na obwody repulsorów. W ten sposób zawisłem czterysta metrów nad ziemią. Skręcając
Poprzez Streena chciałem też podsunąć Kunowi Łowcę Głów jako pułapkę. Stary
wrażliwe stery Łowcy Głów obróciłem statek, aż ustawiłem go nosem w kierunku, skąd
poszukiwacz gazu wiedział dość o prowadzeniu statku, by umieć wznieść myśliwiec i
wyczuwałem nici wpływu Kuna. Wcisnąłem przycisk na konsoli, blokując ten kierunek
wprowadzić go do hangaru z lądowiska, ale chyba nie znał się za bardzo na jego uzbro-
jako namiar na cel. Otwierając ponownie przepustnicę, przechyliłem statek na sterburtę
jeniu. Standardowy pakiet uzbrojenia, montowany zwykle w tego typu statkach, dawno
i odleciałem na mniej więcej kilometr od świątyni. Ponownie zmniejszyłem ciąg, za-
wymieniono. Mara wymontowała wyrzutnie pocisków udarowych, zamiast nich
trzymałem statek nad ziemią i obróciłem go nosem z powrotem w kierunku świątyni.
umieszczając centralnie działo jonowe. Na każdym skrzydle nadal pyszniły się potrójne
Zablokowałem te koordynaty w pamięci komputera nawigacyjnego.
blastery, ale zostały tak przerobione, by umożliwić oddawanie sprzężonej serii ognia,
W tym momencie odezwał się brzęczyk w module łączności, a Artoo wyświetlił
co uznałem za pomysł kontrowersyjny.
sygnał „droga wolna" na głównym ekranie. Uśmiechnąłem się i poczułem, jak nici kon-
Powiedziałem Streenowi dość o uzbrojeniu, by wyobraził sobie, że umiałby go
taktu wiążące Kuna z ptaszyskami więdną i wycofują się. Pchnąłem w tę stronę moje
użyć. Nie wspomniałem tylko, że zainstalowałem specjalny kod dowodzenia, który
czucie, skoncentrowane w wąski snop, w nadziei, że uda mi się wykryć sygnały gniewu
trzeba było znać, żeby uruchomić broń. Gdyby ktoś próbował wystrzelić, nie wprowa-
lub rozczarowania, ale nic takiego się nie stało. Zamiast tego wyczułem cztery niety-
dzając kodu, Łowca Głów odciąłby całą siłę ciągu, włączył obwody repulsorów i zawisł
powe formy życia, kierujące się w stronę Wielkiej Świątyni z głębi dżungli.
nieruchomo nad ziemią. Oprócz tego w komputerach pokładowych Wielka Świątynia
Pozwoliłem sobie na krótki śmiech. Jedyny problem z systemem celowniczym
była oznaczona jako strefa pasywnego lotu: statek nie wykonałby żadnego wariackiego
gwiezdnego myśliwca polega na tym, że jego jądro stanowi pakiet sensorów rozpozna-
manewru w stylu gwałtownego skoku w górę i pikowania, by roztrzaskać się o świąty-
jących durastal i inne materiały, z których zbudowane są gwiezdne myśliwce, statki czy
nię. W obliczu tak oczywistego błędu pilota komputer nawigacyjny po prostu przejąłby
cokolwiek innego, co można z dużą dozą prawdopodobieństwa sklasyfikować jako cel.
wówczas stery i osadził statek na ziemi.
Dodatkowe oprogramowanie wspomagające pozwala na zdefiniowanie innych rodza-
Moje rozumowanie wyglądało tak: Kun, nadal wyczerpany wysiłkiem skanalizo-
jów celów, dzięki czemu można odświeżać system, gdy pojawiają się nowi wrogowie
wania poprzez Streena sił zdolnych wywołać tamten cyklon, wykorzysta szansę, by za
lub nowy sprzęt. A chociaż nadlatujące stworzenia miały metalowe szpony, zawartość
pośrednictwem Streena użyć Łowcy Głów w taki sposób, by zabić Luke'a. Starałem się
metalu w ich ciałach była mniejsza niż w przypadku pierwszego lepszego przeciętnego
mu to ułatwić, udzielając Streenowi cennych podpowiedzi i opowiadając mu historie o
mieszkańca przechadzającego się ulicami Coruscant. Dla Łowcy Głów po prostu nie
pilotach Rebeliantów, ale Exar Kun nie złapał przynęty. Byłem tym trochę rozczarowa-
był to żaden cel.
ny, ale starałem się nie przeciągać struny, by Kun nie domyślił się, że wiem o więzach,
Co innego dla Jedi. Ja uznałem je za godnego przeciwnika.
które łączą go ze Streenem.
Leciały coraz bliżej świątyni, niezdolne rozpoznać cel w Łowcy Głów, i z wza-
jemnością. Te ogromne ptaszyska, o korpusach dorównujących rozmiarami wielkości
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
171
Michael A. Stackpole
Ja, Jedi
172
ciała wysokiego mężczyzny, miały paskudne, mięsiste skrzydła o ogromnej rozpiętości
bowała oderwać się od poszycia i uwolnić skrzydła od rozpalonego metalu, ciśnienie
i po dwie głowy, o czaszkach sklepionych tak nisko, że nie pomieściłyby więcej niż
powietrza porwało je, wykręcając do tyłu, a potem z trzaskiem cisnęło z powrotem o
centymetr sześcienny mózgu. Mogły się za to pochwalić muskularnym ogonem, zakoń-
kadłub.