Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Miejsce to wywarło na mnie kolosalne wrażenie - nie zapomnę motywów zwierzęcych ze ścian Czarnego Salonu, odcisków dziecięcych stóp, przepięknie malowanych wizerunków koni w wielkiej grocie za jeziorkiem i wielu, wielu innych cudów. Byłam niezwykle poruszona, kiedy nie tak dawno doktor Belamy podarował mi unikatowe, pierwsze wydanie pierwszej książki o jaskini Niaux.
Jestem też niewymownie wdzięczna hrabiemu Robertowi Begouenowi, który zaangażował się w ocalenie niesamowitych jaskiń znajdujących się na należących do niego ziemiach - L'Enlene, Tuc d'Audoubert i Trois Freres - i założył jedyne w swoim rodzaju muzeum artefaktów, które z wielką starannością wydobyto z okolicznych stanowisk archeologicznych. Wizyta w dwóch jaskiniach była fascynującym przeżyciem, za które wdzięczna jestem hrabiemu oraz doktorowi Clottes'owi, którzy byli moimi przewodnikami.
Składając podziękowania, nie mogę pominąć osoby doktora Davida LewisaWilliamsa, delikatnego człowieka o żelaznych zasadach, którego praca badawcza dotycząca afrykańskich Buszmenów i imponujących malowideł naskalnych tworzonych przez ich przodków stała się kanwą wielu interesujących teorii i książek. W jednej z nich, której współautorem jest doktor Clottes, noszącej tytuł "Szamani prehistorii", pojawił się pogląd, iż pradawni malarze jaskiniowi z terenów dzisiejszej Francji dekorowali swe jaskinie z podobnych powodów jak ich afrykańscy kuzyni.
Winna jestem gorące podziękowania doktorowi Rayowi Larickowi za jego wszechstronną pomoc, a szczególnie za otwarcie ochronnych, metalowych wrót i pokazanie mi uroczej płaskorzeźby przedstawiającej koński łeb, która znajduje się na ścianie niższej jaskini w Commarąue.
Jestem wdzięczna także doktorowi Paulowi Bahnowi za to, że swym tłumaczeniem pomógł mi pojąć niektóre wystąpienia podczas konferencji z okazji rocznicy odkrycia Lascaux. Dzięki jego wysiłkom miałam też zaszczyt poznać trzech mężczyzn, którzy jako mali chłopcy odkryli w tysiąc dziewięćset czterdziestym roku przepiękną jaskinię Lascaux. Białe ściany tego sanktuarium, pokryte niewiarygodnymi, wielobarwnymi malowidłami, wzruszyły mnie do łez. Wyobrażam sobie, jakie wrażenie musiały zrobić na czterech chłopcach, którzy w pogoni za psem zeszli do rozpadliny i zobaczyli je jako pierwsi ludzie od piętnastu tysięcy lat, kiedy to skalne rumowisko zamknęło wejście do pieczary. Doktor Bahn był mi wspaniałym pomocnikiem, zarówno poprzez osobiste dyskusje, jak i swoje książki traktujące o intrygujących, prehistorycznych czasach, które stały się tłem cyklu moich powieści.
Ciepło i z wielką wdzięcznością myślę też o doktorze Janie Jelinku, z którym długo i wyczerpująco dyskutowałam o erze młodszego paleolitu. Jego wiedza na temat ludzi nie różniących się od nas pod względem anatomicznym, którzy pojawili się i osiedlili w Europie pośród neandertalczyków, była mi wielką pomocą. Pragnę też podziękować mu za współpracę z czeskim wydawcą moich książek przy redagowaniu przekładów.
Książki doktora Alexandra Marshacka - pioniera techniki mikroskopowych badań rytów sprzed tysięcy lat - przeczytałam na długo przed tym, nim spotkałam go osobiście. Wielce sobie cenię wysiłki, które podjął w celu zrozumienia kultur neandertalczyków i ludzi rasy kromaniońskiej, a także pisma, które mi przesyła. Wielkie wrażenie wywarły na mnie jego spójne i przemyślane teorie oparte na wnikliwych badaniach. Zawsze chętnie czytam jego prace, pełne głębokich i inteligentnych spostrzeżeń na temat życia ludzi zamieszkujących Ziemię w dobie ostatniego zlodowacenia.
W ciągu trzech miesięcy, kiedy mieszkałam opodal Les Eyzies de Tayac w południowo-zachodniej Francji i prowadziłam prace badawcze, przygotowując się do napisania niniejszej książki, wielokrotnie odwiedzałam jaskinię Font - de Guame. Jestem więc winna szczególnie gorące podziękowania Paulette Daubisse, szefowej grupy przewodników oprowadzających gości po tej przepięknie udekorowanej malowidłami grocie. Jestem wdzięczna za jej uprzejmość, a zwłaszcza za to, że zechciała zabrać mnie na prywatną wycieczkę. Ponieważ Paulette mieszkała przez wiele lat w pobliżu Font de Guame, jaskinia ta stała się dla niej nieomalże drugim domem. Zobaczyłam dzięki niej wiele formacji skalnych i malowideł, których zwykle nie pokazuje się zwiedzającym - ich podziwianie nadmiernie wydłużyłoby program wycieczek - i jestem jej dozgonnie wdzięczna za niezapomniane, głębokie przeżycia podczas tej wyprawy.
Dziękuję również M. Renaudowi Bombardowi z firmy Presse de la Cite - mojego francuskiego wydawcy - za to, że służył mi wszechstronną pomocą, ilekroć przybywałam do Francji w celach badawczych. Czy chodziło o znalezienie miejsca, w którym można skopiować opasły manuskrypt z pomocą osoby mówiącej po angielsku, czy o dobry nocleg po sezonie, kiedy większość hoteli zamyka swoje podwoje, czy o stolik w fantastycznej restauracji nad Loarą, gdzie mogliśmy świętować z przyjaciółmi rocznicę ich ślubu, czy o spóźnioną rezerwację w popularnej miejscowości wypoczynkowej nad Morzem Śródziemnym, gdzie los rzucił mnie w drodze do kolejnej jaskini - M. Bombard zawsze potrafił mi pomóc, za co jestem mu wielce zobowiązana.