Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Podnioso mnie to na duchu.
Co prawda, przyszo mi do gowy, e znajc lepiej ni ktokolwiek ogrom
tematu, ktrym miaem si zaj (co sprawiao, e oni sami nie kwapili si
do tej
pracy), pomyleli: niech sobie jaki pyszaek, ktrego nie usprawiedliwia
nawet
mody wiek, wypuci si na te gbokie i rozlege wody, chocia pywa
bardzo
sabo. A jednak zabraem si do dziea.
Nie przestaje mi ono jednake nastrcza wielkich trudnoci. Prawd jest,
e
ycie codzienne zakonnikw cay swj sens znajduje w modlitwie i
naboestwach;
* Dosownie: "z tej samej mki", tzn. tego samego rodzaju (przyp. red.).
e jest ono skoncentrowane, uporzdkowane i zorganizowane jako funkcja
cile
okrelonych pr dnia i e z tego faktu wypywa caa reszta. A ja jestem
agnostykiem
i bardzo mi niezrcznie mwi o rzeczach tak obcych mojej wizji wiata jak
modlitwa. Chocia nieraz bywam na naboestwach w rnych klasztorach,
jeli si
tam akurat znajd, ich gbsze znaczenie, ich przebieg, oywiajcy je zapa
wcale,
albo prawie wcale, rzecz prosta, do mnie nie docieraj. Jestem wraliwy na
ich
stron estetyczn - piew gregoriaski gboko mnie wzrusza - ale wraliwy
tak jak
na muzyk Bacha, Mozarta albo Duke'a Ellingtona. Nie wystarcza to; jak
wiadomo,
aby o wierze mwi ze znajomoci rzeczy. Ale czy mona wcale o niej nie
mwi?
To jeszcze nie wszystko. wiat zakonnikw jest rozlegy, rozmaity,
zoony. Nie
tworz go sami mnisi. yj w nim ponadto kanonicy regularni i eremici,
rekluzi*
i bracia ebrzcy, szpitalnicy, ktrzy byli mnichami-onierzami, a take
czonkowie
bractw - czynnych lub pokutnych - istniejcych na marginesie wielkich
zakonw
niekiedy na marginesie Kocioa, a nawet bliskich herezji. Trzeba do tego
doda
zgrupowania zawodowe, a take leprozoria i beginae**, zakadane na
zasadach
religijnych i w duchu wiary.
Na temat kadego z zakonw, kadej kongregacji, kadej reformy, kadego
odstpstwa czy "powrotu do rde", na temat kadego szczegu ycia i
dziejw tych
ludzi, ich ubioru, ascezy czy duchowoci, sposobu odywiania si, liturgII
czy rzdze-
nia si, noszenia tylko tonsury czy te rzeczywistego powoania, puszczania
krwi
i naboru nowicjatu pisywano od stuleci bardzo dugie, bardzo uczone i
bardzo szcze-
gowe komentarze, na ktre odpowiadano innymi komentarzami, tak e
materiaem
dotyczcym kadego z tych zagadnie (a jest jeszcze kilkadziesit innych)
mona by
zapeni spor bibliotek.
Tu nasuwa si niemoliwy do rozwizania problem bibliografII. * * * Zrezyg-
nowaem te z podawania wszystkich rde. Gdybym chcia naleycie
przedstawi
tak rozlegy i wprost przytaczajcy bogactwem dorobek, musiabym mu
powici
poow ksiki. Doszedem do wniosku, e lepiej zaj si od razu tym, co
najwa-
niejsze, yciem codziennym, proszc Czytelnika, aby zawierzy autorowi.
Co to waciwie jest "ycie codzienne"? Czy codziennoci s gesty
wykonywa-
ne kadego dnia, powtarzane chronologicznie, bez niespodzianek, bez zmian
czy
jakiejkolwiek fantazji? A moe codzienno oznacza ma powrotne rytmy,
wpisujce
si w okrelony ludzki czas? Ktre z licznych znacze wyrazu "ycie"
najlepiej
* Chodzi o mnichw, ktrzy cae ycie spdzali w odosobnieniu, zamknici
lub nieraz nawet zamuro-
wani w swej celi, lecz niekoniecznie na odludziu, jak pustelnicy (przyp.
red.).
* * Beginae - niewielkie osiedla zoone z maych domkw, skupionych wok
kocioa, w ktrych
mieszkay beginki; byy to stowarzyszenia kobiet, ktre yy wsplnie i
oddaway si pracy dobroczyn-
nej, nie skadajc jednak lubw zakonnych. Pierwsze takie zgromadzenia
powstay we FlandrII w XII w.
Na wzr beginek utworzyy si w pocztku XIII w. we Francji i w Niemczech
stowarzyszenia mskie
tzw. begardzi (przyp. red.).
*** Niniejsze wydanie polskie jej nie zawiera (przyp. red.).
odpowiadaoby naszemu ~~mierzeniu? Zwaszcza e chodzi o ycie zakonnikw,
tak rne
od mojego, przebiegajce w innej formie wolnoci ni moje, wedug innych
rytmw
i w innych strukturach. Jak mwi o tym yciu, skoro si go samemu nie
zaznao? Jak
unikn niebezpieczestwa, e niewiadomie zamkniemy je w granicach czego
zbyt
oczywistego albo e je udziwnimy? Byoby mi bardzo przykro, gdyby z mojej
winy ycie
codzienne zakonnikw stao si tylko szeregiem drobnych faktw,
interesujcych jedynie
dziki swojej malowniczoci. Martwioby to mnie przede wszystkim dlatego,
e obcujc
z nimi poznaem powag ich zaangaowania, gbi ich wiary, ich
przywizanie do
gestw ycia codziennego, e wielu z nich zostao moimi przyjacimi, e
uchybibym
zarwno przyjani, jak szacunkowi nalenemu prawdzie historycznej, czynic
ich
poprzednikw wycznie "mnichami witego Bernarda". Po drugie, dlatego e
cele ich
nie maj w sobie nic dziwacznego: pod wieloma wzgldami mieszcz si w
nostalgiach
wielu wspczesnych nam ludzi. Praktyki, ktre sankcjonuj te cele i
pozwalaj je
wypenia, s jedynie odbiciem wysikw, ascezy, jakiej, jak sdzimy,
mona wymaga
od natury ludzkiej i bez ktrej, prawd powiedziawszy, w adnej dziedzinie
-czy bdzie
to sztuka, czy sport, interesy czy te badania naukowe - nie mona
osign nie tylko
doskonaoci, ale nawet zwykego powodzenia. Jest rzecz znamienn, e
pierwotne
znaczenie wyrazu "asceta" * jest: "ten, kto wykonuje zawd". A po trzecie,
wydaje mi
si, e cele zakonnikw nabieraj nowego znaczenia w naszym
spoeczestwie, ktre

Tematy