Ale już! Gruby odwrócił się i uciekł.
Chudy cały czas rozważał szansę. Rzucił w Isaaca nożem. Ostrze mignęło mu obok twarzy, o centymetry mijajšc lewe oko.
- Już po tobie, skurwysynu! - ryknšł Isaac. Chłopak prysnšł.
Stał w ciszy. Obrzydliwej ciszy; zostawili po sobie swój smród.
Odczekał, aż się upewnił, że ich nie ma; dopiero wtedy zaczšł normalnie oddychać. Pozbierał papiery, wepchnšł je z powrotem do teczki. Potem sprintem przecišł przecznicę dzielšcš go od jego kamienicy. Wbiegł za niš ze ciniętym sercem i żołšdkiem w gardle, zmrożony dreszczami opadajšcej adrenaliny.
Oparł się o cianę, po kostki w rosnšcym tam zielsku. Dyszał. Pomylał, że już po wszystkim.
Nie było po wszystkim. Zaczšł wymiotować i nie przestał, dopóki nie zaczęła, go w gardle palić żółć.
Kiedy zwrócił już cały obiad, splunšł i ruszył do domu.
Następnego dnia, przed podróżš autobusem na posterunek w Hollywood, zamierzał odwiedzić Jaramilla.
Dawno temu, przed Akademiš Burtona, przed wszystkimi dziwnymi, wspaniałymi, przerażajšcymi zakrętami, jakie pokonało jego życie, on i Jaramillo byli przyjaciółmi.
Może to się na co zda.
98
17
Dziwne zachowanie Kurta Doebblera zakodowało się w głowie Petry i kiedy po kilku dniach wcišż nic nie wskórała w sprawie Paradiso, odkryła, że znów o nim myli.
Włanie minęła dwunasta; Isaaca ani ladu.
Eric się nie odzywał. A Bob Katzman, doktor o łagodnym głosie, nie oddzwonił.
Dlaczego Doebbler nie złożył skargi na pijaństwo i niekompetencję Ballou?
Im więcej mylała o tym, jak niedbale poprowadzono tę sprawę, tym mniej zaufania miała do spisanych wtedy akt.
Na przykład krew w samochodzie Marty Doebbler - zero Rh plus. A Doebbler miał zero Rh minus. Według Ballou.
Ile były warte jego zapewnienia?
Przekartkowała akta, w końcu znalazła notatkę o próbce w zapisanym drobnym pismem załšczniku koronera.
Postanowiła jš odnaleć.
Biuro koronera było pewne, że jama. Aż nagle pracujšcy tam urzędnik stwierdził, że wcale nie. Została przekazana ledczemu biura koronera, niejakiemu panu Ballard, mężczynie o młodym głosie.
- Hm - powiedział. - Powinna być w dziale bio waszego magazynu dowodów. W Parker. Mój magazyn dowodów.
- Powinna być - powtórzyła Petra.
- Cóż, nie ma wpisu, że jš stšd zabrano, ale jej tu nie ma, więc gdzie musiała trafić, prawda?
- Chyba że zginęła.
- Mam nadzieję, że nie. Parker miało jaki czas temu problemy z katalogowaniem materiałów dowodowych, pamięta pani? Zginęły jakie próbki, kto co zepsuł.
Nie słyszała o tym. Kolejna wsypa, która jakim cudem nie znalazła się w wieczornym wydaniu wiadomoci.
- Gdzie jeszcze może być?-spytała.
- Nic mi nie przychodzi do głowy. A, mogła jeszcze zostać wysłana do Departamentu Sprawiedliwoci na analizę DNA. Ale nawet w takim przypadku zatrzymalibymy większoć tu, a im wysłali tyłko odrobinę. Chyba że byłoby tego za mało, żeby to jeszcze dzielić… Tak, mogło tak być… O, proszę, mam. Dwa centymetry na półtora. Zapisano, że krew była
99
przyschnięta do kwadratowego kawałka tapicerki. Czyli próbka była cienka, prawdopodobnie mielimy tylko kilka płatków, W takim razie możliwe, że departament dostał całoć. Dlaczego pani o to pyta?
- Dla zabawy - odparła Petra, rozłšczyła się i zadzwoniła do Sacramento.
Laboratorium Departamentu Sprawiedliwoci nie miało żadnej notatki na temat przyjęcia do analizy próbki z morderstwa Marty Doebbler. Magazyn Materiałów Dowodowych Parker’s Center też nie wpisał jej w ewidencję.
Wielka wpadka, ale nikt nie przyznaje się do winy.
Czas przyjrzeć się dokładniej pozostałym morderstwom dwudziestego ósmego czerwca.
W ksišżce morderstw Geralda Solisa Petra znalazła interesujšcš notatkę detektywa Jacka Hustaada: według córki Solisa, jej ojciec spodziewał się serwisanta kablówki w dniu, w którym został zabity.
Nic nie wiadczyło, że Hustaad poszedł tym tropem.
Petra zadzwoniła do Wilshire Division i dowiedziała się, że w przeciwieństwie do przypadków z Hollywood sprawę Solisa po samobójstwie Hustaada przydzielono komu innemu. Ale dopiero dwa lata po morderstwie. Hustaad przez cały ten czas musiał
trzymać akta u siebie, włšcznie z trzymiesięcznym okresem między odejciem na urlop zdrowotny a samobójstwem. Tydzień po jego pogrzebie sprawę Solisa przekazano Scot-towi Weberowi, detektywowi pierwszej klasy.
Weber cišgle pracował w Wilshire i Petra do niego zadzwoniła.
- Nie udało mi się nic z tym zrobić - powiedział. - Dlaczego pani o to pyta?
Opowiedziała mu o podobieństwach kilku starych spraw, o ranie głowy Marty Doebbler, nie wspomniała nic o innych
morderstwach dwudziestego ósmego czerwca. Weber chciał dowiedzieć się więcej, ale kiedy podała mu kilka szczegółów, stracił
zainteresowanie.
- Nic mi się tu nie zgadza - powiedział. - Ludzie czasami dostajš po głowie. Nie tak znów często ze miertelnym skutkiem. Według mojego eksperta.
- To prawda - zgodziła się.
- Jakš broń pani podejrzewa?
- Rurę.
- To samo w przypadku Solisa - odparł Weber. - Ma pani jakie konkretne lady? Tylko próbkę krwi, która zginęła.
100
- Na razie nie.
Dlaczego nie chciała powiedzieć całej prawdy innemu detektywowi? Dlatego że cały czas miała wštpliwoci.
- To chyba tyle - zakończył Weber.
- Jeszcze jedno pytanie. Znalazłam notatkę o serwisancie kablówki…
- Ma pani kopię akt?
- Jeden z naszych stażystów pisze pracę, znalazł je i skopiował.
- U nas?
- Chyba z kopii w Parker.
- Och… No tak, mogli jš skopiować, w zasadzie od dawna jest zimna.
- Serwisant - przypomniała.
- W pani sprawach też się pojawiał? - spytał Weber.
- Nie, zastanawiałam się tylko, czy to do czego prowadzi, ale najwyraniej …