Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Biurokracja rządowa, najrozmaitsze
nie. - Partia futer i luksusowej odzieży. Jesteśmy niewymownie wdzięczni za pomoc.
opłaty, cennik za usługi i prohibicja stanowiły doskonałą pożywkę dla przemytu na
Car’dasa ścisnęło w gardle. Ich ładunek istotnie stanowiła luksusowa odzież, ale w
niewielką skalę, jaki uprawiał. Nawet Car’das musiał przyznać z perspektywy swojego
haftowanym kołnierzu jednego z futer zaszyto cały ładunek ognistych kamieni. Jeśli
pobytu na „Łowcy Okazji”, że ich działalność przynosiła całkiem niezłe zyski.
Mitth’raw’nuruodo zdecyduje się sprawdzić towar i je znajdzie, „Łowca Okazji” może
Quennto jednak chyba nie rozumiał, że o ile drobne kłopoty rządu mogły być uży-
mieć kłopoty z bardzo nieszczęśliwą Drixo the Hutt.
teczne, o tyle generalny brak stabilizacji stałby się szkodliwy zarówno dla przemytni-
- Proszę bardzo - odparł Mitth’raw’nuruodo. - Ciekaw jestem, co wasz lud uważa
ków, jak i dla całej reszty.
za luksusową odzież. Moglibyście pokazać mi swój ładunek przed odlotem?
A wojna o zasięgu ogólnogalaktycznym byłaby czymś najgorszym. Dla wszyst-
- Będę zachwycony - powiedział Quennto. - Czy to znaczy, że pan nas puszcza
kich.
wolno?
- A ty kim jesteś? - Mitth’raw’nuruodo przeniósł gorejący wzrok na Car’dąsa.
- Wkrótce - zapewnił go Mitth’raw’nuruodo - Najpierw muszę zbadać wasz statek
Car’das otworzył usta, ale nie zdążył odpowiedzieć.
i stwierdzić, czy istotnie jesteście tylko niewinnymi podróżnikami, jak twierdzicie.
- Jestem Dubrak Quennto - wtrącił Quennto, zanim zapytany zdołał się odezwać.
- To oczywiste - niedbale odparł Quennto. - Możemy pana oprowadzić w każdej
- Kapitan...
chwili.
- A ty kim jesteś...? - powtórzył Mitth’raw’nuruodo z lekkim, choć zauważalnym
- Dziękuję - powiedział Mitth’raw’nuruodo. - Ale to może zaczekać do chwili, jak
naciskiem na słowo „ty”, nie spuszczając wzroku z Car’dąsa.
dotrzemy do naszej bazy. Do tej pory... myślę, że przygotowano wam już kwatery.
Car’das zerknął z ukosa na Quennto i uzyskał leciutkie skinienie głową.
Mam nadzieję, że pozwolicie mi później okazać chissańską gościnność.
- Jestem Jorj Car’das - rzekł. - Członek załogi frachtowca „Łowca Okazji”.
- Będziemy zaszczyceni i wdzięczni, komandorze - rzekł Quennto, skłaniając lek-
- A ci tutaj? - zapytał Mitth’raw’nuruodo, wskazując na pozostałych.
ko głowę. - Chciałbym tylko wspomnieć, że nasz harmonogram jest dość napięty, a ten
Car’das znów spojrzał na Quennto, który przybrał kwaśną minę, ale ponownie
nieoczekiwany wypadek sprawił, że stał się napięty jeszcze bardziej. Bylibyśmy
lekko skinął głową.
wdzięczni, gdyby zechciał nas pan możliwie najszybciej wypuścić w dalszą drogę.
- To mój kapitan Dubrak Quennto - rzekł Car’das - I jego...
- Ależ oczywiście - zgodził się Mitth’raw’nuruodo. - Baza jest niedaleko.
- Dziewczyna? drugi pilot? wspólniczka? - zastanowił się szybko.
- Czy w tym systemie? - zapytał Quennto. Podniósł rękę, zanim Chiss zdążył od-
- Jego zastępca, Maris Ferasi.
powiedzieć. - Przepraszam... to nie moja sprawa.
Mitth’raw’nuruodo skinął głową każdemu z nich po kolei i znów spojrzał na
- Słusznie - zgodził się Mitth’raw’nuruodo. - Jednak nic się nie stanie, jeśli się
Car’dąsa.
dowiesz, że to całkiem inny system.
- Co tu robicie?
- Aha - mruknął Quennto. - A mogę spytać, kiedy się tam wybierzemy?
- Jesteśmy koreliańskimi handlarzami z jednego z systemów Republiki Galaktycz-
- Już się wybraliśmy - łagodnie odparł Mitth’raw’nuruodo.
nej - odparł Car’das.
- Wykonaliśmy skok w nadprzestrzeń około czterech standardowych minut temu.
- K’relPnski - mruknął Mitth’raw’nuruodo, jakby próbując wymówić to słowo.
Quennto zmarszczył brwi.
- Handlarze? Nie badacze ani zwiadowcy?
- Naprawdę? Nic nie poczułem.
- Nie, absolutnie - zapewnił go Car’das. - Wynajmujemy nasz statek do przewozu
- Może nasze systemy hipernapędu są lepsze od waszych - rzucił Mit-
towarów pomiędzy systemami gwiezdnymi.
th’raw’nuruodo i wstał. - A teraz, jeśli pozwolicie, pokażę wam miejsce, gdzie będzie-
- A ten drugi statek? - zapytał Mitth’raw’nuruodo.
cie mogli odpocząć.
- To jacyś piraci - wtrącił Quennto, zanim Car’das zdążył odpowiedzieć.
Poprowadził ich jeszcze z pięć metrów w głąb korytarza, do kolejnych drzwi, któ-
- Uciekaliśmy przed nimi, kiedy zaczęły się problemy z hipernapędem, i tak się tu
re się uchyliły, kiedy dotknął pasiastego panelu w ścianie.
znaleźliśmy.
- Przyślę kogoś po was, jeśli znów zechcę z wami porozmawiać
- Czy znacie tych piratów? - padło następne pytanie.
- dodał, kiedy drzwi rozsunęły się przed nimi.
- A skąd mielibyśmy...? - zaczął Quennto.
- Chętnie się z panem spotkam - zapewnił Quennto, ukłonił się niedbale i przepu-
- Tak, mieliśmy już z nimi wcześniej pewne problemy - wszedł mu w słowo
ścił Maris w przejściu. - Dziękuję, komandorze.
Car’das. W głosie Mitth’raw’nuruodo, kiedy zadawał to pytanie, wychwycił dziwną
Oboje weszli do środka. Car’das skinął głową komandorowi i podążył za nimi.
nutę. - Myślę, że strzelali do nas.