Każdy jest innym i nikt sobą samym.


Kuka wzrusza ramionami. Ten zwykły gest, tak przecież
- Przenosimy twoją pościel?
częsty w naszej rodzinie, tym razem doprowadza mnie do sza-
- Już przeniosłem - uśmiecha się szeroko.
łu. Trzaskam donicą o podłogę. Grudki ziemi leżą dosłownie
- Zamienił stryjek Kukuśkę na Szymka - mruczę.
wszędzie. Posypało się też trochę listków.
Zgrzyta klucz. Kuka. Rozradowana. Przed sobą trzyma
Kuka ma bladą twarz.
wielką donicę z zielonym chabaziem. Roślina ma drobne,
Szymek oczy jak spodki.
błyszczące listki i jasnobrązowe łodyżki zaplecione w war-
- Ty wariatko! - piszczy Kuka. - Idiotko!
koczyk.
- Zamknij się!
- Co to za drzewo? - śmieje się Szymek wychylony przez
- Ciebie trzeba leczyć - piszczy nadal, a przestraszony Szy
poręcz.
mek patrzy raz na nią, raz na mnie.
Boże, co ja zrobiłam!
72
73
Karczemna awantura o głupi kwiatek.
- Co ten smarkul plecie?
Schylam się po niego. Wygląda nawet nieźle. Chyba nie stało
- My jesteśmy rodzina. Rodzina! Takie trzy w jednym! -
mu się nic poważnego. Gorzej z parkietem. Kilka rys i dwa
drze się histerycznie. - Takie cztery w jednym!
większe zadrapania.
Przypadam do niego i przytulam z całej siły. Dygoce, koł-
- Wiem, czemu się wściekasz! - mówi naraz Młoda.
nierzyk bluzki zalewa mi katarem. Kołyszę nim i szepczę: „cii,
- To dobrze. - Podnoszę się z kolan.
cii, już dobrze".
- Jesteś zazdrosna, bo to ja zajęłam pokój Mamy.
Nie zauważamy, kiedy ojciec staje w drzwiach pokoju.
- Szymek! Idź do sklepu i kup sobie coś! - Podaję Małemu
- Co to za wrzaski? Słychać was na ulicy! - Z trudem ha
garść pieniędzy, które wyjmuję z kieszeni spodni.
muje wściekłość. - Co tu się dzieje? Olka! Kaśka! Cholera,
Szczerbul zdecydowanie kręci głową.
człowiek wraca do domu i co...
- Nie, zostaję.
Wzruszam ramionami.
- I słusznie - prycha Kuka. - Już jesteś na tyle duży, że
- Doniczka spadła - mówi naraz Szymek i patrzy na Kukę.
możesz brać udział w życiu rodzinnym. I co, zazdrośnico? Żal
- To może posprzątajcie, co? Nie stójcie tak! Jest jakiś obiad?
ci pokoju? A tata powiedział, że kupi mi nowe zasłony. Co ty
- pyta już spokojniej.
na to?
- Zaraz podgrzeję - odpowiadam i schodzę do kuchni. Niech
Zabiję ją! Tu i teraz! Wredna małpa! Wredna.
Kuka sama sobie radzi z beniaminem.
- Nic nie rozumiesz - ledwo mówię ze zdenerwowania.
Rodzina, ach, rodzina.
- To mnie oświeć. Aha, w pralni są dwa wielkie worki z Ma
my ubraniami. Weź, co chcesz, bo resztę wynoszę do kościoła,
dla biednych.
Nie wytrzymuję. Porywam beniamina i rozrywam go na
- Halo, Ola, przepraszam, że tak późno, ale coś mi przyszło
strzępy. Fruwają liście, plecione gałązki są już połamane.
do głowy - Malwinka mówi szybko, to znaczy, że jest zdener
- Olka! - krzyczy prosząco Szymek.
wowana.
- Olka! - ryczy Kukuśka i szarpie mną.
- Jeszcze nie śpię, nic się nie dzieje.
Nie zastanawiając się wiele, uderzam ją przez plecy reszt-
- Zamordowałaś już Kaśkę?
ką chabazia. Czuję straszliwą złość.
- Najpierw musiałam zrobić kolację i posprzątać.
Nienawidzę Kuki. Nienawidzę! To zła, perfidna smarkula.
- Posłuchaj, Oleńko. Rozumiem cię. Naprawdę. Ale... zro
Ale córka mojej Mamy.
zum też Kaśkę. Ona jest... no wiesz...
Upuszczam beniamina. Najchętniej bym ich tu wszyst-
- Wiem. Nienormalna.
kich zostawiła i gdzieś pojechała. Siadam na podłodze, pleca-
- To jeszcze dziecko.
mi oparta o ścianę. Spuszczam głowę i przymykam powieki.
- To małpa! Wredna małpa! - wybucham.
- Powiem tacie! Powiem mu wszystko! - piszczy Kuka.
- Olka!
- Nie wolno donosić - odzywa się Mały. - Tak mówiła Mama.
- Małpa!
- Zamknij się! - wrzeszczy Kuka. - Jesteś głupek. Nic nie
- Ta małpa to twoja siostra! - traci cierpliwość - To nie jest
rozumiesz.
twój wróg. Córka twojej mamy i twojego taty! Zastanawiałaś
- Rozumiem! Rozumiem. To ty jesteś głupek. I Olka też!
się, czemu Kaśka tak się zachowuje? A ty, co? Święta? - Roz
Wy nic nie rozumiecie.
łącza się.
74
75 siódmego, sobota
Obok mnie staje Szymek.
- Chcesz mój pojazd?
Szymek pamięta, że obiecałam mu wyjście do parku i od
Byłam z nim u fryzjera, więc wygląda po ludzku. Wyrósł.
samego rana zamęcza mnie. A wstał parę minut po siódmej.
Wszystkie spodnie za krótkie. Jak ojciec dostanie wypłatę, od
- Jak chcesz iść z takim katarem? Kaszlesz. Zgrzejesz się.
razu trzeba mu kupić ze dwie pary.
Zaraz dostaniesz lekarstwa - tłumaczę jak komu mądremu.
Od awantury z beniaminem unika Kuki, za to lgnie do
Już jest pora obiadu, a my ciągle wałkujemy ten sam te-
mnie.
mat.
Dziwne, bo przecież wtedy zachowywałam się jak wariatka.
- Obiecałaś. - Kicha.
- A muszę?
- Ale to chyba zrozumiałe, że mówiłam o zdrowym dziec
- Patrz, jaki fajny!
ku! - krzyczę. Jestem zła, bo chciałam się dziś wyspać, a Mały
Na wyciągniętej dłoni niebiesko-żółta rakieta. Z kołami,
już o ósmej do mnie szeptał. - Może potem pójdziemy do Uni-
skrzydłami, najeżona seledynowymi antenkami.
marketu - poddaję się. - Kupię ci coś. - Mrugam do niego.
- Dawaj na biurko. I zmykaj. Muszę się uczyć. Lekcje odro
- Bez łaski!
bione?
Obraża się i idzie do siebie. Siadam do lekcji. W poniedzia-
- Mhm. Jeszcze szlaczek w tym małym do kaligrafii.