Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Brandtowie wykupili podróż poślubną w Travel Ventures, firmie modnej wśród ludzi z towarzystwa. DeGeorge'owie skorzystali z usług Journeytime w Los Altos.
Nasi ludzie szperali w aktach pracowników obydwu agencji. Żaden z nich nie przeszedł z jednej do drugiej, nie znaleźliśmy żadnych punktów stycznych. Właściciel Journeytime dopuszczał możliwość, że ktoś włamał się do ich systemu, przejrzał bazy danych. Szansa znalezienia hakera równała się jednak zera.
Moje poszukiwania okazały się równie bezskuteczne. Dostałam dokumentację z obu firm organizujących śluby. Grawerzy, orkiestry, fotografowie, katering, kwiaciarnie, nic się nie zgadzało. Brandtowie i deGeorge'owie żyli w dwóch różnych światach. W dalszym ciągu nie wiedziałam, w jaki sposób morderca znajdował swoje ofiary.
ROZDZIAŁ 45
Ściągnęłam Claire i Cindy na drugie spotkanie naszego klubu. Tym razem nastrój był
zupełnie inny. Bez żartów, śmiechów. Bez margarity. Zginęło dwoje kolejnych ludzi. Nie miałyśmy podejrzanego, a dochodzenie zataczało coraz szersze kręgi, prowadząc donikąd.
Czułyśmy coraz większą presję.
Claire pojawiła się pierwsza. Wyściskała mnie, zapytała, jak się czuję.
- Nie wiem - przyznałam.
Przeszłam trzy transfuzje. Czasami czułam się dobrze, to znowu, szczególnie po południu, ledwie trzymałam się na nogach. Medved powiedział, że w przyszłym tygodniu będzie chciał sprawdzić, jaki mam poziom czerwonych ciałek.
Po chwili przyszła Cindy. W męskiej koszuli i wyszywanych dżinsach. Śliczna i wielkomiejska. Nie rozmawiałam z nią od poniedziałku, kiedy powiedziałam jej, że może puścić materiał o drugim morderstwie. Mimo że musiała czekać cały dzień, i tak była pierwsza.
- Idę w górę - oznajmiła, rzucając na stół nową wizytówkę z jaskrawoczerwonym logo
„Chronicie". Cindy Thomas, Dział Miejski, Sprawy kryminalne, przeczytałam. Najpierw jej pogratulowałyśmy, a potem trochę się powyzłośliwiałyśmy, żeby nie przewróciło się jej w głowie. Od czego w końcu są przyjaciółki?
Powiedziałam im, że sprawdzanie biur podróży i firm organizujących śluby nic nie dało.
- Kilka rzeczy nie daje mi spokoju - ciągnęłam. - Pistolet. Ci, którzy zabijają na tle seksualnym, na ogół nie zmieniają metod. Wybierają taką, która daje im dodatkowy dreszcz rozkoszy.
- Tak, to dziwne - zgodziła się Claire. - Facet uderza bardzo precyzyjnie. Wszystko ma
przewidziane, wszystko wie. Zna dokładnie termin ślubu, numer pokoju, trasę podróży poślubnej, drogę odwrotu. A kiedy zabija, wstępuje w niego jakiś wściekły demon. Nie wystarcza mu zabić. Musi jeszcze zbezcześcić zwłoki.
Pokiwałam głową.
- Otóż właśnie. Atakuje tak, jakby nie mógł znieść faktu, że ludzie się pobierają. Ma obsesję na punkcie panien młodych. Obydwóch mężczyzn pozbył się szybko, niemal mimochodem. Co innego one... fascynują go.
- Jak znajduje ofiary? - myślałam głośno. - Gdybyście chciały zabić pannę młodą, gdzie byście szukały?
- Może u jubilera, kiedy młodzi zamawiają obrączki - podsunęła Claire.
- Albo w Ratuszu, gdzie załatwiają formalności - wtrąciła Cindy.
Spojrzałam na nią i parsknęłam śmiechem.
- No to mamy naszego mordercę. Urzędnik na państwowej posadzie.
- Listonosz - zawołały obydwie chórem.
