnieniu się dowiedziała.
Zastanawiałem się, czy wie, jaki naprawdę ma majątek. Wiedza stawa, gdy w grę wchodzą pieniądze. Wyobraźnia i rozległa wiedza. Gdy ci tego brak, nie jesteś w stanie podejmować ważkie decyzji, przynajmniej takie jest moje zdanie. To może brzmieć niegodziwie, ale dobrze się nad tym zastanów. Nie ma w tym nic niegodziwego. Pieniądze mają moc, by nakarmić złaknionych By przyodziać ubogich. Ale musisz o nich wiedzieć. Dora miała fundusze powiernicze, tworzące osobliwą, wielopoziomową formację, której zadaniem było między innymi regularne opłacanie podatków z działalności wszystkich tych instytucji.