Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Niesłychane bowiem mnóstwo szarańczy, podzielonej na osobne ćmy i roje, nawiedziło Polskę, wtenczas gdy zboża i zasiewy już się były wysypywały w kłosy; a pojawiła się w takich chmurach, tak mnogo i gęsto, że słońce swoim cieniem zakryła; tak zaś grubą warstwą zaległa ziemię, że się w niej końskie kopyta chowały. Wszędzie zatem, gdziekolwiek padła, nie tylko zboża i rośliny, ale nawet ziarna i korzenie żarłocznie pojadła. Po szarańczy zdarzył się znowu dnia dwudziestego dziewiątego września wicher nadzwyczaj gwałtowny, który wiele domów i drzew powywracał, a trwając czas długi, ludziom wielu chorób stał się przyczyną. Straszne podówczas burze i wiatry prawie całą Polskę utrapiły.
Po śmierci Lutera z Brunświku, mistrza pruskiego, marszałek Teodoryk z Altemburga, już wtedy z niewoli, którą był w Polsce wysiadywał, uwolniony, objął urząd mistrza.
Z KOŚCIOŁA WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH W KRAKOWIE ZŁODZIEJE KRADNĄ
MONSTRANCJĘ Z NAJŚWIĘTSZYM SAKRAMENTEM, KTÓRĄ POTEM
PORZUCONĄ WE WSI BAWOLE I ZNALEZIONĄ ODPROWADZONO Z
PROCESJAMI DO WŁAŚCIWEGO KOŚCIOŁA, A W TYM MIEJSCU STANĄŁ
KOŚCIÓŁ BOŻEGO CIAŁA [1347]
W mieście Krakowie w samą oktawę Bożego Ciała ludzie jacyś bezecną żądzą złota zapaleni i poduszczeni od czarta weszli kryjomo do kościoła parafialnego Wszystkich Świętych i dobranym kluczem otwarłszy cyborium, monstrancję miedzianą zawierającą Przenajświętszy Sakrament, przedziwnym kunsztem urobioną, grubo pozłacaną, a której misterstwo przewyższało wartość kruszcu, skradli niepoczciwie i unieśli. Poznawszy potem, że była miedziana, a bojąc się, żeby ich nie złapano, wrzucili ją do bagna Mate (Mathe), zarosłego gęstą wiciną, niedaleko kościoła Św.
Wawrzyńca, który był wtedy parafialnym we wsi Bawół, należącej do kapituły krakowskiej, gdzie potem Kazimierz II, król polski, miasto Kazimierz założył48 i zbudował.
Było podówczas to bagno głębokie i błota pełne, ptastwu tylko i zwierzętom, a nie ludziom dostępne. Pojawiły się zaraz na nim światła niebieskie, w nocy i we dnie świecące. Co gdy powszechnie uważano i za cud (jak było rzeczywiście) wzięto, doniosło się o tym do biskupa krakowskiego Bodzęty i wielebnej jego kapituły, a potem do Kazimierza II, króla polskiego,
wielce pobożnego pana; którzy osądziwszy, że pojawienie się tylu i tak jasnych świateł
niebieskich nie mogło być bez przyczyny, zarządzili z całego miasta procesje, i po nakazanym poprzednio i odbytym trzechdniowym poście, do owego miejsca bagnistego wyszli z chorągwiami, hymnami i śpiewy i jęli badać powody tak szczególnego zjawiska. A gdy znaleźli w błocie monstrancję z Najświętszym Sakramentem z kościoła Wszystkich Świętych wykradzioną, odnieśli ją ze czcią i w procesjach wszystkich kościołów do rzeczonego kościoła WW. Świętych, któremu została zwrócona. Najjaśniejszy zaś król polski, Kazimierz, uznawszy, że ten cud tak wielki ku jego przestrodze i dla niego był zrządzony, w miejscu, gdzie znaleziono ów niewysławiony Sakrament ołtarza, jakkolwiek bagnistym i błotnym, ślubował założyć i wymurować kościół wspaniały na cześć i pod nazwiskiem Bożego Ciała. Jakoż bez zwłoki, zaraz w następującym roku, ślub przeszłoroczny wykonał, i na owym bagnie, kędy znaleziono Ciało Pańskie, założywszy kościół parafialny Bożego Ciała i przyłączywszy do niego parafią wprzódy do kościoła Św. Wawrzyńca należącą, chór wspaniały i zakrystią z ceglanego muru budować począł i wykończył, a następnie kielichami, krzyżami, ornatami i innymi klejnotami z królewską hojnością ozdobił. Na tym nie poprzestając, postarał się, iż tytuł Bożego Ciała, którym się kościół

Tematy