Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Jak na ryby są inteligentne, nauczyły się roić na mój widok. Miło czuć się potrzebnym.Ciepłe powietrze i chlupot wody znów mnie uśpiły. Następną rzeczą, jaką zobaczyłem, była wielka twarz Mila, zasłaniająca mi pole widzenia.
Uśmiechał się od ucha do ucha. Najbardziej przerażający klaun na świecie. Wymamrotałem powitanie.
- Co z tobą? - spytał. - Drzemiesz w środku dnia jak stary piernik? - Która jest?
Przespałem bitą godzinę.
Co dalej? Białe buty i obiad o czwartej?
Robin drzemie.
Robin ma prawdziwą pracę.
Wstałem i ziewnąłem. Ryby popędziły w moją stronę. Milo zanucił melodię ze Szczęk. W ręku trzymał teczkę. W charakterystycznym błękitnym odcieniu, nie do pomylenia z niczym innym.
- Nowe? - spytałem.
Zamiast odpowiedzieć, wszedł po schodach do domu. Potrząsnąłem głową i poszedłem za nim.Siadł przy kuchennym stole, z serwetką za kołnierzem, ze sztućcami i nakryciem dla jednej osoby. Sześć tostów, ociekający Wezuwiusz jajek sadzonych, wielka szklanka soku pomarańczowego, w połowie pusta.Otarł usta.
Uwielbiam ten lokal. Podają śniadanie o każdej porze.
Długo już tu jesteś?
Wystarczająco, żeby cię doszczętnie okraść, gdybym miał taki zamiar. Dlaczego nie mogę cię przekonać do zamykania drzwi na klucz?
Nikt do mnie nie wpada oprócz ciebie.
Nie przyszedłem towarzysko, tylko służbowo. - Dziabnął stos jajek, przesunął po stole niebieską teczkę. Od pierwszej oddzieliła się druga. - Czytaj i się obudź.
Dwa przypadki osób zaginionych. Gaidelas, A. Gaidelas, C. Kolejne numery spraw.
- Następne dwie dziewczyny? - spytałem. - Siostry?- Czytaj.
Andrew i Catherine Gaidelasowie, lat odpowiednio czterdzieści osiem i czterdzieści pięć, zniknęli dwa miesiące po Tori Giacomo.Małżeństwo z dwudziestoletnim stażem, bezdzietne; właściciele salonu piękności Loki Szczęścia w Toledo w stanie Ohio. Do L.A. przyjechali na wakacje, zatrzymali się w Sherman Oaks u siostry i szwagra Cathy, doktorostwa Palmerów. W rześki, pogodny wtorek w kwietniu Palmerowie poszli do pracy, a Gaidelasowie udali się na pieszą wycieczkę w góry Malibu. Od tamtej pory ich nie widziano.
Identyczny raport w obu teczkach. Przeczytałem wersję Catherine.
Nie napisali tu, gdzie konkretnie w Malibu.
Wielu rzeczy nie napisali. Czytaj dalej.
