— BojÄ™ siÄ™ o nich — Ast spojrzaÅ‚a bÅ‚agalnie na WÅ‚ada... 

Każdy jest innym i nikt sobą samym.

— JeÅ›li tornado przejdzie przez teren wykopalisk...
— MogÄ™ polecieć sam. Już nieraz prowadziÅ‚em maszynÄ™ przy takiej pogo­dzie — powiedziaÅ‚ nieco cheÅ‚pliwie Kalina.
— Nie ma mowy. JeÅ›li polecimy, to razem. Można by spróbować zlikwidować lub zepchnąć wir na inny tor pociskami termicznymi. Powinny tu być w maga­zynie.
— Nie zdążycie dolecieć — stwierdziÅ‚ Allan. — Nie mówiÄ…c już o tym, że nie mam prawa was wypuÅ›cić. Wiesz o tym dobrze, Ast.
— A jeÅ›li im siÄ™ coÅ› stanie?
— JeÅ›li te nowo odkryte podziemia majÄ… aż tak potężne stropy, to na pewno nic im nie grozi. NaprawdÄ™, wierz mi, nie ma potrzeby ryzykować. Zjecie ze mnÄ… obiad i odlecicie.
— Nie bÄ™dÄ™ nic jadÅ‚a — Ast spojrzaÅ‚a na brata ze zÅ‚oÅ›ciÄ…. — Nie potrzebujÄ™ twego obiadu.
— Ale z pewnoÅ›ciÄ… spróbujesz specjaÅ‚u Temidów. A nawet dam ci caÅ‚y udziec dla Szu i Jaro — usiÅ‚owaÅ‚ rozÅ‚adować napiÄ™cie.
— Udziec? — zainteresowaÅ‚ siÄ™ WÅ‚ad.
— Jest on ze zwierzÄ™cia trochÄ™ wiÄ™kszego od zajÄ…ca, upolowanego przez miÄ™sożernÄ… roÅ›linÄ™. „Drzewo zamroczenia", jak jÄ… nazwaÅ‚ Ęene. KorzystajÄ… z tych żywych puÅ‚apek Temidzi, okradajÄ…c miÄ™sożercÄ™. To, czym chcÄ™ was poczÄ™stować, jest prezentem od Temidów, otrzymanym ^v nagrodÄ™, że podsunÄ™­liÅ›my im prosty sposób pomnażania przysmaków. Nie wolno tego miÄ™sa piec, smażyć czy gotować. Gdy zobaczycie Temidów zajadajÄ…cych z apetytem zdo­bycz na surowo, nie sÄ…dźcie, że zabrakÅ‚o im ognia w pobliżu: oni czyniÄ… to ze smakoszostwa. MiÄ™so już po kwadransie przebywania w zamkniÄ™tym kielichu niby-kwiatu mocno nasiÄ…ka wydzielanymi przezeÅ„ aromatami i ma smak jakby umiejÄ™tnie dobranych ostrych przypraw. SporzÄ…dziÅ‚em z niego bef­sztyki tatarskie i wraz z twym ojcem zjedliÅ›my je z apetytem. RzeczywiÅ›cie ogromnie podnosi to walory kulinarne potrawy. Natomiast przy pieczeniu lub gotowaniu olejki eteryczne ulatniajÄ… siÄ™ i caÅ‚y efekt znika.
— A mówiÅ‚eÅ› o pomnażaniu przysmaków...
— Ternidzi porzucali upolowanÄ… zwierzynÄ™, jeÅ›li nie mogli jej upiec. Dopiero my 'wskazaliÅ›my im drogÄ™ postÄ™powania: cóż prostszego, jak wprowadzić zdobycz na krótki czas do miÄ™sożernego kielicha? I tu zdobyliÅ›my niepod­ważalny dowód szybkiego obiegu informacji w tej spoÅ‚ecznoÅ›ci. Otóż z tego podsuniÄ™tego im pomysÅ‚u już po tygodniu korzystali Temidzi w obrÄ™bie caÅ‚ej Kotliny PiÄ™ciokÄ…ta, zarówno na lÄ…dzie staÅ‚ym, jak wyspach, nawet takich, do których dopiero późniÄ™; dotarliÅ›my. Zdobyte informacje każdy Temid niezwÅ‚ocznie