Ale nawet jeszcze wtedy, latem 1926 roku, bynajmniej nie zawsze by³o rzecz¹jasn¹,jak nale¿y siê pos³ugiwaæ aparatem matematycznym, aby opisaæ dan¹... 

Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Wprawdzie umiano ju¿ opisywaæ stany stacjonarne atomów, ale nie
wiedziano, w jaki sposób uj¹æ matematycznie o wiele prostsze zjawiska, takie na
przyk³ad,
jak ruch elektronu w komorze Wilsona.
Latem tego roku Schrodinger wykaza³, ¿e formalizm mechaniki kwantowej jest
matematycznie równowa¿ny formalizmowi mechaniki falowej, po czym przez pewien
czas
próbowa³ zrezygnowaæ z koncepcji kwantów i “przeskoków kwantowych" oraz zast¹piæ
elektrony w atomie trójwymiarowymi falami materii. Sk³ania³ go do tego
poprzednio
uzyskany przez niego wynik, który zdawa³ siê wskazywaæ, i¿ zamiast mówiæ o
poziomach
energetycznych atomu wodoru nale¿y mówiæ po prostu o czêstotliwoœciach w³asnych
stacjonarnych fal materii. W zwi¹zku z tym Schrodinger s¹dzi³, ¿e b³êdem jest
uwa¿aæ, ¿e to,
co nazywano poziomami energetycznymi atomu wodoru, dotyczy energii. Jednak¿e w
trakcie
dyskusji, które toczy³y siê jesieni¹ 1926 roku w Kopenhadze miêdzy Bohrem,
Schrodingerem
i kopenhask¹ grup¹ fizyków, rych³o siê okaza³o, ¿e taka interpretacja nie
wystarcza nawet do
wyjaœnienia wzoru Plancka na promieniowanie cieplne.
Po zakoñczeniu tych dyskusji przez kilka miesiêcy intensywnie badano w
Kopenhadze
wszystkie problemy zwi¹zane z interpretacj¹ mechaniki kwantowej; badania te
doprowadzi³y
do ca³kowitego i - jak wielu fizyków s¹dzi - zadowalaj¹cego wyjaœnienia
sytuacji. Nie by³o to
jednak rozwi¹zanie, które by³o ³atwo przyj¹æ. Przypominam sobie wielogodzinne,
przeci¹gaj¹ce siê do póŸnej nocy dyskusje z Bohrem, które doprowadza³y nas
niemal do
rozpaczy. Ilekroæ po zakoñczonej dyskusji samotnie spacerowa³em w pobliskim
parku, nie-
zmiennie zadawa³em sobie pytanie: czy przyroda mo¿e byæ rzeczywiœcie a¿ tak
absurdalna,
jak siê to nam wydaje, gdy rozwa¿amy wyniki doœwiadczalnych badañ zjawisk
atomowych?
Ostateczne rozwi¹zanie uzyskano w dwojaki sposób. Jeden z nich polega³ na
odwróceniu zagadnienia. Zamiast pytaæ: Jak opisaæ dan¹ sytuacjê doœwiadczaln¹,
pos³uguj¹c
siê znanym schematem matematycznym? - postawiono pytanie: “Czy prawd¹ jest, ¿e w
przyrodzie mog¹ siê zdarzaæ tylko takie sytuacje doœwiadczalne, które mo¿na
opisaæ
matematycznie?" Za³o¿enie, ¿e tak jest rzeczywiœcie, prowadzi do tezy o
ograniczonej sto-
sowalnoœci pewnych pojêæ, które od czasów Newtona by³y podstaw¹ fizyki
klasycznej.
Mo¿na mówiæ o po³o¿eniu i o prêdkoœci elektronu oraz - tak jak w mechanice
klasycznej -
obserwowaæ je i mierzyæ. Ale jednoczesne, dowolnie dok³adne okreœlenie obydwu
jest nie-
mo¿liwe. Iloczyn niedok³adnoœci tych dwóch pomiarów okazuje siê nie mniejszy ni¿
sta³a
Plancka podzielona przez masê cz¹stki. Podobne zale¿noœci mo¿na wyprowadziæ
równie¿ dla
innych sytuacji doœwiadczalnych. Nazywa siê je zazwyczaj relacjami
nieoznaczonoœci b¹dŸ
stosuje siê termin ,,zasada nieokreœlonoœci". Przekonano siê, ¿e stare pojêcia
,,pasuj¹" do
przyrody jedynie w przybli¿eniu.
Drugi sposób dojœcia do rozwi¹zania by³ zwi¹zany z koncepcj¹ komplementarnoœci
wysuniêta przez Bchra. Schrodinger przedstawi³ atom jako uk³ad sk³adaj¹cy siê
nie z j¹dra i z
elektronów, lecz z j¹dra i z fal materii. Nie ulega³o w¹tpliwoœci, ¿e idea fal
materii równie¿
zawiera ziarno prawdy. Bohr traktowa³ dwa opisy - falowy i korpuskularny - jako
komplementarne, uzupe³niaj¹ce siê opisy tej samej rzeczywistoœci; uzna³ on. ¿e
ka¿dy z nich
mo¿e byæ tylko czêœciowo prawdziwy. Trzeba przyj¹æ, ¿e istniej¹ granice
stosowalnoœci
zarówno pojêcia fali, jak i pojêcia cz¹stki, w przeciwnym bowiem przypadku nie
mo¿na
unikn¹æ sprzecznoœci. Jeœli siê uwzglêdni te ograniczenia, które wynikaj¹ z
relacji
nieoznaczonoœci - sprzecznoœci znikn¹.
W ten sposób wiosn¹ 1927 roku uzyskano spójn¹ interpretacjê teorii kwantów;
nazywa siê j¹ czêsto interpretacj¹ kopenhask¹. Zosta³a ona poddana ogniowej
próbie na
kongresie Solvayowskim, który odby³ siê w Brukseli jesieni¹ 1927 roku.
Doœwiadczenia,
które prowadzi³y do najbardziej k³opotliwych paradoksów, raz jeszcze
wszechstronnie
rozpatrzono, nie pomijaj¹c ¿adnych szczegó³ów; w dyskusji szczególnie wielk¹
rolê odegra³
Einstein. Wynajdywano nowe eksperymenty myœlowe, aby wykryæ w tej koncepcji
jak¹œ
wewnêtrzn¹ sprzecznoœæ. Okaza³a siê ona jednak spójna i wszystko przemawia³o za
tym, ¿e

Tematy