Pleśń w jego żyłach już go zabijała. Przyszedł więc i powiedział: "Andrew, już teraz powtarzają o mnie przeokropne kłamstwa; mówią, że sprawiałem cuda i powinienem zostać świętym. Musisz mi pomóc. Kiedy umrę, musisz powiedzieć prawdę".
- Ale cuda zyskały potwierdzenie i został kanonizowany ledwie dziewięćdziesiąt lat po śmierci.
- Tak. To po części moja wina. Kiedy Mówiłem o nim, sam zaświadczyłem o kilku cudach.
Teraz roześmiała się głośno.
- Mówca Umarłych wierzy w cuda?
- Spójrz na wzgórze, gdzie stoi katedra. Ile z tych budynków przeznaczonych jest dla księży, a ile na szkołę?
Bosquinha zrozumiała od razu i spojrzała na niego groźnie.
- Filhos da Mente de Cristo są posłuszni biskupowi.
- Ale przechowujÄ… wszelkÄ… wiedzÄ™ i nauczajÄ… jej, czy biskup to aprobuje, czy nie.
- San Angelo mógł ci pozwalać na mieszanie się w sprawy kościoła, ale biskup Peregrino nie pozwoli.
- Przybyłem, by Mówić o pewnej śmierci i będę przestrzegał prawa. Sama się przekonasz, że wyrządzam mniej zła, niż się spodziewałaś, a może więcej dobra.
- Jeśli przybyłeś Mówić o śmierci Pipa, Mówco pelos Mortos, wyrządzisz jedynie zło.
Pozostaw prosiaczki za ogrodzeniem. Gdyby to ode mnie zależało, żaden człowiek nie przekroczyłby nigdy tej bramy.
- Mam nadzieję, że uda mi się wynająć jakiś pokój.
- W tym mieście nie zjawia się nikt obcy, Mówco. Każdy z nas ma tu dom, i poza tym nie ma gdzie iść. Po co ktoś miałby prowadzić zajazd? Możemy ci zaproponować jedną z tych małych, plastikowych chatek, w których mieszkali pierwsi koloniści. Nieduża, ale posiada wszelkie wygody.
- Nie potrzebuję wielu wygód ani miejsca, więc na pewno mi się spodoba. Nie mogę się doczekać spotkania z Dom Cristao. Gdzie żyją wyznawcy San Angela, tam prawda ma przyjaciół.
Bosquinha pociągnęła nosem i uruchomiła silnik. Tak, jak zaplanował Ender, jej przesądy na temat Mówcy Umarłych legły w gruzach. Pomyśleć tylko, że znał San Angela i podziwiał
Filhos. Nie tego kazał im się spodziewać biskup Peregrino.
W pokoju znalazły się jedynie podstawowe meble i gdyby Ender przywiózł ze sobą większy bagaż, nie miałby go gdzie schować. Jak zawsze, w ciągu kilku minut rozpakował się po międzygwiezdnej podróży. W torbie pozostał jedynie owinięty w ręcznik kokon królowej kopca; już dawno przestał odczuwać zakłopotanie, że trzyma w worku pod łóżkiem przyszłość wspaniałej rasy.
- Może ten świat będzie odpowiednim miejscem - mruknął. Mimo otulającego ręcznika, kokon zdawał się chłodny, niemal zimny w dotyku.
<To jest odpowiednie miejsce.>
Jej pewność zaczynała go irytować. Nie dostrzegał nawet śladu pragnienia, niecierpliwości, czy innych uczuć, jakie okazywała wcześniej. Jedynie absolutną pewność.
- Chciałbym, żeby decyzja okazała się taka prosta - westchnął. - To może być właściwe miejsce, ale wszystko zależy od tego, czy prosiaczki poradzą sobie żyjąc obok was. <Problem polega na tym, czy bez nas poradzą sobie z wami.>
- Muszę mieć trochę czasu. Daj mi parę miesięcy. <Ile tylko zechcesz. Teraz nie trzeba się już spieszyć.>
- Kogo właściwie znalazłaś? Pamiętam, jak mówiłaś kiedyś, że możesz się komunikować tylko ze mną.
<Część naszego umysłu, gdzie istnieją myśli - to, co nazywasz impulsem filotycznym, energia ansibli - jest zimna i trudna do znalezienia w umysłach ludzi. Ale u tego, którego tu znaleźliśmy, jednego z wielu, których jeszcze znajdziemy, impuls Biotyczny jest o wiele silniejszy, czystszy, łatwiejszy do odszukania. On widzi nasze wspomnienia, a my widzimy jego i odnajdujemy go bez trudu. Dlatego wybacz nam, przyjacielu, jeśli porzucimy ciężkie zadanie rozmowy z twoim umysłem, wrócimy do niego i z nim będziemy rozmawiać, gdyż przy nim nie musimy z trudem wyszukiwać słów i obrazów dostatecznie wyraźnych dla twego analitycznego mózgu, ponieważ czujemy go jak światło słońca, jak ciepło słonecznych promieni na jego twarzy, na naszej twarzy, jak dotyk chłodnej, głębokiej wody na brzuchu i poruszenie tak delikatne, jak od łagodnego wietrzyka, którego nie czuliśmy od trzech tysięcy lat; wybacz nam, będziemy przy nim póki nas nie obudzisz, póki nas nie wyjmiesz, byśmy tu żyli, ponieważ zrobisz to; przekonasz się na swój sposób, że to jest właściwe miejsce, właśnie tutaj, tu jest dom...>