Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Nie płakać, unikać awantur (może najwyżej raz na jakiś czas rozbić mu na głowie półmisek z rybą w galarecie, albo parówkami w sosie pomidorowym. Jeśli będzie to czyn nietypowy dla niej
i sporadyczny, wstrząśnie nim nieco i każe się zastanowić), nie latać za rywalką z parasolką w dłoni, nie wyglądać jak maszkara, nie ciąć nożyczkami jego ulubionych krawatów, nie sprowadzać jego teściowej, a za to pląsać po mieszkaniu w radosnych piruetach, przyśpiewując „„Szła dzieweczka do laseczka””, witać go czułym uśmiechem i tworzyć wokół siebie raj na ziemi.
 
Że on z tego zgłupieje, to pewne.
 
A. dalej będzie jak Bóg da, bo tak naprawdę nie wiadomo co z nimi robić już od tysiącleci. Nawet Kleopatra miała kłopoty i Oktawian jej nie chciał.

Ogólnie biorąc jednakże, wszystkie nasze trudy i znoje, wszystkie podstępy i starania, zmierzające do utemperowania, względnie przeciwnie, rozpłomienienia mężczyzny, muszą dawać jakieś pozytywne rezultaty, inaczej bowiem ludzkość znikłaby z powierzchni ziemi już dawno.
 
A nie znikła. Jest. Istnieje.
I nawet zmierza ku przeludnieniu.