- Fotograf - dodała Claire.
Mogłam wyobrazić sobie tego pokręconego sukinsyna ukrywającego twarz za aparatem. Każda ewentualność była jednakowo prawdopodobna. Potrzebowałyśmy tylko ludzi, którzy sprawdziliby je, zanim morderca znowu zaatakuje.
- Nie wiem, co to znaczy być panną młodą. - Spojrzałam na Claire. - Dlatego tu jesteś.
- A co z trzema żyletami? - Roześmiała się. - Mój profesjonalizm już się nie liczy?
Zawtórowałyśmy bez szczególnego przekonania i sięgnęłyśmy po nasze piwa.
Kobiecy Klub Zbrodni. Dobre. Mężczyznom wstęp wzbroniony.
- Gdzie jest ten cholerny punkt styczny? - jęknęłam. - On chce, żebyśmy go znalazły.
Zostawia tropy. Chce, żebyśmy znalazły powiązanie między morderstwami.
Zamilkłyśmy pogrążone we własnych myślach.
- Widzę go - ciągnęłam. - W ceremonii ślubnej jest coś, co doprowadza go do szału.
Coś, co chce zniszczyć. Nadzieja? Niewinność? Mężów zabija od razu. A panny młode? Jak znajduje panny młode?
- Żyje w chorym, pokracznym świecie - podjęła Cindy, zastanawiając się na głos. -
Powinno ciągnąć go tam, gdzie najwięcej fantazji. Podgląda je, kiedy nic nie podejrzewają.
Chce, by narastała w nim wściekłość.
Claire rozbłysły oczy.
- Zastanawiam się... Poszłabym tam, gdzie kupowały suknie ślubne. Ja tam szukałabym swoich ofiar.
ROZDZIAŁ 46
Następnego dnia rano zastałam na swoim biurku faks od Hartwiga z nazwiskami współwłaścicieli Sparrow Ridge. Przekazałam je Jacobiemu do sprawdzenia, a potem zadzwoniłam do moich informatorów w firmach weselnych White Lace i Mary Campbell.
Nie spodziewałam się zbyt wiele. Do tej pory nic przecież tam nie znalazłam. Ku memu zdumieniu okazało się, że Melanie Brandt i Becky DeGeorge kupiły suknie ślubne w tym samym miejscu.
W Bridal Boutique u Saksa.
Był to pierwszy punkt styczny między obydwoma sprawami. Mógł nie mieć żadnego znaczenia, ale czułam przez skórę, że wreszcie dochodzenie ruszy, że mamy jakiś uchwytny ślad.
U Saksa zjawiłam się o dziesiątej, zaraz po otwarciu. Bridal Boutique znajdował się na drugim piętrze, między stoiskami z porcelaną i prezentami.
Po chwili rozmawiałam już z Maryanne Perkins, kierowniczką działu, miłą pięćdziesięcioletnią panią. Sprawiała wrażenie osoby, która całe życie przepracowała w swoim fachu. Poprosiła, żeby ktoś ją na chwilę zastąpił, i usiadłyśmy w zagraconym pokoiku na zapleczu, pełnym żurnalowych zdjęć panien młodych.
- To okropne. - Kręciła głową z niedowierzaniem, blada jak płótno. - Nie mogłam dojść do siebie, kiedy usłyszałam, co się stało. Melanie była tutaj zaledwie dwa tygodnie temu. - Spojrzała na mnie szklanym wzrokiem. - Taka śliczna dziewczyna... Moje panny młode są dla mnie niczym rodzone dzieci. Jakbym straciła własną córkę.
- Córkę? Nic pani nie wie?
- O czym?
Opowiedziałam Maryanne Perkins o Becky DeGeorge.
Na jej twarzy odmalowało się przerażenie, w zielonych oczach pojawiły się łzy.
Miałam wrażenie, że mnie nie widzi.
- Boże drogi... Boże... - szeptała. - Co się tu dzieje, inspektorze?
Zarzuciłam ją pytaniami. Kto mógł znać jej klientki? Kto pracuje w dziale? Jacyś mężczyźni?