Fakty były pobieżne, pozornie bez związku z Michaelą i Tori. Coś mi umykało? Wtedy doszedłem do ostatniego akapitu.Siostra zaginionej C. Gaidelas, Susan Palmer, zeznała, że Cathy i Andy wybrali się do Kalifornii na wakacje, ale kiedy przyjechali, postanowili zostać na dłużej, żeby „wejść w aktorstwo”. S. Palmer zeznaje, że jej siostra pracowała „na wybiegu i w teatrze” po szkole średniej i wspominała, że chce zostać aktorką. A. Gaidelas nie miał doświadczenia scenicznego, ale wszyscy w domu uważali, że jest przystojnym facetem, który „wyglądał jak Dennis Quaid”. s. Palmer zeznała, że Andy i Cathy mieli już dość prowadzenia salonu piękności i nie lubili zimna w Ohio. Cathy uznała, że mogliby grać w reklamach, bo wyglądają „jak prawdziwi Amerykanie”. Mówiła też, że zamierza „wziąć się do tego na poważnie i zapisać na kurs aktorstwa”; S. Palmer uważa, że Cathy kontaktowała się ze szkołami aktorskimi, ale nie wie, którymi.Na końcu były dwa kolorowe zdjęcia.Cathy i Andy Gaidelasowie - oboje jasnowłosi i niebieskoocy, z rozbrajającymi uśmiechami. Cathy pozowała w czarnej sukience bez rękawów, obrzeżonej cekinami, i w odpowiednio dobranych kolczykach. Miała pełną twarz, pulchne ramiona, zmierzwione platynowe włosy, mocno zarysowany podbródek i cienki, prosty nos.Jej mąż był mysim blondynem, z pociągłą i kanciastą twarzą. Spod rozpiętej białej koszuli wystawały włosy na bladej piersi. Krzywo uśmiechnięty rzeczywiście mógł się kojarzyć z Dennisem Quaidem. Innych podobieństw do znanego aktora nie dostrzegłem.Typowe amerykańskie małżeństwo w zaawansowanym średnim wieku. Mogli się nadawać do ról mamy i taty w reklamach. W spotach karmy dla psów, mrożonek, worków na śmieci...Zamknąłem teczkę.
Niedoszłe gwiazdki zniknęły - powiedział znacząco Milo. - Przesadzam?
Jak ich znalazłeś?
Sprawdzałem inne przypadki osób zaginionych, powiązanych z aktorstwem albo Malibu. Jak zwykle komputer nic nie wyszukał, ale detektyw z biura szeryfa zapamiętał Gaidelasów jako niedoszłych aktorów. Według niego, to nie było zabójstwo, dwoje dorosłych dało nogę. Dotarłem do tego szwagra, chirurga plastycznego. Gaidelasowie wciąż się nie znaleźli.
Rodzina miała dość szeryfa, wynajmowali prywatnych detektywów, kolejno trzech. Pierwsi dwaj nie wnieśli nic nowego, trzeci odkrył fakt, że wynajęty samochód Gaidelasów znalazł się pięć tygodni po ich zniknięciu, przysłał duży rachunek i zakończył współpracę.
Ludziom szeryfa nie przyszło do głowy, żeby poinformować rodzinę o samochodzie?
Znalazła go policja z Ventury, biuro szeryfa nawet o tym nie wiedziało.
Gdzie znaleziono auto?
W Camarillo. Na parkingu jednego z centrów dyskontowych.
Olbrzymi sklep - powiedziałem.
Robisz tam zakupy?
Dwa razy. Z Allison. Czekałem, kiedy mierzyła kostiumy Ralpha Laurena i Versace.
Pięć tygodni i nikt nie zwrócił uwagi na samochód?
Może ktoś go schował, a potem przestawił - zasugerował Milo. - Gaidelasowie wynajęli auto na dwa tygodnie, a kiedy nie zwrócili w terminie, agencja zaczęła dzwonić pod numery podane na formularzu wynajmu. Nikt nie odbierał. Próbowali obciążyć Gaidelasów za zwłokę, ale karty kredytowe i numery komórek skasowano następnego dnia po ich zniknięciu. Agencja dalej naliczała odsetki. Rachunek urósł i po trzydziestu dniach dług przekazano firmie windykacyjnej. Oni z kolei znaleźli drugi numer Gaidelasów w Ohio, też odłączony. Co ci to mówi?
Prysnęli.
- Dziesięć punktów. Tak czy inaczej, aktywa Gaidelasów zajął komornik, posypała się ich zdolność kredytowa. Prywatny detektyw numer trzy zdobył rachunki z karty i zaczął je sprawdzać. Palmerowie mówią, że Gaidelasowie nie mogli uciec, mieli hyzia na punkcie kariery aktorskiej, uwielbiali Kalifornię.
- Czy ich samochód przeszukano?Milo pokręcił głową.