Każdy jest innym i nikt sobą samym.


Jedziemy w tę stronę.
308
Ciężarówką łagodnie wstrząsnęło, gdy przejeżdżała przez chodnik i wjechała na ulicę.
— Spróbujmy drugi bieg — zaproponował Angalo. — I trochę więcej gazu!
Przed nimi powoli zjechał z drogi samochód, co brzmiało niczym róg przeciwmgło-
wy.
— Takich kierowców nie powinno się wpuszczać na ulicę! — zirytował się Angalo.
Coś łupnęło i obok ciężarówki zwaliły się pogięte resztki latarni ulicznej.
— Co za kretyn ustawił lampy na środku drogi! — Nerwy Angala ponownie dały
znać o sobie.
— Pamiętaj okazywać uszanowanie innym użytkownikom drogi — przypomniał
Masklin.
— Przecież okazuję, no nie? Nie wpadam na nich, prawda? Co to był za hałas?
— Jakieś krzaki — poinformował go uprzejmie Masklin.
— No widzisz? Dlaczego oni poustawiali takie rzeczy na tej drodze?!
— Wydaje mi się, że droga jest jakby bardziej na prawo — odezwał się nieśmiało
Gurder.
309
— I jeszcze do tego jest ruchoma! — rozżalił się Angalo i nieznacznie pociągnął za prawy sznurek.
Była prawie północ, a Grimethorpe czy leżące po sąsiedzku Blackbury nie były
metropoliami, tętniącymi nocnym życiem. Prawdę mówiąc, po zmroku życie w nich
raczej zamierało. Dlatego też nikt nie wpadł pod ciężarówkę, która wypadła z Alderman Surley Way i w blasku ulicznych latarń pognała z rykiem wzdłuż John Lennon Avenue.
Deszcz już nie padał, ale nad jezdnią zaczęły się pojawiać pasma mgły.
Było prawie spokojnie.
— No to trzeci bieg — zaordynował Angalo. — I trochę szybciej, jak się da. Co to
za znak przed nami?
Grimma i Masklin wytężyli wzrok.
— Wygląda jak „Z przodu działająca droga” — przeczytała zaskoczona Grimma.
— To dobrze — ucieszył się Angalo. — No to gazu!
— Po co komu taki znak? — zdziwił się Masklin. — Rozumiem, gdyby był znak
„Z przodu nie działająca droga”. Po co komu mówić, że droga jest w porządku?
310
— Może to znaczy, że przestali na niej stawiać latarnie, krawężniki i krzaki — przy-puścił Angalo. — Może. . .
Masklin nagle pochylił się i wytrzeszczył oczy. A zaraz potem ryknął:
— Stop! Cała masa stop! I to już!
Zespół hamulcowy usłyszał go, zdziwił się, ale posłuchał. Zapiszczały opony, roz-
wrzeszczeli się ci, których rzuciło bez ostrzeżenia do przodu, a od strony maski rozległy się trzaski, zgrzyty i łomoty, gdy ciężarówka przedarła się przez zestaw barierek i innych przeszkód na drodze, demolując je przy okazji.
— Lepiej byłoby — oznajmił groźnie Angalo, wstając, gdy ciężarówka wreszcie się
zatrzymała — żeby była naprawdę ważna przyczyna tego, co się właśnie stało.
— Uderzyłem się w kolano — poskarżył się Gurder.
— Czy brak drogi jest wystarczającym powodem? — spytał spokojnie Masklin.
— Jaki znowu brak drogi? — warknął Angalo. — Droga jest, przecież na niej sto-
imy, nie?
— Pod nami jest. Przed nami nie ma — wyjaśnił Masklin. — Sam zobacz.
311
Angalo spojrzał i zbladł. Najbardziej interesujące bowiem, co można było dostrzec przed maską, to brak drogi. I bezmiar głębokiej dziury.
— Moglibyśmy się trochę cofnąć? — spytał cicho sygnalistę.
— Ździebko? — upewnił się tamten.
— Tylko bez takich.
Grimma także przyglądała się dziurze, w której kryło się kilka rur.
— Czasami wydaje mi się, że ktoś wreszcie powinien nauczyć ludzi właściwego
używania języka — oceniła i zabrała się do wertowania „Kodeksu”.
Ciężarówka ostrożnie wycofała się znad pułapki i po rozjechaniu jeszcze kilku prze-
szkód, które ustawiono na jezdni, objechała po trawie podejrzany kawałek. Na drogę
wrócili, gdy znowu zrobiła się czysta.
— Tym razem lepiej być ostrożnym — zaproponowała po chwili. — Ponieważ nie
możemy zakładać, że to jest napisane faktycznie, to znaczy należy jechać wolno.
— Prowadziłem bezpiecznie! — oburzył się Angalo. — To nie moja wina, że cały
czas ktoś mi coś złośliwie ustawia na drodze: jak nie doły, to latarnie.
— Więc jedź wolno.
312
W milczeniu wpatrywali się w przesuwający się za szybami krajobraz, dopóki nie pojawił się następny znak.
— „Karuzela” — przeczytał Angalo. — I rysunek koła. Ktoś ma jakiś pomysł?
Grimma gorączkowo kartkowała „Kodeks”.
— Kiedyś widziałem rysunek karuzeli — odezwał się Gurder. — W książce „W
wesołym miasteczku”. To duże, błyszczące, okrągłe i ma dużo złotych koni.

Tematy