Teraz wzięła
go na ręce i przeniosła na jedyne ustawione przy stoliku krzesło, wyjęła z kieszeni ka-
wał selera i wręczyła mu uroczyście. Miłość do selerów była wspólna dla wszystkich tre-
ecatów, toteż Nimitz złapał smakołyk i zatopił w nim zęby, nim jego człowiek zdążył się
odezwać. Honor jedynie westchnęła.
— Ledwie się zjawiłaś i już go rozpieszczasz i zachęcasz do obżarstwa! Ładnie to tak,
Henke?
— Uczę się od przyjaciółek — odparła radośnie Henke.
Honor wybuchnęła śmiechem.
Hamish Alexander zaś rozparł się wygodniej w fotelu i przyglądał się im uważnie
spod oka.
Ostatnim razem, gdy ją widział, Honor Harrington była świeżo po pojedynku, w któ-
rym wykonała wyrok na Youngu, co kosztowało ją karierę i omalże nie kosztowało ży-
cia, gdy ten pozbawiony honoru wszarz złamał zasady pojedynku i strzelił jej w plecy.
Trafił w lewe ramię, które nadal było unieruchomione, gdy się spotkali, ale fizyczna rana
była niczym w porównaniu z psychicznymi.
Wyrok był słuszny, podobnie jak zemsta za śmierć ukochanego, ale to nie mogło
przywrócić Paula Tankersleya do życia. Umożliwiło natomiast jej przeżycie najgorszej
straty i najtragiczniejszego okresu w życiu. Próbował temu zapobiec, wiedząc, jak poje-
dynek i śmierć North Hollowa, bo Young był już wówczas earlem, odbije się na jej ka-
rierze, ale nie było to właściwe. Nie powinien był się mieszać, bowiem wymierzenie
sprawiedliwości było tym, co musiała zrobić — inaczej poczucie winy i bezsilności za-
biłyby ją. A w najlepszym wypadku zniszczyłyby w niej to, dzięki czemu była kim była.
W końcu to zrozumiał i choć żałował konsekwencji, pogodził się z nimi.
Zastanawiał się przez cały ten czas, czy ona pojęła, że zrozumiał jej motywy. Bo tego,
że zdawała sobie sprawę, iż on aż za dobrze wie, co to żal i strata, był pewien. Jego żona
od ponad pięćdziesięciu lat standardowych była inwalidką przykutą do wózka w wy-
niku wypadku komunikacyjnego. Widząc jej cierpienie, Hamish Alexander nauczył się
wszystkiego o bólu, jaki zadać mogła miłość, i o stracie ukochanej osoby.
Teraz miał przed sobą nie bladą i przybitą stratą kobietę-oficera, która musiała opu-
ścić swój okręt. Zresztą pierwszy raz widział ją nie w mundurze i był zaskoczony tym,
jak dobrze Honor czuje się w graysońskim stroju. I jak majestatycznie w nim wygląda.
37
Wątpił, by tak do końca zdała sobie sprawę, jak bardzo się zmieniła i jak dojrzała. Zawsze była doskonałym oficerem, ale teraz dzięki pobytowi na Graysonie stała się kimś
więcej. Była o połowę młodsza od niego, a był świadom, że roztacza wokół siebie aurę,
jaką ma naprawdę niewiele osób. Wzbudzała szacunek. Śmiała się, ale w tym śmiechu
czuło się świadomość, jak głęboko może zranić smutek, żal i strata. Najwyraźniej jed-
nak te doświadczenia zahartowały ją. I był za to wdzięczny losowi. Tak w jej imieniu,
jak i w imieniu Royal Manticoran Navy. Istniało niestety niewielu królewskich oficerów
jej kalibru. Chciał, by Honor wróciła do aktywnej służby... nawet za cenę przyjęcia pro-
pozycji, z którą przybył.
Honor skończyła żartować z Henke i przeniosła uwagę na admirała White Haven.
— Przepraszam, milordzie: kapitan Henke i Nimitz to starzy znajomi, ale nie powin-
nam była się zapomnieć. Co pana tu sprowadza, admirale?
— Jestem tu, by przekazać pani wiadomość, lady Honor — odparł spokojnie i bez
uśmiechu. — Jej Królewska Mość prosiła mnie, bym się z panią zobaczył.
— Jej Królewska Mość? — Honor odruchowo usiadła prosto.
— Zlecono mi poprosić panią o powrót do aktywnej służby, milady — powiedział
cicho.
Zaskoczył go nagły błysk jej ciemnych migdałowych oczu. Otworzyła usta, ale zaraz
zamknęła je bez słowa. Zmusiła się, by głęboko odetchnąć, i dostrzegł, jak radość w jej
oczach przygasa, przesłonięta świadomością tego, kim jest i kim stała się w ciągu tych
ostatnich lat. Widząc to, Hamish Alexander poczuł nową falę szacunku.
— Do aktywnej służby? — powtórzyła Honor. — Jestem zaszczycona, milordzie, ale
sądzę, że zarówno pan, jak i Jej Wysokość zdajecie sobie sprawę z innych zobowiązań,
które na mnie obecnie ciążą.
— Zdajemy sobie sprawę, podobnie zresztą jak i Admiralicja — odparł równie cicho
jak poprzednio. — To, czego tu dokonałaś, pani, nie tylko jako patronka, ale i jako ofi-
cer Marynarki Graysona, stanowi wspaniałe osiągnięcie i dlatego Jej Wysokość poleci-