- Zakonnicy, których zadaniem będzie walka z każdym duchowym bólem - powiedział wyraźnie Oliveira.
- Mhm - przytaknął Ovejero, aby mu dodać odwagi.
(58)
132
I podczas gdy ktoś, jak zawsze, coś tam tłumaczy, ja - nie wiem dlaczego - jestem w kawiarni, we wszystkich kawiarniach, w Elephant and Castle, w Dupont Barbes, u Sachera, w Café Pedrocchi, u Gijona, w Greco, w Café de la Paix, w Café Mozart, u Floriana, w Capoulade, w Les Deux Magots, w barze, który wystawia krzesła na Piazza Colleone, w Café Dante o pięćdziesiąt metrów od grobowca rodu Scaligerii, od wypalonej niby przez łzy twarzy Świętej Marii Egipcjanki na różowym sarkofagu, w kawiarni na wprost Giudekki, gdzie stare, zrujnowane markizy piją cienką, nie kończącą się herbatkę, w towarzystwie fałszywych, wyleniałych ambasadorów, w Jandilla, we Flocco, w Cluny, w Café Richmond na ulicy Suipacha, w El Olmo, w Closerie des Lilas, Chez Stéphane (znajdującej się na rue Mallarmé), w Tokio (znajdującej się w Chivilcoy), w Café au Chien qui fume, w Opern Café, w Dôme, w Café du Vieux Port, w jakiekolwiek kawiarni, gdzie:
We make our meek adjustments,
Contented with such random consolations,
As the wind deposits
In slithered and too ample pockets[115].
Hart Crane dixit. Lecz te kawiarnie są czymś więcej, są neutralnym terytorium dla apatrydow duszy, nieruchomym środkiem koła, skąd można samego siebie schwycić w pełnym galopie, widzieć się wchodzącym i wychodzącym, otulonym w kobiety, weksle lub tezy epistemologiczne, i mieszając kawę w filiżance, która w miarę upływu dni przechodzi z ust do ust, można obojętnie zabrać się do rewizji i bilansu, będąc równie oddalonym od tego ja, które za godzinę zeń wyjdzie. Sam sobie sędzią i sam sobie świadkiem, między jednym a drugim zaciągnięciem się papierosem, sam sobie ironicznym biografem.
W kawiarniach przypominają mi się sny, jeden no man's land wywołuje z pamięci drugi. Teraz przychodzi mi do głowy jeden z nich, chociaż nie przypominam go sobie, tylko wiem, że śniło mi się coś czarownego i że w końcu poczułem się tak, jakbym został wyrzucony (czy też jakbym odchodził, ale pod przymusem) ze snu, który - nie było na to żadnej rady - zostawał gdzieś na dnie. Nie jestem pewny, czy na dodatek nie zamykano za mną drzwi, chyba raczej tak. Następował jakiś faktyczny rozdział pomiędzy mną ze snu (wspaniałym, pełnym, zakończonym) a teraźniejszością. Ale dalej spałem: to, że wyrzucono mnie, i to o zamykanych drzwiach też było snem. Jedna okrutna pewność ciążyła nad tym przejściowym momentem wewnątrz snu: świadomość, że to wyrzucenie nieodwołalnie pociągało za sobą całkowite zapomnienie piękności poprzedniej. Przypuszczam, że to właśnie odczułem jako zamykające się drzwi, to właśnie fatalne, natychmiastowe zapomnienie. Najbardziej jednak wstrząsnął mną fakt śnienia również i o tym, że zapomniałem poprzedni sen i że ten sen także będzie musiał zostać zapomniany (ja zaś wyrzucony poza jego zamkniętą strefę).
Wyobrażam sobie, że wszystko to ma jakieś rajskie korzenie. A może Eden, tak jak go tu sobie wyobrażają, jest mitopoetycznym odbiciem jakichś zalążków dobrych chwil, które pozostały w nieświadomości. Nagle zaczynam lepiej rozumieć przerażający gest Adama Masaccia. Zakrywa twarz, aby osłonić wizję tego, co było jego własnością. W tej małej, ręcznej nocy przechowuje ostatnie wspomnienie swojego raju. I płacze (bo przecież jest to równocześnie gest
człowieka kryjącego łzy) widząc, że wszystko jest nadaremne, że prawdziwa kara teraz się zaczyna, a jest nią zapomnienie Edenu, a więc owczy konformizm, tania, brudna radość z pracy, spocone czoło i płatny urlop.
(61)
133
Naturalnie, że - jak to zresztą Traveler natychmiast pomyślał - chodziło o rezultaty. Niemniej czemuż aż taki pragmatyzm? Był niesprawiedliwy względem Ceferina, jeżeli wziąć pod uwagę, że jego geopolityczny system nie został wypróbowany, w przeciwieństwie do wielu innych, również bezsensownych (i - trzeba to przyznać - tylko dlatego obiecujących). Niczym nie wzruszony, Cefe utrzymywał się na planie teoretycznym i niemalże od razu podawał nowy, niezbity dowód:
Zarobki robotnicze na świecie.