— Nic — Opowiadaj mi o Dorze. Opowiedz mi o jej naukach.
— Ostatnio Dora mówi sporo o braku porozumienia, o tym, że ludzie pragną tego, co niewysłowione. Zwraca uwagę na brutalne brodnie i młodzież nie mającą celu w życiu. Pragnie stworzyć religię, dzięki której nikt nikomu nie będzie chciał wyrządzić krzywdy. To amerykańskie marzenie. Zna Pismo Święte w całości i na wyrywki, poznała wszystkie pseudoepigrafy, apokryfy, dzieła świętego Augustyna, Marcjana, Mojżesza, Majmonidesa. Jest przekonana, że do upadku chrześcijaństwa znacząco przyczyni się zakaz uprawiania seksu, co rzecz jasna nie jest jej własną teorią, ale przemawia do słuchających jej kobiet, jak się zapewne domyślasz…
— Tak, rozumiem to wszystko, ale przecież ona musi odczuwać choćby współczucie dla Wynkena.
— Księgi Wynkena nie były dla niej takim objawieniem jak dla mnie.
— Rozumiem.
— Nawiasem mówiąc, księgi Wynkena są nie tylko doskonałe, lecz pod wieloma względami także unikatowe. Wynken stworzył swoje dzieła na co najmniej dwadzieścia pięć lat przed wynalezieniem przez Gutenberga prasy drukarskiej. Robił przy księgach wszystko. Był skrybą, rubikatorem, czyli twórcą fantazyjnych liter, jak również miniaturzystą — sam dodał wszystkie te szczegóły kopulujących nagich postaci w rajskim ogrodzie oraz bluszczu i winorośli zdających się oplatać każdą ze stron. Musiał to zrobić sam, w czasach, gdy w skryptoriach rozdzielano te wszystkie zadania. Pozwól mi dokończyć o nim. Ty myślisz teraz o Dorze. Ja chcę pomówić o nim. Tak, musisz zaopiekować się tymi księgami.
— Świetnie — mruknąłem z przekąsem.
— Pozwól, że skończę. Moje księgi na pewno ci się spodobają, nawet jeśli Dorze nie przypadły do gustu. Chyba już wspomniałem, mam wszystkie jego książki, cały tuzin. Wynken był katolikiem z Nadrenii, którego jeszcze w dzieciństwie posłano do zakonu benedyktynów i który zakochał się w Blanche, żonie swego brata To ona zamówiła te księgi w skryptorium i tak się to wszystko zaczęło, jej sekretny miłosny związek z mnichem. Mam listy Blanche do jej przyjaciółki Eleanor. I udało mi się rozszyfrować niektóre ze zdarzeń ukrytych w wierszach. Co najsmutniejsze mam listy, które Blanche napisała do Eleanor już po tym, jak Wynkena skazano na śmierć. Przemyciła te listy do Eleanor, a ta z kolei przesłała je Dianie, jeszcze jednej kobiecie, która była w to zamieszana, ale na jej temat ocalało bardzo mało zapisów.
A oto, co się wydarzyło. Spotkali się w ogrodzie zamku Damiena de Wilde, by odprawiać tam swoje ceremonie. To nie był ogród klasztorny, jak niegdyś przypuszczałem. Nie mam pojęcia, jak dostawał się tam Wynken, ale ze wzmianek w kilku listach wynika, że po prostu wymykał się z klasztoru i tajemnym przejściem wślizgiwał się do domu brata. To całkiem sensowne. Odczekali, aż Damien de Wilde skończy robić to, czym zajmowali się książęta i diukowie, po czym spotykali się, tańczyli przy fontannie i kochali się. Wynken brał kolejno każdą z kobiet, choć niekiedy decydowali się na bardziej fantazyjne układy. Wszystko to jest w bardziej lub mniej zawoalowany sposób opisane w księgach. I w końcu ich złapano.
Damien wykastrował i zasztyletował Wynkena na oczach kobiet, po czym rozpędził całe towarzystwo. A szczątki zatrzymał! Później, po całym dniu przesłuchań, przerażone kobiety zostały zmuszone wyznać swoją miłość do Wynkena i wyjaśniły, w jaki sposób komunikował się z nimi za pośrednictwem ksiąg. Jego brat zabrał wszystkie księgi, cały tuzin, wszystkie, jakie stworzył Wynken de Wilde…
— Całą jego nieśmiertelność — szepnąłem.
— Otóż to. Jego dzieła. Jego dzieci! Jego księgi! Damien pogrzebał je wraz z ciałem Wynkena w zamkowym ogrodzie, przy fontannie, która pojawia się na tych małych obrazkach, w każdej z ksiąg! Blanche mogła każdego dnia spoglądać przez okno na miejsce, gdzie w ziemi złożono ciało Wynkena. Bez procesu, bez oskarżeń o herezję, bez egzekucji, nic z tych rzeczy. Brat zabił tak po prostu. I to wszystko. Przypuszczalnie zapłacił klasztorowi sporą sumkę. A zresztą kto wie, czy to w ogóle było konieczne? Czy w klasztorze Wynken był lubianą postacią? Co się zamku, został zniszczony wskutek bombardowania w czasie pierwszej wojny światowej.
— Ach. Ale co było potem, kiedy te książki wydobyto z trumny? Czy to, co masz, to kopie? Czy mówisz o…?