Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Stolica regionu Abruzze jest ostatnim etapem w jego karierze - przez lata był dyplomatą Stolicy Apostol­skiej w wielu krajach. Słynący ze zdolności w sztuce porozumiewania się biskup Peressin jest biskupem no­woczesnym, który ma słabość do znajdywania się
274
275
w centrum zainteresowania. W 1991 roku jego inwek­tywy przeciwko zwolennikom aborcji były tak gwał­towne, że rozpisywały się o nich gazety i zaintereso­wała telewizja. Zachęcony echem w środkach maso­wego przekazu, biskup Peressin wystawił na głów­nym cmentarzu miasta pomnik poświęcony dzieciom nie narodzonym. Ten prowokacyjny i teatralny gest, którego cele były nade wszystko propagandowe, wywołał ostre reakcje (grupy feministek na murach ogrodzenia cmentarnego wywiesiły transparenty z de­dykacją "Dla kobiet zamordowanych w wyniku pota­jemnych zabiegów usuwania ciąży"). Ale wytworzony zamęt wzmógł apetyt biskupa na gwiazdorstwo - wy­zwanie podjął i rozesłał do proboszczów diecezji okól­nik z żądaniem, aby nagłaśniali przypadki przerywa­nia ciąży opowiedziane im przez parafianki w trakcie spowiedzi. A ponieważ ciągle nie był zadowolony, podczas kampanii wyborczych nakłaniał wiernych do oddawania głosu na partie sprzeciwiające się abor­cji. Mimo prowokacyjnego charakteru wystąpień bi­skupa na postępowanie jego Stolica Apostolska pa­trzyła łaskawym okiem udzielając swego cichego przy­zwolenia.
Po mieście zaczęły jednak krążyć mało budują­ce pogłoski na temat biskupa. Mówiono o brudnych interesach w światku budownictwa i o nierzetelności
podatkowej. Późniejsza kontrola wykazała, że fak­tycznie Peressin nie ujął w zeznaniu podatkowym z 1989 roku swoich osobistych dochodów w wyso­kości 15 tysięcy dolarów, uzyskanych z inwestycji w Stanach Zjednoczonych. Z faktu tego wynika, że biskup musiał zainwestować w USA około 250-300 milionów lirów. Zainteresowany odpowiedział gro­teskową uwagą, że chodzi wyłącznie o plotki rozpo­wszechnianie przez "siły tajemne i szatańskie" i - być może, aby wydać się bardziej przekonywającym -oskarżył całe dzielnice miasta, że oddają się demo­nicznym rytuałom, którym towarzyszą seksualne orgie...
I tak, oprócz awersji wielu parafian, biskup zy­skał sobie dodatkowo niechęć wielu duchownych. W lutym 1991 dwudziestu siedmiu proboszczów diecezji wystosowało petycję do papieża prosząc, aby obdzielił ich "łaską nowego biskupa, który miałby nie­co wiary w Boga, trochę miłości dla bliźniego i był mniej pazerny na pieniądze" (określając go przy tym jako osobę niepohamowaną, niemoralną i pato­logiczną).
Późnej zdarzyła się rzecz nieoczekiwana: stary biskup doznał zawału serca i znalazł się w klinice Ge­melli w Rzymie (w ulubionym szpitalu prałatów, w tym także i papieża). W tych okolicznościach Watykan
276
277
na miejsce kontrowersyjnego biskupa wysłał "admi­nistratora apostolskiego" - Giuseppe Di Falco, biskupa z pobliskiego Sulmona, któremu później przy­dzielono pomocnika w osobie koadiutora Giuseppe Molinari.
W regionie Abruzzo również miały znaleźć swój finał oszukańcze transakcje dokonywane przez wy­sokiego dostojnika z zakonu klaretianów. Pochodzą­cy z Triestu ojciec Antonio Leghisa, od 1967 do roku 1979 pełnił funkcję generalnego przełożonego kon­gregacji. Oszustwo, którego stał się on bohaterem, zostało odkryte przypadkowo po banalnej kradzieży, dokonanej podczas podróży koleją na trasie Medio­lan - Rzym. Oto anonimowy złodziej skradł torbę na­leżącą do zakonnika, ale później ją porzucił. Bagaż odnalazł pewien kolejarz i przekazał torbę policji. Wewnątrz znaleziono dokumenty potwierdzające do­konywanie przez ojca Leghisę gigantycznego oszustwa: były to setki kwitów wielomiliardowego przemytu pie­niędzy.
Okoliczności sprawy stały się bardziej jasne w trakcie rozprawy 15 października 1997 w sądzie w Lecco, gdzie na ławie oskarżonych zasiadł też ojciec Emilio Boccatto, klaretianin przez wiele lat prowadzący księgi rachunkowe kongregacji we Wło­szech. Mieszkańcy pobliskiego Galbiate oskarżali obu
zakonników, że zdefraudowali ich oszczędności, któ­re przez lata powierzali ojcom w nadziei otrzymania odsetek wyższych niż praktykowały to banki. W su­mie chodziło o sześć miliardów lirów przekazanych z Abruzzo do rzymskiej kurii i wydatkowanych na bli­żej nie określone, dokonane w imię Boga, transakcje nieruchomościami.
W trakcie procesu ojciec Boccatto - usiłując zdjąć odpowiedzialność z władz kurii - przyznał, że odbierał od mieszkańców Galbiate wpłaty sam, i choć działania te mu się nie podobały, o czym wielo­krotnie mówił ojcu Leghisie, niewiele mógł poradzić, gdyż musiał być swemu przełożonemu (czyli Leghisie) posłuszny. Obrona ojca Boccetto nie była zbyt prze­konywająca. Dowody zebrane przez ofiary oszus­twa przeczyły jego słowom: zarówno w Lecco jak i w Rzymie kierownictwo kongregacji doskonale orien­towało siew szczegółach sprawy.
W Bergamo, w kręgach kościelnych i w krę­gach finansjery nazywają go "Marcinkusem 2000". Chodzi o biskupa Aldo Nicoli, który przez piętnaście lat pełnił funkcję pełnomocnika episkopatu do spraw działalności gospodarczej potężnej kurii w Bergamo. Z racji swojej funkcji Nicoli był również dobrze zna­ny wysokim hierarchom z Watykanu. I faktycznie, Nicoli ma wiele wspólnego z kowbojskim bossem
278
279