przekazuje swoim ziomkom tak sprawnie, że tamci po gwizdanych objaÅ›nieniach w mig pojmujÄ…, o co chodzi. TÄ… drogÄ… pewne nasze porady i wyuczone umiejÄ™tnoÅ›ci zostaÅ‚y przyswojone przez caÅ‚Ä… ich spoÅ‚eczność. MówiÄ…c o caÅ‚ej spoÅ‚ecznoÅ›ci, mam na myÅ›li jeden PiÄ™ciokÄ…t. Temidzi zasiedlajÄ… cztery oazy ciepÅ‚a, przedzielone mroźnymi obszarami, które stanowiÄ… dla nich nieprzekraczalnÄ… barierÄ™. SÄ… to wiÄ™c odrÄ™bne populacje pozbawione ja­kichkolwiek kontaktów. RenÄ™ zamierza zbadać, czy z tej przyczyny nie powstaÅ‚y jakieÅ› odmiennoÅ›ci rasowe. Co prawda izolacja trwa dopiero okoÅ‚o dwóch tysiÄ™cy lat, ale zmiany mogÅ‚y już wystÄ…pić, zwÅ‚aszcza przy szybkiej zmianie pokoleÅ„. Ciekawe jest również, czy pewna odrÄ™bność warunków bytowa­nia nie rzutuje na procentowy rozkÅ‚ad pÅ‚ci. ZwÅ‚aszcza liczbÄ™ dwupÅ‚ciowców, która w Kotlinie PiÄ™ciokÄ…ta zdecydowanie dominuje nad liczbÄ… osobników jedno-pÅ‚ciowych. No, ale chodźcie do kuchni spróbować specjaÅ‚u Temidów — Allan z zapraszajÄ…cym gestem otworzyÅ‚ drzwi prowadzÄ…ce z hangaru do laboratoryj­nych i mieszkalnych pawilonów bazy.
Ast spojrzała z wahaniem na przygotowany do startu samolot, potem na kłębiące się nad lasem chmury burzowe, widoczne przez kopułę hali.
— Chodźmy wiÄ™c! Szkoda czasu — przesÄ…dziÅ‚ WÅ‚ad. — A swojÄ… drogÄ… to, co mówiÅ‚eÅ›, jest bardzo ciekawe. Dwa tysiÄ…ce lat to genetycznie chyba niewiele — wróciÅ‚ do poruszonego przez Allana tematu — ale kulturowo, a także jÄ™zykowo, to musi być ogromny skok.
— Niekoniecznie. JÄ™zyk i zwyczaje praczÅ‚owieka zmieniaÅ‚y siÄ™ bardzo wolno. Sporo zależy od wielkoÅ›ci populacji, tempa postÄ™pu cywilizacyjnego i zmiany warunków bytowania.
— To samo twierdzi Szu. Ale przecież mówiÅ‚eÅ›, że Temidzi bardzo szybko przekazujÄ… sobie informacje.
— Tak. Lecz ich zdolnoÅ›ci wynalazcze sÄ…, jak siÄ™ wydaje, bardzo ograniczone. Przekazywanie informacji to jeszcze nie myÅ›lenie twórcze.
Przeszli korytarzem do obszernego pomieszczenia kuchennego i Allan wyjął z pojemnika oczyszczone już i poćwiartowane mięso jakiegoś' temiańskiego „potworka".
— Niestety, prawdziwe befsztyki po tatarsku trzeba siekać wÅ‚asnorÄ™cznie. Nasze automaty kuchenne zupeÅ‚nie siÄ™ do tego nie nadajÄ…, a Jaro nie bÄ™dzie siÄ™ przecież zajmowaÅ‚ takimi gÅ‚upstwami.
— Może ci pomóc? — Ast odebraÅ‚a mu nóż widzÄ…c, że niezbyt wprawnie zabiera siÄ™ do siekania miÄ™sa. — Zrób lepiej coÅ› do picia.
— Niczego nie dokÅ‚adaj — zastrzegÅ‚ Allan. — Chodzi o oryginalny zapach. Na mój gust, ta woÅ„ jest zachwycajÄ…ca.
— RzeczywiÅ›cie, bardzo przyjemna.

Tematy