Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Byłem w towarzystwie Wolkowa, kwatermistrza sztabu Znalazł dla nas wolną chatę na skraju wsi.
- Wódki - powiedziałem do gospodyni - wódki, mięsa i chleba! [...]
- Nic nie ma - odparła obojętnie po polsku. - Nawet nie pamiętam, kiedy coś było [...]
Wyjąłem z kieszeni zapałkę i podpaliłem kupę słomy na podłodze. Wyzwolony płomień zabłysnął i skoczył ku mnie. Stara rzuciła się piersią na ogień i zgasiła go.
- Co robisz, panie? - rzekła i cofnęła się w przerażeniu [...]
- Spalę cię, stara - zamamrotałem zasypiając - spalę ciebie i twoją kradzioną jałówkę.
- Czekaj! - wrzasnęła gospodyni wysokim głosem. Pobiegła do sieni i wróciła z dzbankiem mleka i chlebem.
Nie zdążyliśmy zjeść nawet połowy, gdy na dworze zaczęły bić wystrzały. Było ich mnóstwo. Biły długo i obrzydły nam. Skończyliśmy mleko i Wołków wyszedł na dwór, aby dowiedzieć się, co się dzieje.
- Osiodłałem twojego konia - odezwał się do mnie przez okno - mojego podziurawili, że trudno lepiej. Polacy ustawiają kulomioty o sto kroków od nas.
W ten sposób został nam jeden koń na dwóch. Ledwo wyniósł nas z Sitańca. Siadłem na siodło, Wołków ulokował się z tyłu. [...]
- Przegraliśmy kampanię - mruczy Wołków i zaczyna pochrapywać.
- Tak - odpowiadam6.
 
Konarmia wycofywała się w stanie fizycznego i psychicznego wyczerpania7. Stan 11 dywizji stopniał z 3 500 jeźdźców do 1180 żołnierzy i 462 koni; 6 dywizja straciła szesnastu z dwudziestu dowódców swoich szwadronów; 4 i 14 dywizja były w równie opłakanym stanie. Wprawdzie we Włodzimierzu doszło do nich 400 aktywistów partyjnych z Moskwy, 500 żołnierzy z odwodów oraz 1000 koni, to nadal brakowało odpowiedniego umundurowania. Ponieważ żołnierze zwątpili w zwykłe kanały zaopatrzenia, wystosowali prywatny apel do „szanownego przyjaciela i towarzysza” Grigorija Ordżonikidze z Kaukazu, żeby przysłał im 20 tysięcy par „burek” (wojłokowe buty)8. Do Włodzimierza przybył dowódca 12 armii, N. N. Kuźmin, aby omówić wprowadzenie do akcji posiłków; wyjaśnił jednak, że jego dwie najbliższe dywizje - 7 i 44 -nie mają karabinów. 13 września Konarmia została wyparta z Włodzimierza, ratując tyle zapasów, ile się dało. Podczas odwrotu nękało jąpolskie lotnictwo i coraz bardziej pewna siebie polska kawaleria. Konarmia szła na Żytomierz, odległy o 400 kilometrów, wyznaczony jako rejon odpoczynku. Po drodze trzeba było walczyć w dzień i maszerować w nocy. 18 września o 3 nad ranem polska jazda wpadła do Równego i otoczyła brygadę Tiuleniewa. Dwa dni później Budionny rozmawiał z Tuchaczewskim przez telefon i uzyskał zgodę na całkowite wycofanie się. Dopiero wtedy Konarmia została zluzowana przez 12 armię. 26 września, kiedy Budionny znajdował się w Nowogrodzie, przyszedł rozkaz przygotowania Konarmii do translokacji na front przeciw Wranglowi. Ale nawet wtedy kłopoty Budionnego się nie skończyły. Podczas marszu nad Dniepr jego ukochani żołnierze dokonali serii pogromów9. Budionny aresztował dwóch brygadierów z 6 dywizji, a jej szefa sztabu obciążył odpowiedzialnością. Przeprowadzono czystkę. Wymierzono srogie kary. Konarmii nie udawało się teraz utrzymać tempa marszu 40 km na dzień, choć w przeciwną stronę szła tym tempem tygodniami. Kampania galicyjska nadwerężyła do ostatecznych granic dyscyplinę i morale najlepszej formacji Armii Czerwonej. Kiedy towarzysze Babla na dobre odwrócili się plecami do Polski, odżyły w nich pierwotne instynkty anarchicznych band kozackich, z których ich wcześniej rekrutowano.