Każdy jest innym i nikt sobą samym.


- Ty znowu o tym? Powiedziałem ci, że chciałem go mieć przy swoim stole, w domu większym niż jego. Jeżeli mogłem to zrobić, co w tym złego?
- Ale chciałeś również mieć... damę przy stole. Ożeniłeś się ze mną, ponieważ...
- Ty wyszłaś za mnie dla pieniędzy! - krzyknął. - A teraz stracisz wszystko, kiedy mnie powieszą za morderstwo, którego nie popełniłem.
Houston wstała. Nie powiedział wprost, że ją kocha, ale tak jest. Ona to wie, czuje każdym nerwem swego ciała. Ożenił się z nią, bo było to częścią jego głupiego planu zemsty, ale w końcu pokochał ją i dzięki tej miłości przebaczył staremu człowiekowi, który zrobił mu krzywdę.
- Muszę iść - powiedziała. - Mam mnóstwo pracy.
Gdyby popatrzyła na Kane’a, zobaczyłaby w jego oczach ból.
- Chyba musisz porozmawiać z panem Westfieldem na temat pieniędzy.
- Z kimś porozmawiam - mruknęła, wciągając rękawiczki. - Może pan Westfield nie jest odpowiednią osobą. - Odruchowo pocałowała go w policzek. - Nie martw się o nic. Wiem dokładnie, co robić. - Zawołała szeryfa, żeby ją wypuścił.
180
Kane stał przez chwilę na środku celi, niezdolny do żadnego ruchu. Na pewno wykorzysta okazję, żeby się go pozbyć, pomyślał. Wszedł na pryczę, żeby spojrzeć przez okno, i zobaczył Houston pędzącą w swym błyszczącym powoziku. Oczy zaczęły mu łzawić. To od słońca, pomyślał.
Łatwo przyszło, łatwo poszło, powiedział sobie. Dobrze sobie radził przedtem bez żony, poradzi sobie i teraz.
- Szeryfie - zawołał. - Teraz może mnie pan wypuścić. Już się dowiedziałem, czego chciałem.
- Za nic na świecie, Taggert - odpowiedział szeryf ze śmiechem. - Miasto Chandler potrzebuje pieniędzy za pana nocleg.
Bez słowa protestu Kane ułożył się na pryczy. Naprawdę go nie obchodziło, gdzie spędzi noc.
181
Na pewno wiesz, co robić? - Houston jeszcze raz spytała lana.
Pokiwał głową, poważnie patrząc na małą drewnianą skrzynkę z tyłu wozu. Obok niego siedział Zachary i oczy błyszczały mu z podniecenia. Był jeszcze za młody, żeby zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa ich planu.
- Nie ma niebezpieczeństwa, że to samo wybuchnie? - spytała Houston.
- Nie - odparł Ian, ale spoglądał co chwila na małą drewnianą skrzynkę z dynamitem.
Zorganizowanie tego, co miało się wydarzyć dzisiejszej nocy, zabrało im prawie dwadzieścia cztery godziny. Wiedziała, co chce zrobić, i wiedziała też, że nie pomoże jej żaden dorosły. Kiedy poprosiła lana, wyjaśniła mu, że to ryzyko i może wpakować się w poważne kłopoty, ale odpowiedział, że tyle jej zawdzięcza, iż chętnie zaryzykuje.
Niestety, ku niezadowoleniu Houston wciągnął też małego Zacha, twierdząc, że ktoś musi trzymać konie.
Dziś o północy Houston spotkała się z łanem w kopalni Mała Pamela i korzystając z zamieszania po wybuchu włamali się do szopy z dynamitem. Ukradli tyle, że można by wysadzić całą dzielnicę miasta. Mimo protestów lana, że szkoda czasu, Houston z powrotem starannie zamknęła szopę.
Udało im się zataszczyć skrzynkę do wozu. Parę osób powitało Houston, ale tyle razy ją tu ostatnio widziano, że nikt nie zwrócił na to uwagi. Wracając z kopalni, spotkali idącego pieszo pod górę Zachary’ego. Wydostał się ze swojego pokoju po linie i próbował sam dojść do nich do kopalni.
- Masz nie robić nic innego, tylko pilnować koni - ostrzegła Houston. - I jak tylko twój ojciec i ja wsiądziemy na konie, macie stamtąd natychmiast zniknąć, Ian, możesz swobodnie dostać się do domu?
- Oczywiście.
- A ty, Zach?
Zachary był zakłopotany, bo jego lina pękła, kiedy już był nad ziemią. Nie miał pojęcia, jak dostanie się do domu nie zauważony.
- Oczywiście - odpowiedział. - Bez problemu.
Była trzecia nad ranem, gdy poprzez śpiące miasto dotarli do więzienia. Wcześniej ukryła w pobliżu dwa osiodłane konie z torbami pełnymi jedzenia, ubrania i gotówki na kilka miesięcy życia w ukryciu.
Zatrzymała wóz dość daleko od więzienia i nerwowo patrzyła, jak Ian wyjmuje skrzynkę z dynamitem. Wiedziała, że w kopalni uczono go tego, ale nie była pewna czy wie, jak wysadzić kamienną ścianę więzienia.
Właśnie chciała coś powiedzieć, kiedy odezwał się Ian:
- Włożę kilka lasek w podstawę ściany, która wchodzi we wzgórze, a potem, jak ona wybuchnie, cały mur zacznie się osuwać. Tak, jakby otwarto bardzo duże okno. Kane będzie musiał zeskoczyć wprost na konia i odjedziecie. Nic łatwiejszego.
- Bardzo prosty plan, za który możemy pójść do więzienia na resztę życia - mruknęła Houston.
Wczoraj, kiedy Kane jej powiedział, że mogą go powiesić za morderstwo, którego nie popełnił, i przyznała szczerze przed sobą, że nic jej nie obchodzi, czy jest mordercą, czy 182
nie, wiedziała, że coś trzeba zrobić, żeby go uwolnić. Sympatia miasta będzie po jego stronie, ale sprawa z pewnością przekazana zostanie do Denver, gdzie Fenton Coal and Iron był bardzo silny i trudno tam liczyć na sprawiedliwość. W dodatku, skoro nie ma żadnych świadków śmierci Jakuba, Kane na pewno zostanie uznany winnym.
Musi go wydostać z więzienia, nawet gdyby to oznaczało ukrywanie się przez resztę życia. Pojadą do Meksyku, a Blair będzie im przysyłała pieniądze na życie. Szkoda tylko, że Kane był znany w sferach finansowych w różnych częściach kraju i nie mogą się ukrywać w Stanach.
Żałowała też, że nie może się pożegnać z rodziną i przyjaciółmi. Pewnie nawet nie będzie mogła do nich napisać, żeby nie ujawnić kryjówki Kane’a.
Teraz, w ciemności, pokazała Zachowi, gdzie ukryła konie i którędy ma je doprowadzić bliżej do więzienia.
Ręce jej się trzęsły, gdy pomagała wepchnąć laski dynamitu w szpary w murze. Kiedy wszystko było gotowe, Ian uniósł ją i stanęła mu na ramionach, żeby dosięgnąć do okna.
- Powiedz, żeby położył sobie materac na głowę - instruował Ian.
- Ale nie mamy tyle dynamitu, żeby go skrzywdzić, co? - dopytywała się.
- Kłują mnie obcasy od twoich butów, więc nie trać czasu i nie zadawaj głupich pytań.