Każdy jest innym i nikt sobą samym.

To może być to, o co nam chodzi.
- Jasne. Zaraz będę.
- Czekam.
Nie trwało długo, gdy dla policji stało się jasne, że również Gunilla Olsson chodziła
do tej samej szkoły. Frida Lindh była o rok młodsza niż pozostałe, ale poszła do szkoły w
wieku sześciu lat. Stosunkowo szybko policja doszła do wniosku, że wszystkie trzy
zamordowane kobiety były kiedyś uczennicami jednej i tej samej klasy szóstej.
Pogoda była taka, jak przepowiadali meteorolodzy. Niebo było groźne, ciemnoszare i
od strony morza nadciągała wielka chmura wyglądająca tak, jakby niosła w sobie mnóstwo
deszczu. Emma stała na promie i obserwowała zbliżające się zarysy wyspy Fårö. Podróż
promem przez zatokę trwała zaledwie kilka minut, ale chciała powdychać trochę morskiego
powietrza i podziwiać piękny krajobraz. Fårö była jednym z jej ulubionych miejsc. Ta na
wpół dzika i sroga wyspa, wapienne skały i długie, piaszczyste plaże przyciągały nie tylko ją.
Latem roiło się tu od turystów. Kiedy przed dziesięcioma laty jej rodzice kupili tu murowany
dom stojący przy kilkukilometrowej piaszczystej plaży Norsta Auren, mieli niebywałe
szczęście. Jeden ze znajomych znał właścicielkę tego domu. Kobieta chciała go sprzedać
tylko komuś z Gotlandii. Zamożni sztokholmczycy kupowali tu często domy na sprzedaż.
Wielu VIP-ów uciekało na wyspę, aby pobyć tu w spokoju; aktorzy, artyści, politycy,
a Ingmar Bergman mieszkał tu cały rok. Rodzice Emmy przeprowadzili się tu z Visby, nie
wahając się ani chwili.
Emma zatrzymała się przed sklepem, aby zrobić zakupy. Rzuciła okiem na nagłówki
wieczornych gazet i weszła do środka. W obydwu gazetach widniały zdjęcia zamordowanej
ostatnio kobiety. Była mniej więcej w jej wieku, miała długie, ciemne włosy zaplecione w
warkocze. Pod zdjęciem widniało nazwisko ofiary. Emma kupiła obydwie gazety. Przejrzała
je pobieżnie w samochodzie. Jeszcze jedna kobieta brutalnie zamordowana, dokładnie jak
dwie pozostałe. Ogarnęło ją obrzydzenie. Postanowiła przeczytać wszystko w spokoju w
domu. Pojechała dalej na północ. Na skrzyżowaniu dróg niedaleko Sudersand skręciła w
lewo. Stanęła obok piekarni, w której zawsze kupowała pieczywo dla rodziców.
Porozmawiała chwilę z ekspedientkami. Znała tu wszystkich.
Niebo było coraz ciemniejsze. Kiedy wjechała na ostatni odcinek drogi w kierunku
plaży, przy której stał dom rodziców, zauważyła jadący za nią czerwony samochód marki
Saab. Za kierownicą siedział jakiś mężczyzna. Był sam. Na desce rozdzielczej leżała lornetka.
Pewnie jakiś obserwator ptaków, pomyślała. Cypel, na którym stał dom rodziców, był
ulubionym miejscem ornitologów. Kiedy jednak zaparkowała samochód przed domem,
zauważyła, że mężczyzna zawrócił i odjechał tą samą drogą, którą oboje przybyli. Jakiś
ornitolog nieznający terenu, pomyślała Emma.
Właśnie zamknęła za sobą drzwi, kiedy lunął deszcz. Kładąc siatki z zakupami w holu,
zauważyła za oknem potężną błyskawicę. Grzmiało i deszcz bębnił po płaskim dachu.
Niepogoda sprawiła, że w domu zrobiło się ciemno. Rodziców nie było już od ponad
tygodnia, więc mieszkania nikt nie wietrzył. Weszła do kuchni i spróbowała otworzyć okno,
ale przy tak mocnych podmuchach wiatru było to niemożliwe. Położyła siatki na blacie i
zaczęła wkładać zakupy do lodówki. Nie było w niej wiele. Rodzice planowali wyjazd na
dłużej. Ponad trzy tygodnie mieli spędzić w Chinach i Indiach. Od kiedy oboje przeszli na
emeryturę, wyjeżdżali raz w roku w dłuższą podróż.
Emma chciała najpierw wypakować zakupy, a potem zmienić pościel w podwójnym
łóżku rodziców. Przecież miał przyjechać Johan. Chciała spędzić z nim cały wieczór, a potem
całą noc. Zjeść z nim obiad, a potem śniadanie. Jej emocje w ostatnich dniach stały się
prawdziwą huśtawką nastrojów. Raz chciała być wierna Ollemu, za chwilę gotowa była
rzucić wszystko i być z Johanem. Z pewnością zakochała się w nim, prawie nic o nim nie
wiedząc. Łatwo było się zakochać latem, a potajemne spotkania dodawały temu jeszcze
więcej smaku. Johan nie musiał ponosić za ten romans żadnej odpowiedzialności. Mieszkał
sam, nie miał dzieci, mógł myśleć wyłącznie o sobie. Jasne, że miał łatwiej niż ona. Emma
musiała liczyć się z całą rodziną, a przynajmniej z dziećmi. Czy była rzeczywiście gotowa
zburzyć ich życie tylko dlatego, że zakochała się w innym? Jak długo mogłaby przetrwać taka
miłość? Przestała rozmyślać. Włączyła radio i poszła na piętro zmienić pościel. Chciała
pomyśleć o wszystkim później w łóżku.
Deszcz dzwonił o szyby, nie mogła więc otworzyć okna, aby przewietrzyć mieszkanie.
Tu na górze było trochę lepiej. Okno sypialni wychodziło na las. Gdy skończyła, zrobiła
kawę, usiadła przy kuchennym stole, zapaliła papierosa i wyjrzała na zewnątrz. Dom otaczał
niski murek. Ponad murkiem widać było wzburzone morze, które pieniło się na wietrze. W
tym miejscu plaża była wyjątkowo wąska i w oddali rozszerzała się stopniowo. Całkiem
daleko kąpali się nudyści. Jak często sama kapała się nago, wbiegała do wody, krzycząc, gdy
zakrywały ją potężne fale. Może jutro rano wykąpiemy się nago, pomyślała. Zanim Johan