Każdy jest innym i nikt sobą samym.



Najbardziej zapamiętałem pewnego pana, który przyjechał kupić od naszego
gospodarza bryczkę.
Jej właściciel miałw planach urządzićw Górzycach stadninę koni,ale nic z tegonie wyszło.
Jedną z pozostałościtego pomysłu była bryczka,którą chciał nabyć właściciel firmy
transportowej.
Przyjechałją obejrzeć, kiedy tambyliśmy, i postanowił przywitać sięz nami iporozmawiać.

Wyznał mi, Ŝejego syn zamierza sobie kupić crossowymotor i zapytał, co on ma mu
powiedzieć.
Zgodnie zmoimprzekonaniem poradziłem mu, Ŝeby nie próbował mu zabraniać,bo to nic nie da.
NajwaŜniejsze to zrobić wszystko, bydo młodego człowieka dotarło, z czym ma do czynienia i Ŝebezmyślne popisywanie się przed kolegamimoŜe się skończyć źle.
Mnie do tego,by zmienićswe podejście do motorów,brakło albo czasu, albo porządnego
ostrzegawczego dzwonu.
Gdybym złamał rękę na motorze, to moŜe potem nie stałobysię to, co się stało.

Posłuchał i kiedy sięŜegnaliśmy, powiedział z naciskiem:

"Do zobaczenia".

Zadzwonił w ostatni dzień naszego pobytu.
Bardzo sięucieszył, Ŝe jeszcze jesteśmy, ipojawił się z całą rodziną.
Przyjechał takŜe młody motocyklista na swojej maszynie.

Mam nadzieję, Ŝezapamięta to spotkanie.

ŚWITAJ Z TELEWIZJI

Jestemprawdopodobnie jedyną osobą udzielającą wywiadów w czasie oddawania
stolca.
Ogromnie przepraszam cowraŜliwszych czytelników, ale jeśli to,co powiem o
moimmedialnym Ŝyciu, ma być choć trochę prawdziwe, to muszęuczynić to wyznanie.
Chciałbym jednak zapewnić, Ŝe nie było to moje marzenie.
Ba, nie czułem się w tej sytuacjikomfortowo, ale co miałempocząćz natarczywym
dziennikarzem,którymiał"wejście na Ŝywo", nie słuchał Ŝadnych tłumaczeńani wyjaśnień?
Tego typu czynnościom oddaję się w ściśleokreślonych porach, co wynika z megostanu
zdrowia.
Jeśliwięcktoś nie chce tego zrozumieć.

Od ponad roku coraz lepiej poznaję światek dziennikarski.
ZauwaŜam, Ŝeśrodowisko dziennikarzy moŜnapodzielić zasadniczo na dwie grupy: pierwsza z nich to profesjonaliści,którzy po prostu wykonują swoją pracę, druga toludzie, którzy potrafią pochylić się nad człowiekiem.
Z niektórymi nawiązałem przyjacielskie relacje, trwające juŜ lata.
Ludzie tacy jak BrygidaFrosztęga i Sławek Cichypamiętająo Ŝyczeniach na święta, dzwonią, Ŝeby podzielić sięnowinami, opowiadają,co u nichsłychać, a nie tylko wy112

ciągająnowe "rewelacje".
W apogeum szumu medialnegoprzyjmowałem tak wielu dziennikarzy, Ŝe byliśmy z rodzicami zmęczeni ich ciągłą obecnością.
Moje Ŝycie przebiegazgodnie z pielęgniarskim rytmem, a w trakcie
zamieszaniadziennikarskiego trudno było dbać o fizyczną stronę mojejosoby.

LeŜałem nieraz obolały, targany niekontrolowanymi skurczami, i udzielałem
wywiadów.
Z drugiej strony wiedziałem,Ŝeim głośniej będzieo moim problemie, tym większa szansana pomoc.
Jestem dziennikarzom bardzo wdzięczny!

W pewnym momencie w moim Ŝyciu rozpętało się medialne pandemonium.
Mimo Ŝez trudem jeznosiliśmy,nie będęnanie narzekał,bo wiele zawdzięczam dziennikarzom.
Nieodmówię sobie natomiast kilkuanegdot.

Po pierwsze: nic za darmo.
Wróciłem z Górzyc.
Było kilkawizyt dziennikarzy (tam zresztą teŜ).
Jestpóźny wieczór.
Jesteśmy skonani.
Telefon.
Wywiad, koniecznie, teraz zaraz,juŜ.
Mama odpowiada:

- Miejcie litość, Janusz jest juŜ zmęczony.
Proszę zadzwonićjutro.

Po tamtej stronie:

- Ładnie to tak?
Jak pomagaliśmy i pisaliśmy o Januszu,to było dobrze, a teraz nawet o wakacjach nie
moŜemy napisać!

Po drugie: na kłopoty - Świtaj.
Wtrakcie oŜywionej wymiany zdań z ojcem ktoś dzwoni.

Telefon: Widział pan w telewizjimaszynę do autoeutanazji?

Ja: Nie.

Telefon: Wynalazł jąniemiecki naukowiec, umoŜliwia podanie sobie trucizny poprzez
sterowanie ustami, językiem lubnaciskiem szczęki.

Ja: To dać mu Nobla.

Sygnałprzerwanego połączenia.
Usłyszał, co chciał.
Niewiem, z kim gadałem i po co.
To dla tego dziennikarzaniema

113.
znaczenia.
WaŜne, Ŝe się dodzwonił.
Cokolwiekbym powiedział, to potnie i ułoŜy tak, jak mu pasuje.

Dzwonią z jednego z brukowców, co myślę o pewnymcięŜko chorym człowieku, który
domaga się eutanazji, przestał zaŜywać leki i jeść.
Mówię:

- Nic o nim nie wiem.
Mogędoniego zadzwonić.
Dajcienumer.

Dzwonię.
Rozmawiam.
Oddzwaniam do nich.