— Drogówka i ACT — odpowiedział Czernick.
— Przeszła ustawa w sprawie dotacji dla ACT? — Zastępca Wilson był równocześnie zaskoczony i rozdrażniony.
ACT, czyli zespoły do spraw zwalczania przestępczości. Projekt ten, przygotowany przez Departament Sprawiedliwości i finansowany przez władze federalne, miał mniej więcej na celu obserwację obszarów najbardziej kryminogennych i ocenę ewentualnych efektów, jakie da wysłanie tam dodatkowych sił policyjnych, wyposażenie posterunków w najnowsze zdobycze techniki i zapewnienie policji specjalnego wsparcia ze strony biura prokuratora okręgowego, który wyznaczy swoich zastępców, dzięki czemu zatrzymani przez ACT przestępcy szybciej trafią do więzień i — w konsekwencji — do statystyk przestępczości.
— Kiedy podjęto te wszystkie decyzje? — spytał Cohan.
— Burmistrz powiedział mi, że w piątek po południu odbył rozmowę z senatorem w sprawie dotacji dla ACT — odparł Czernick. — Przypuszczam, że notka na ten temat pojawi się w dzisiejszych gazetach albo w wieczornych wiadomościach telewizyjnych. Carlucci twierdzi, że część funduszy zacznie do nas spływać niemal od razu.
— Pytałem raczej o wydział dochodzeń specjalnych — mruknął Cohan.
— Czekaj, czekaj — wszedł mu w słowo Czernick. — Cieszę się, że pojawił się ten temat. — Przesunął się na krześle tak, aby znaleźć się dokładnie na wprost Wilsona. — Harry podjął — nie chcę słuchać tłumaczeń, że wydział dochodzeń specjalnych nie może się rozwijać czy w ogóle działać ze względu na brak funduszy. Będziesz podejmował wszelkie konieczne decyzje, używając do tego rezerw budżetowych, aż pojawią się pieniądze federalne. Wtedy zapełnisz dziury w budżecie z funduszu federalnego. Zrozumiano?
— Tak, szefie — odparł zastępca Wilson.
Komendant obrócił się z kolei do Cohana.
— Odpowiadając na twoje pytanie, wszystko to zdarzyło się wczoraj. Nie wiem, jak długo wcześniej burmistrz rozważał te kwestie, ale nasze spotkanie odbyło się wczoraj rano, około wpół do dziesiątej. Kiedy Carlucci wrócił do domu z mszy, zadzwonił do mnie i powiedział, że jeśli nie mam żadnych pilnych zajęć, mógłbym zajść do niego na filiżankę kawy.
— Zdążył wcześniej przeczytać porannego „Ledgera”? — wtrącił Lowenstein.
— Tak, już w progu spytał mnie, czy czytałem gazetę — przyznał Czernick.
— A kiedy zacznie się ta reorganizacja? — mruknął Cohan.
— Właśnie się zaczyna, Frank — odparł komendant. — Zmiany obowiązują od dzisiejszego dnia.
— Czy mogę sobie wybrać nowego dowódcę wydziału dochodzeń specjalnych? — spytał Coughlin.
— Jasne, możesz wskazać każdego, Denny — zażartował Czernick. — O ile facet nazywa się Peter Wohl.
— Jezu! — warknął Coughlin. — Dlaczego Carlucci nie zamieszka w siedzibie policji, skoro podejmuje tutaj wszystkie cholerne decyzje? — Umilkł na moment, po czym dodał:
— Och, nie mam nic przeciwko Wohlowi. Ale… Jezu!
— Burmistrz nie musi mieszkać w siedzibie policji, Denny — przerwał komendant. — Wystarczy mu, że ma numer mojego telefonu.
— Czy Carlucci podał powody tych wszystkich zmian? — zapytał Wilson. — Hmm… Chociaż jeden powód?
— Nie, niewiele mi wyjaśnił, ale spytał, czy mam jakieś obiekcje, bo może coś przeoczył… i tak dalej.
— I co? Miałeś obiekcje? Przyszło ci coś do głowy? — spytał cicho Cohan.
— Carlucci chce rozwijać wydział dochodzeń specjalnych i tyle — odparował Czernick. — Wiedział, że jesteś przeciwny, więc przydzielił wydział Denny’emu Coughlinowi. Na dowódcę wydziału życzy sobie Petera Wohla. Co miałem powiedzieć? Że Peter się nie nadaje? Że nie ma wyprężających kwalifikacji? Mike Sabara psułby, zdaniem burmistrza, obraz drogówki. Jak miałem zareagować, na litość boską? Oświadczyć, że „uroda to rzecz nietrwała, szybko przemija”?
Cohan wzruszył ramionami.
— Mówiłeś chyba, że masz więcej nowin — zauważył.
— Natychmiast gdy Peter Wohl znajdzie trochę czasu i ogarnie sytuację — ciągnął Czernick — Denny poprosi go o polecenie któregoś z sierżantów drogówki na stanowisko kierowcy burmistrza. Sierżant Lucci, który do tej pory prowadził limuzynę, postanowił zdawać na porucznika. W chwili kiedy Peter znajdzie dla niego zastępcę, porucznik Lucci będzie mógł wrócić do swoich zwykłych dowódczych obowiązków w drogówce… obowiązków adekwatnych do jego nowego stopnia.