Każdy jest innym i nikt sobą samym.

A po namyśle dodała: - Czy to była zemsta?
- Nie sądzę - zapewnił ją Dribeck. - Kane myśli zbyt racjonalnie, by zaryzykować wszystko dla emocjonalnej satysfakcji. Wątpliwe, by wiedział o neutralności Malchiona. Zapewne uznał, że Breimen sprzymierzyło się z Selonari i chciał przeciwdziałać tej groźbie, nim Malchion pomaszeruje na południe. Sądząc z jego taktyki, chciał również obezwładnić strachem swych możliwych nieprzyjaciół, za pomocą pokazu niszczącej siły.
- Być może - mruknęła Teres, myśląc, że Dribeck zna tylko jedną stronę spaczonej psychiki Kane'a.
Wydawała się opanowana do tego stopnia, że Dribeck odważył się wysunąć następną sprawę, choć z pewnym poczuciem winy.
- Oczywiście zbieramy informacje tak szybko, jak napływają. W tej chwili obudzono moich doradców... oczywiście zwołałem posiedzenie nadzwyczajne. Twoja obecność będzie miała wielką wartość, ale biorąc pod uwagę okoliczności rozumiem twoje pragnienie, by...
- Rzucić się na twarz i histerycznie płakać? - zgrzytnęła Teres, pokazując białe zęby w jeszcze bielszej twarzy. Dwie szkarłatne plamy wystąpiły na jej policzkach upodabniając je do diabelskiej maski. - Tak powinna głupia dziewczyna uczcić swe zamordowane miasto i rodzinę! Ale wojownik ostrzy miecz zemsty! Przyjdę na twoją cholerną radę!
- Jak sobie życzysz - pochwalił ją Dribeck, który miał nadzieję, że usłyszy taką właśnie odpowiedź. - Przyjdź więc, gdy będziesz gotowa. Wiesz już wystarczająco dobrze, gdzie znajduje się sala rady.
Z holu zawołał go Asbraln, ale lord zatrzymał się na chwilę dość długą, by dodać: - Teres, wiesz, że moja szczerość bywała niekiedy wątpliwa, ale... Przyjmij dziś wyrazy mojej prawdziwej sympatii... i szacunku.
Teres ledwie dostrzegła jego odejście. Przez długą chwilę trwała wsparta o ścianę, ramionami przyciskając futro do ciała. Wreszcie opadła na łóżko, gdy świadomość tego, eo się stało, wreszcie przedarła się przez zaporę niedowierzania. W pustej komnacie rozległ się wtedy dźwięk, spazmatyczne chwytanie powietrza, długie i przeszywające. Ale w oczach Teres nie pojawiły się łzy, więc stłumione dźwięki musiały być tylko przekleństwami.
Mechanicznymi ruchami wciągnęła na siebie odzież. Ta czynność wydała jej się tak zwyczajna jak zawsze. Może nic innego w jej życiu się nie zmieniło?
Zbliżając się do sali obrad usłyszała gniewny głos Dribecka. A więc już zaczęli; samotna ze swymi myślami zwlekała dłużej, niż sądziła. Znajome twarze spoglądały na nią poważnie, gdy wchodziła, ale sądząc z zewnętrznych pozorów, Teres była niezwykle opanowana. Nad kręgiem posępnych twarzy wisiał strach jak ciężki opar.
Dribeck szybko przekazał jej ostatnie doniesienia, ale kiedy wznowiono konferencję, Teres miała poczucie, że jej temat uległ zmianie.
- Najistotniejsze jest, a późniejsze informacje nie są w stanie tego zmienić, że Kane zdołał obrócić Breimen w dymiącą perzynę w ciągu paru godzin, a następnie wycofać się do swej fortecy ze względnie niewielkimi stratami. Oczywiście Malchion nie oczekiwał ataku. Niemniej Breimen było miastem nie gorzej bronionym niż Selonari i choć zaskoczona i zdezorientowana, armia Wilka była zapewne tej samej wielkości, co nasza. Mówiąc bez ogródek, siła, jaką posiada Kane, czyni z wojny takiej, jaką znamy, śmiechu wartą, morderczą zabawę. Jeśli Kane... kiedy Kane zdecyduje się pomaszerować na Selonari, głupcami bylibyśmy wierząc, że naszemu miastu powiedzie się lepiej przeciw tej nieziemskiej magii. Nie możemy pozwolić, by sam wybierał moment uderzenia! Twierdzę, że powinniśmy natychmiast zaatakować Arellarti!
- Powiem wprost, że to samobójstwo! - oświadczył Ovstal.
- Wiesz, co nastąpi, jeśli będziemy czekać, aż Kane podejdzie pod mury! - odparował Dribeck. - Naszą najlepszą szansą jest przeprowadzić atak na niego. Do diabła, już o tym mówiliśmy!
- Ale wtedy liczyliśmy na poparcie Breimen - przypomniał Ovstal.
- Możemy zablokować kanał Kane'a w bagnach - podsunął Ainon, jeden z najpotężniejszych stronników Dribecka wśród szlachty. - Zabarykadować kanał balami, aby nie mógł wypływać swoimi statkami. Po długim marszu przez puszczę te ropuchy nie będą wiele warte.
- Do diabła, Ainon, rusz mózgiem! - odparł gorzko Dribeck. - Kane wyrąbał ten kanał przez całe Kranor-Rill w czasie krótszym, niż trzeba na jego przepłynięcie! Jaką barierą chcesz go przegrodzić?