Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Resztê gotowizny oddawa³ namiestnikowi, który ka¿demu towarzyszowi wyp³aca³ jego nale¿ytoœæ, wytr¹ciwszy pieni¹dze sto³owe wy¿ej powiedziane, strawne dla szeregowego i inny wydatek zdarzony na naprawê rynsztunku lub konia upad³ego; tym zaœ towarzyszom, którzy na ko³o nie zjechali, odsy³a³ przez przyjació³, je¿eli tak ¿¹dali.
Po uprz¹tnionych rachunkach przystêpowano do obrania nowego deputata, który lubo powinien by³ iœæ za regestrem z góry na dó³, dla wielu jednak nieprzytomnych albo nie chc¹cych siê tym zatrudniaæ, dostawa³a siê ta funkcja czêstokroæ najm³odszym, kiedy mieli za sob¹ mocne instancje albo mi³oœæ u kolegów. Na Dostatku obierali plenipotenta na komisj¹ do Radomia i dwóch rezydentów na asystencj¹ do rotmistrza albo dawnych potwierdzali. Tym dzie³om byty trzy dni naznaczone, po których ju¿ obrady miejsca nie mia³y, ale zjazd trwa³ czasem tydzieñ i drugi, póki tego, co poprzywozili z sob¹, mo¿ni nie wyczêstowali, a chudsi nie wyjedli i nie wypili. Przez ca³y czas zjazdu szeregowi zaci¹gali wartê, formowali obwach i gdy ich panowie wytrz¹sali kielichy za zdrowie króla, hetmanów i oficjerów, oni dawali ognia, a za to odbierali od niektórych wspanialszych na beczkê piwa jednê i drug¹, na garniec gorza³ki jeden i drugi. Co zebrawszy i odbywszy kampani¹, gdy siê ko³o rozjecha³o, sprawiali sobie ucztê albo te¿, je¿eli nie chcieli, to siê pieniêdzmi podzielili. Niemal ka¿dy albowiem szeregowy mia³ ¿onê i dzieci w miejscu, w którym chor¹giew sta³a, która nigdy le¿y swojej nie odmienia³a; wiêc szeregowy pobywszy w takim miejscu rok jeden i drugi, wprêdce postara³ siê o ¿onê i o gospodarstwo, pewny bêd¹c, ¿e siê po œwiecie t³uc nie bêdzie, a choæby go potka³a wyprawa na jakich rabusiów, ¿e siê skoñczy wprêdce i on do swojej le¿y powróci; za czym kiedy takich ¿eniatych szeregowych wiêcej bywa³o ni¿ bez¿ennych, czêœciej woleli podzia³ pieniêdzy do rêki ni¿ traktament.
Póki trwa³o ko³o, póty znaæ by³o, ¿e tam stoi chor¹giew; jak siê ko³o rozjecha³o, szeregowi do kwater siê i do gospodarstwa porozchodzili, mundury z siebie pozdejmowali, ju¿ wiêcej nie by³o znaku chor¹gwi. Przed panem namiestnikiem warta nie sta³a, na ordynansie nie by³, tylko jeden szeregowy za kolej¹, a dobosz co dzieñ jako s³uga domowy, który czasem bywa³ kucharzem jw. pana namiestnika. Trêbaczów jednak, których po dwóch bywa³o przy ka¿dej chor¹gwi, obowi¹zkiem by³o co poranek na pobudkê i co wieczór na wczas tr¹biæ przed stancj¹ namiestnika, tak¿e wytrêbowaæ wiwat, kiedy namiestnik goœci czêstowa³; prócz tych wiêcej nie by³o znaków chor¹gwi przez ca³y rok. Ka¿dy s³odko spoczywa³ w swojej kwaterze, a pan namiestnik przechadza³ siê têdy owêdy po mieœcie lub po wsi, z obuchem w rêku i lufk¹ w gêbie, dla utrzymania subordynacji i dojrzenia porz¹dku

Tematy