Każdy jest innym i nikt sobą samym.

W gorączce walki jego teksań-ski akcent był wyraźniejszy niż
zwykle. - Nie zaatakują nas, dopóki nie uznają, że mają nad nami przewagę.
- Ale nie oddadzą nam bazy za darmo - powiedział Hunter.
- Nie. Przegrupowują siły, by przeprowadzić kontratak, albo chcązacze-kać, aż sami
nadziejemy się na jakiś automatyczny mechanizm obronny.
- Patrzcie - powiedział Sam, wyciągając rękę ku górze. Tym razem, zamiast otworu, z
którego ulatnia się gaz, zobaczyli kamerę, jedną, potem drugą i trzecią. Sam wyjął pistolet,
krzyknął:
- Moja kolej, do licha! - i celnymi strzałami roztrzaskał wszystkie trzy.
- Fuks, jak zwykle - zażartował Jack.
55
- Teraz, jeśli będą chcieli nas obserwować, będą musieli pofatygować się tu osobiście -
odparł Sam.
- Albo zamówić kablówkę - uśmiechnęła się Jen.
Ruszyli w stronę najbliższych drzwi. Travis spróbował przekręcić gałkę, a kiedy nie drgnęła,
odstrzelił ją. Drzwi się otworzyły, ukazując pomieszczenie wypełnione bronią. Nie
przechowywano tam niczego, co mogłoby się przydać; uzbrojenie TALON Force było o wiele
nowocześniejsze. Travis wrzucił do środka granat termiczny XM-17, po czym szybko się
cofnął i zamknął drzwi. Wszyscy odsunęli się od nich pospiesznie, a w środku słychać było
wybuchy pocisków rozrywających się pod wpływem gorąca. Przez następnych kilka minut
rozbrzmiewała kanonada, kule przelatywały przez drzwi, roztrzaskując je w drzazgi, ale
większość amunicji pozostała w kamiennym pomieszczeniu, odbijając się od ścian z
przeraźliwym jazgotem.
W kolejnych pomieszczeniach przechowywana była żywność, czyste ubrania i zapasy; dalej
znajdowały się koszary i mesa. Brakowało tylko ludzi. Zniknęli nawet ci, którzy dopiero co
czmychnęli zza zamkniętych drzwi. Nie widać było żadnej drogi ucieczki ani centrum
dowodzenia triady.
- Stan, Hunter, Jack, Jen, gdzieś tu musi być co najmniej jedno tajne przejście. Poszukacie go razem ze mną. Sarah, Sam - zróbcie rewizję koszar. Może są tam jakieś ślady wskazujące na
zamiary Wu. Gdybyście coś znaleźli, dajcie znać.
Pięcioro żołnierzy TALON Force wróciło do głównej podziemnej groty i przystąpiło do
dokładniejszego przeszukiwania pomieszczeń. Mesa nosiła ślady długiego użytkowania.
Kuchenkę pokrywała gruba skorupa tłuszczu, a zmywarka trzymała się na taśmie klejącej.
Triada Ch'u grała o wysokie stawki, ale jej członkowie mieszkali w spartańskich warunkach.
To ma sens, pomyślał Tra-vis. Żołnierze triady czują, że są częścią czegoś wielkiego, a
zarazem nie tracą czujności. W przeciwnym razie trudno byłoby ich utrzymać w tym bunkrze,
gdy pod bokiem mająHongkong. Travis wbrew sobie poczuł podziw dla triady - musiał
przyznać, że nie jest to zwykła banda gangsterów. Inna sprawa, że zwykła banda gangsterów
nie miałaby do czynienia z TALON Force.
Cisza była coraz bardziej niepokojąca. Travis nie wierzył, że członkowie triady ot tak zniknęli i oddali bunkier bez walki. Nawet gdyby wiedzieli, na co stać TALON Force, mieli nad
Amerykanami liczebną przewagę i byli na swoim terenie.
- Trav, zobacz! - krzyknęła Jen, przeszukująca spiżarnię. Wszyscy pobiegli do niej.
Zaprowadziła ich pod tylną ścianę.
- Wszystkie pomieszczenia są wykute w litej skale. Trudno cokolwiek w nich ukryć. Tu
jednak mamy całą ścianę zasłoniętą drewnianym regałem, a tylna ścianka też jest drewniana.
56
- Myślisz, że coś za nią jest?
W odpowiedzi Jen wskazała kamienną podłogę. Wcześniej odsunęła leżące tam pudła po
herbacie i cukrze, by odsłonić zakrzywione rysy, prowadzące od krawędzi regału w głąb
pomieszczenia.
- Stan, Jack, pomóżcie mi wyciągnąć ten regał. Jeśli nie damy rady, to go rozwalimy.
Kiedy podeszli do niej, ze ścian po obu stronach pomieszczenia padły strzały. Pociski
uderzyły w zestawy bojowe, ale odbiły się nieszkodliwie od osłaniającego całe ciało kevlaru.
Członkowie oddziału przypadli do ziemi, kąsani po nogach kulami.
- Zestrzelcie to! - rzucił Travis i jego podkomendni wykonali rozkaz. Tym razem włączyli
karabiny XM-29, by wykorzystać ich przeciwpancerną -a w tym przypadku przeciwskalną -
amunicję. Celne strzały błyskawicznie rozbiły ukryte stanowiska ogniowe w drobny mak.
- Sprytne - powiedziała Jen, oglądając ich szczątki. - Karabiny automatyczne, sterowane przy użyciu kamer. Wszystko to umieszczone wewnątrz ścian i zamaskowane za pomocą gipsu,
pomalowanego na kolor skały. Trudno zauważyć dwie takie kryjówki, w dodatku otoczone
regałami i innymi odwracającymi uwagę przedmiotami.
- Nie chciałbym pouczać specjalistki od kamuflażu - powiedział Hunter - ale wydaje mi się,
że chodzi tu o coś więcej. Rysy na podłodze wcale nie były tak dobrze ukryte - tekturowe
pudła można łatwo przesunąć. Kiedy jednak spróbowaliśmy odsunąć regał, znaleźliśmy się w
krzyżowym ogniu z dwóch karabinów.
- Bądźcie czujni - rzekł Travis. - Po tej sztuczce z windą w Ministerstwie Finansów
powinniśmy wiedzieć, że triada Ch'u lubi fortele i zmyłki.
- Ktoś, kto był w stanie przetrwać na ziemi niczyjej między Hongkongiem a Chinami
Ludowymi, trzymając dwie sroki za ogon, musi być sprytniej szy od przeciętnego
niedźwiedzia - powiedział Sam przez mikrofon zgryźliwym tonem.
- Obyś zawsze o tym pamiętał. Znaleźliście coś?
- Dwa granaty pod starymi majtkami - powiedziała Sarah. - Na szczęście nauczono mnie, że
z wybrzuszeniami w męskich gaciach trzeba obchodzić się z najwyższą ostrożnością, więc
zdetonowaliśmy je z bezpiecznej odległości.
- Zawsze tak na mnie działasz, Sarah - odparł Sam z kpiarską nutą w głosie.
- No już, starczy - powiedział Travis - skupcie się na naszym zadaniu. Zamierzamy