Powinien tu przyjechać wraz z Kuberą, oczywiście już odmłodzony, bowiemw jego przypadku transfer zawsze przebiegał szybko i bez problemów.
- Dobrze - zniecierpliwił się Sam. - Ale co z niego za pożytek?
- Nie zapominaj - wyjaśnił Jama - że to właśnie Kryszna powaliłczarnego demona Barę... nawet indra bał się stanąć do tego pojedynku. Jeśliakurat przypadkiem Pan Kryszna jest trzeźwy, zręcznością przewyższa najlep-szych szermierzy... Jama, Kuberą, Kryszna... oraz, jeśli się zgodzisz... Kalkin!Oto nowa czwórka Lokapalów!
- Zgadzam siÄ™.
- Zatem umowa stoi! - rozpromienił się Jama. - Niech no teraz bogowiespróbują podnieść głowę. Udało mi się skonstruować parę sztuk nowej broni,bo to hańba, że jedyne, co tu znalazłem, to tylko sterta wybrakowanych ru-pieci. Tylko dzięki własnemu geniuszowi zdołałem przerobić te egzotyczneokazy na prawdziwe dzieła sztuki rusznikarskiej, zachowując przy tym nie-powtarzalny charakter każdego z nich. O produkcji masowej nie może byćmowy... różnorodność sił, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć, wymagawysokiego stopnia specjalizacji. Oczywiście, każdy rodzaj broni znajdzieswój odpowiednik w paranormalnych mocach któregoś z Atrybutów, lecz niechtylko dojdzie do walki! Miotacz Gehenny, destrukturyzator, elektromiecz, czytarczofontanna, rozpylająca cjanek i metyl... będą wiedzieli, l kim przyszłoim się mierzyć!
- Teraz już rozumiem, śmierci, dlaczego każdy bóg, nawet Brahma, możebyć zastąpiony przez innego boga, lecz tylko ty jeden nie masz następcy.Jama pokazał w uśmiechu dwa rzędy lśniącobiałych ząbów.
- Dziękuję. Może masz jakiś plan?
- Jeszcze o tym nie myślałem. Muszę otrzymać więcej konkretnychinformacji, zwłaszcza gdy chodzi o arsenał Miasta. Czy Niebo demonstrowałoswą siłę w minionych latach?
- Nie.
- Gdyby tak zmusić ich do pokazania zębów... - zamyślił się Sam. - MożeRakasze?Bóg Śmierci skrzywił się sceptycznie.
- Raczej bym im nie ufał.
- Ani ja. W hażdym razie, warto dać im szansę.
- Podobnie jak warto było dawać im szansę w Piekielnej Studni i wPalmaid-su? - zaripostował Jama.Sam wybuchnął śmiechem.
- Strzat w dziesiątkę, mój panie. Niewykluczone, że masz rację. Muszę tojeszcze przemyśleć, a na razie powiedz mi, co nowego u Nirriti?
- W ostatnim czasie zawładnął morzami. Krążą plotki, że jego legiony rosnąw siłę, a on buduje machiny wojenne. Zresztą, już kiedyś dzieliłem się z tobąrnymi obawami co do Czarnego, a dzisiaj powtórzę tylko jedno: trzymajmy się odniego z daleka. Wszakże coś nas z nim łączy... wspólna nienawiść do Nieba, jakłatwo zgadnąć, lecz inaczej wyobrażamy sobie dzieje świata po likwidacjibogów. Nirriti nie popiera ani akceleracjonistów, ani deikratów. W jego planach,po upadku Miasta ma nastąpić Era Ciemności, gorsza od wszystkiego, codotychczas zdążyło się wydarzyć złego w historii. Sądzę, że najlepszą strategią,na jaką nas stać, byłoby tak pokierować wypadkami, by doszło do wielkiegostarcia Nieba z Nirritim. Wykrwawionego zwycięzcę tego pojedynku nietrudnobyłoby nam pokonać.
- Sprytnie pomyślane, Jamo, ale jak się do tęgo zabrać?
- Nie ma do czego się zabierać. Sprawy potoczą się własnym biegiem i jużwkrótce będziemy mieli lo, czego chcemy. Mahartaha płaszczy się przedCzarnym, a choć żyje z handlu, zupełnie zrezygnowała z żeglugi... myślisz, żeten stan utrzyma się na dłużej? Jesteś strategiem, Sam. Ja zajmuję się tylkotaktyką. Przywróciliśmy cię życiu, żebyś nam doradził, co zrobić. Błagam cię,skoro już możesz istnieć jako człowiek, dobrze się zastanów, zanim cokolwiekpowiesz.
- Zawsze kładziesz szczególny nacisk na te ostatnie słowa.
- Owszem... Ale nie rnogę zapomnieć, że powróciwszy z ni rwany nie miałeśokazji przekonać się, jak sobie radzisz w walce... Powiedz, jesteś w staniesprawić, że buddyści chwycą za broń?
- Kto wie... lecz przedtem musiałbym przybrać maskę, której sam widoknapawa mnie wstrętem.
- Hm... - zasępił się Jama. - Może nie będzie to konieczne. Ale na wszelkiwypadek nie zapominaj o tym, bo gdy będziemy w potrzebie, tylko to jedno nampozostanie. A dla wszelkiej pewności radziłbym ci ćwiczyć co noc przedlustrem... te książki, które czytałeś, będąc jeszcze w klasztorze Ratri, mogą cisię przydać do lepszego opanowania estetyki buddyjskiej.
- Wolałbym raczej...
- Wiem - uciął mu Jama. - Lecz rób, co ci mówię. Tak na wszelki wypadek.
216
217
- Wolałbym już ćwiczyć szermierkę. Daj mi tylko szpadę, to udzielą ci lekcji!