Nagle zjawia się Hyatt, w oku szczęścia ma bielmo
I przedstawia nam talię, muskuł, grzywę i brew.
Wszystko razem do kupy ponoć zowie się Helmut
I przyłącza się do nas, bo germańską ma krew.
*
Dzień nad brzegiem zatoki zastał nas — z lekka zmiętych;
Brown się Grey zwać powinien, Harry spity, aż strach,
Tylko Hyatt radosny, przez Helmuta objęty,
Palcem kłując powietrze mówi: To jest mój jacht!
18 (ang.) Zabawa, dobre samopoczucie. Tu — stan przedkacowy, ale poalkoholowy. Polski odpowiednik — kokon.
19 Nazwisko inspektora policji, bohatera cyklu filmów z Clintem Eastwoodem (aktor) w roli głównej “Dirty Harry” , czyli Harry Brudas; znany jest z nieskomplikowanych metod walki ze światem przestępczym. Posiada jednak swoistą wrażliwość, moralność i wysokie czoło (opinia większości Amerykanek).
20 (ang.-gwar.) Organ służący czynnościom rozrodczym(patrz: przypis 7).
616
Nazwa programu
Był to wprawdzie holownik należący do straży,
Lecz nazywał się “Aries”, baran zaś — to nasz znak.
A że Hyatt ma wszystko, o czym zechce zamarzyć,
Więc “Baranem” barany wyruszają na szlak.
W Clinta klątwy wsłuchany, gdy się męczy z silnikiem,
W braku cięższych zatrudnień uzbroiłem się w ster.
Helmut rzyga przez burtę, Hyatt wzmacnia się łykiem,
Bo Brown znalazł w kokpicie skrzynkę whisky i ser.
Mdło, faliście i łyso nas powitał Pacyfik,
Płaszczyznami względności, gdzie tu Zachód, gdzie Wschód
Ale Hyatt pijany wykrzykuje — Terrific! 21
I bourbonem wzbogaca procentowość tych wód.
Na efekty zbyt długo czekać toń nie kazała:
Szkliste wzdęły się głębie dziwny fal płodząc tłok
I na wszystkich pobliskich rafach, głazach i skałach
Stada w dupę pijanych wykroiły się fok.
Tajemnica w delirium lub w otchłani kaprysach,
Bo te foki przed nami — zastygłymi we śnie —
Po rosyjsku śpiewają, jak syreny Odysa,
O wierności dla partii, rządu i KGB. 22
Clint na los lichy spluwa, że zginęła mu spluwa,
Brown mu flaszki podaje, z których odbił już dna…
— Ruki wwierch! — nagle na to główna foka zasuwa.
— Wot siewodnia naczałas' mirawaja wajna! 23
W tejże chwili grzmotnęło! (Była właśnie dwunasta).
I po naszych rozmówcach grzybek dymu się wzniósł,
Bo rakieta, co z Ziemi zetrzeć miała pół miasta,
Miała wadę konstrukcji, co jej liczę na plus.
— Lecz następna nie chybi! — krzyczy Brown cały siny.
— Jak najdalej od miasta trzeba pryskać co sił!
Więc na moc maksymalną puszcza Harry maszyny,
Zanim radioaktywny w chmury zbierze się pył.
*
Przez lunety butelek patrzyliśmy z daleka,
Jak na mosty i miasto siny kładzie się cień.
Mówi Hyatt — Idioty pieśnią życie człowieka.24
Już nie słychać we Frisco tramwajowych “dzeń-dzeń”!
21 (ang.) Wspaniałe! Okrzyk wyrażający zachwyt. Nie należy go brać zbyt dosłownie, Amerykanie używają go co chwilę, na widok wszystkiego, czego jeszcze nie mają.
22 (sow.-skrót) Komitjet Gassudarstwiennoj Biezapastnosti — urząd charakterystyczny dla terenów podległych władzy radzieckiej, gdzie każdy prędzej czy później staje się komunistą. Czasem dobrym (martwym).
23 (ros.) Ręce do góry!...Dziś zaczęła się wojna światowa! — okrzyk używany często przez uzbrojonych (!) Rosjan uzupełniony trawestacją fragmentu przemówienia Wiaczesława Mołotowa z okazji inauguracji działań wojsk hitlerowskich na terenach ich sowieckich sojuszników (1941).
24 Te mniej więcej słowa wypowiedział Makbet, gdy zdał sobie sprawę, że na nic już nie może liczyć i tylko odpowiedni szlagwort może mu podreperować opinię. Hyatt, jak widać, przeglądał Szekspira.
617
Nazwa programu
Na to Helmut: Skończonych nie przedłużać nam wątków!
Płyńmy śmiało przed siebie, póki jest jeszcze ser.
Może gdzieś niedaleko, w jakimś świata zakątku,
Da się żyć od początku, nicht war, mein lieber Herr? 25
*
Cóż wam więcej powiedzieć? Ser się skończył w dni parę
I u leśnych wybrzeży “Aries” zamknął swój rejs.
Nie ma świata, lecz szumią nam redwoody prastare —
Na dni życia ostatnie — nienajgorsze to z miejsc.
Brown i Clint wyruszyli szukać wódki i kobiet,
Przy okazji, być może, zaspokoją też głód.
A znów Hyatt i Helmut zakochani są w sobie
I wbrew prawom natury nowy stworzyć chcą ród.
Owoc związku ich — mówią — szczęście światu przyniesie
I odrodzi człowieka bez przemocy i zła.
Ja — markotnie samotny spaceruję po lesie
I dla siebie samego wiersz układam co dnia.
Aż tu patrzę zdumiony… Czy mnie wzrok mój nie myli?
Mój litewski Wergili brnie na grzyby przez las!
Nic o niczym nie wiedział i rzekł tylko po chwili:
— Koniec świata? Doprawdy?
No, najwyższy był czas!
Berkeley, styczeń 1984
25 (niem.) Czyż nie tak, kochany panie? — jedyne zdanie po niemiecku, jakie znał autor poematu, zanim przeprowadził się do Monachium. (Poznał je w NRD.)
618
Nazwa programu
KREDKA KRAMSZTYKA
I
Brwi drwina wspina się ku skroni
Oko uważne monokl ciśnie
Widziało Londyn, Rzym, Powiśle