X


Każdy jest innym i nikt sobą samym.


Znowu podniósł ramiona w górę i uśmiechnął się łagodnie:
– Wolność to słowo o wielu znaczeniach i jeden rozumie przez nie to, drugi zaś co innego, ale wszystko to nie ma znaczenia, dopóki wolność nie jest osiągnięta. Ażeby uzyskać wolność, trzeba wielu ludzi, ale gdy się wolność już zdobyło, najbezpieczniej jest nie dzielić jej z wieloma, lecz zachować dla siebie samego. Dlatego też ufam, że kraj Amurru nazywany będzie kiedyś kołyską wolności Syrii. Mogę ci też powiedzieć, że lud, który wierzy we wszystko, co mu się mówi, jest jak trzoda bydła, którą kijami pędzi się przez bramę, albo jako stado owiec, które idą za baranem, nie zastanawiając się dokąd. Może to ja jestem tym, który pędzi trzodę bydła i prowadzi stado owiec.
– Zaiste wielki z ciebie barani łeb – powiedziałem – jeśli mówisz tak niebezpieczne rzeczy. Gdy faraon o tym się dowie, może wysłać przeciw tobie wozy bojowe i oszczepy i zburzyć twoje mury, i powiesić ciebie i twego syna głową w dół na dziobie wojennego okrętu, którym wracać będzie do Teb.
Ale Aziru uśmiechnął się tylko i rzekł:
– Nie sądzę, żeby faraon był dla mnie groźny, bo przyjąłem z jego ręki znak życia i wzniosłem świątynię dla jego boga. Toteż ufa mi on bardziej niż komu innemu w Syrii i więcej niż swoim własnym posłom i dowódcom garnizonów, którzy czczą Amona. Pokażę ci coś, co z pewnością wielce cię ubawi.
Zaprowadził mnie na mur i pokazał mi wyschłe ciało wiszące na murze głową na dół, pokryte rojem much.
– Jeśli dobrze się przyjrzysz – powiedział – zobaczysz, że człowiek ten jest obrzezany, prawdą jest też, że to Egipcjanin. Jest to nawet jeden z poborców podatków faraona, który ośmielił się przyjść do mego domu, żeby wywąchać, dlaczego podatki ode mnie od kilku lat zalegają. Moi żołnierze mieli dużo uciechy, nim go powiesili na murze z powodu jego czelności. W ten sposób osiągnąłem to, że Egipcjanie niechętnie podróżują przez kraj Amurru nawet dużymi grupami, a kupcy płacą daniny chętniej mnie niż Egiptowi. Co to znaczy, zrozumiesz, gdy ci powiem, że Megiddo jest w mojej mocy i słucha mnie, a nie egipskiego garnizonu, który chowa się w twierdzy i nie waży się już wychodzić na ulice miasta.
– Krew tego nieszczęsnego człowieka spadnie na twoją głowę! – wykrzyknąłem ze zgrozą. – Straszna będzie twa kara, gdy postępek twój stanie się głośny, bo ze wszystkiego można drwić w Egipcie, ale nie z poborców podatkowych faraona.
– Powiesiłem prawdę na murze, by ją oglądano – ciągnął Aziru z zadowoleniem. – Z powodu tej sprawy zarządzono liczne dochodzenia i z radością zapełniałem bazgraniną papirusy i gliniane tabliczki, aby sprawę wyświetlić. Otrzymałem też w związku z nią liczne gliniane tabliczki, które przechowuję starannie ponumerowane, żeby móc z powołaniem się na nie wypisywać nowe gliniane tabliczki, dopóki z tabliczek tych nie zbuduję całego muru dla swojej ochrony. Na Baala, boga Amurru, zagmatwałem już tę sprawę tak, że namiestnik w Megiddo przeklina dzień, w którym się urodził, bo nieustannie dręczę go nowymi glinianymi tabliczkami i domagam się prawa, które ten poborca podatkowy naruszył. Z pomocą licznych świadków udowodniłem też, że był to morderca i złodziej, który sprzeniewierzył pieniądze faraona. Wykazałem, że napastował on kobiety we wszystkich wioskach i że znieważał bogów syryjskich, a nawet wyszczał się na ołtarz Atona w moim mieście, co zapewnia mi w tej sprawie przychylność faraona. Widzisz więc, Sinuhe, że prawo pisane na glinianych tabliczkach jest powolne i zawiłe i staje się coraz bardziej zawiłe, w miarę jak stos tabliczek piętrzy się przed sędzią, aż wreszcie sam zły duch nie potrafi się wyznać, co jest prawdą. W sprawach tych jestem mocniejszy od Egipcjan, a wnet będę silniejszy i w wielu innych.
Im więcej mówił, tym bardziej przypominał mi Horemheba, bo biła z niego taka sama męska siła i obaj byli urodzonymi wojakami, choć Aziru był starszy i zatruty syryjską polityką. Toteż nie sądzę, by potrafił on rządzić wielkimi ludami, lecz uważam raczej, że myśli jego i plany odziedziczone były po przodkach i zrodzone w czasach, kiedy Syria byłą jak syczące gniazdo węży, a mnóstwo drobnych królików wiodło z sobą niekończące się spory o władzę i mordowało się nawzajem, póki Egipt nie zaprowadził tam spokoju i synowie syryjskich książąt nie zaczęli się wychowywać w Złotym Domu faraona i nie zrobili się światli. Próbowałem mu wyjaśnić, że nie ma właściwego wyobrażenia o bogactwie i potędze Egiptu, i ostrzegałem go, by zbytnio się nie nadymał, bo nawet bukłak nabrzmiewa, gdy się go nadmucha powietrzem, ale gdy zrobić w nim dziurę, klęśnie i traci imponujące rozmiary. Ale Aziru tylko śmiał się ze mnie i pokazując złote zęby kazał przynosić coraz to nowe pieczone jagnięta na ciężkich srebrnych półmiskach, żeby chełpić się swoim bogactwem.
Jego komnata pełna byłą glinianych tabliczek, tak jak mówił, a posłańcy przynosili mu wciąż listy z wszystkich miast Syrii. Otrzymywał także tabliczki od króla Hetytów i z Babilonu i jakkolwiek nie wyjawiał mi ich treści, nie mógł się oprzeć chęci chełpienia się nimi. Wypytywał mnie ciekawie o kraj Hetytów i o Hattusas. Ale zauważyłem, że wie o Hetytach tyle samo, co ja. Odwiedzali go też posłowie Hetytów, którzy prowadzili rozmowy z jego wojownikami i wodzami. Zobaczywszy to wszystko, powiedziałem do niego:
– Lew i szakal mogą zawrzeć z sobą przymierze i ścigać tę samą zdobycz, ale czyś widział kiedykolwiek, żeby szakal dostał najlepsze kąski?
Zaśmiał się tylko, szczerząc złote zęby, i odparł:

Tematy