Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Właśnie dlatego przeszedłem przez ścianę, a nie przez drzwi. To by włączyło mnóstwo sygnałów, wszystkich nie zdołałbym stłumić.
- Dokąd jedziemy?
- Do jednostki medycznej. Mam zamiar zwrócić ci twoje reno i twe daimony.
Serce Gabriela skoczyło z emocji.
Drzwi przemykały obok. Placówka, zbudowana z wielkim rozmachem, architekturę miała zaledwie funkcjonalną, i wyglądała na prawie niezamieszkaną.
Gdyby Gabriel chciał kiedyś mieć tajną bazę podziemną, zaprojektowałby ją znacznie ciekawiej.
- Tutaj.
Gabriel omal nie wyleciał z krzesełka, gdy maszyna gwałtownie stanęła. Budując to urządzenie, nie myślano o wygodzie. Lewa ręka Gabriela podniosła się sama i wskazała drzwi.
- Szybko. Trwa miejscowa noc i większość ludzi Saiga śpi. Nigdy jednak nie wiadomo, czy komuś nie wpadnie do głowy pomysł, by zajrzeć do twego pokoju lub do laboratorium nano. A ja zostawiłem wszędzie bałagan.
Gabriel mógł to sobie wyobrazić. Maszyna, jako produkt nano, musiała skądś wziąć materiał do swej konstrukcji. Z podłogi, najprawdopodobniej ze ścian i mebli.
Budowa tej prymitywnej maszyny zajęła Głosowi parę miesięcy. Była to improwizacja i prowizorka. Gabriel potrafiłby zaprojektować znacznie lepszy mechanizm w ciągu kilku dni.
- Czy da się uwolnić pozostałych? - pytał Gabriel.
Wszedł do laboratorium medycznego przez drzwi sterylizujące, ujrzał błyszczące żółto-czarne podłogi, nieskazitelne blaty, przygotowany sprzęt.
- Nie. Ryzykujemy, że uruchomimy sygnały alarmowe - oznajmił Głos. - Tędy.
Lewa ręka Gabriela wskazywała wysoki fotel z oparciami w formie skrzydeł, obity tapicerką z miękkiej ciemnej skóry.
Gabriel usiadł. Wiedział, że oparcie i skrzydła fotela zawierają tachliniowe projektory i odbiorniki, czujniki oraz specjalizowane reno. Stąd mógł przeprogramować swe własne wszczepione reno.
- To może chwilę potrwać - rzekł Głos. - Ten obrzydliwy Yuan wyłączył wszystkie funkcje twego reno z wyjątkiem biomonitorów, które przekazują dane do jego własnego reno. Musimy wyłączyć biomonitory, przeprogramować je na przesyłanie fałszywych danych, a potem uruchomić pozostałe rzeczy. Yuan zastawił wszędzie pułapki i alarmy, muszę więc działać ostrożnie.
- Czy mogę pomóc?
- Nie. Po prostu nic nie mów. Milcz.
Gabriel zamilkł. Niepokój szarpał i skręcał mu nerwy. Gdyby go teraz złapano, zostałby zabity. Czuł, że coś się dzieje w jego głowie, małe błyski świadomości, jak gdyby sprawdzano jakieś podsystemy. W mózgu zaczęło mu coś śpiewać, głos Psyche, potem Wiosennej Śliwy, potem chór. Umysł wypełnił się bezkresnym kwiatem origami, który się rozwijał, otwierał na królestwo możliwości.
- Do usług, Aristosie!
Zeskoczył z fotela i zaśmiał się głośno. Jego daimony warczały z żądzy zemsty.
Gabriel jest znowu sobą, pomyślał.
- Niezupełnie - przypomniał mu Głos. - Przez całe miesiące przystosowywałeś się do roli osoby podporządkowanej, zależnej. Nie możesz odrzucić w jednej chwili tego uwarunkowania.
Gabriel myślał przez chwilę.
- Jaki jest więc następny krok?
- Postarać się o broń i zabić wszystkich, którzy staną ci na drodze, zaczynając od Saiga. Zanim użyje Mudry Dominacji.
- Dobry pomysł - radowały się jego daimony. - Skąd wziąć pistolet?
- Jest tu zadokowany prywatny statek Saiga, na pokładzie znajduje się broń. Ale on śpi w swojej kabinie i będziesz chyba musiał przejść obok. By ominąć zamki, wypalę drogę maszyną.
Gabriel pobiegł do drzwi, wsiadł na maszynę, która wyjąc, zastartowała.
- Ilu ludzi jest tu, w bazie? - zapytał.
- Czterech Theráponów, nie licząc tego, którego zabiłeś w Romeon. W gruncie rzeczy naszych ludzi jest więcej.
- Czy nie warto najpierw uwolnić naszych, rozdać im broń i pokonać przeciwników?
- Nie jestem pewien, czy nie uruchomiłem właśnie alarmu. Póki możemy, działajmy szybko.
Maszyna skręciła gwałtownie. Gabriel, skrobiąc paznokciami o śliską powierzchnię, szukał jakiegoś oparcia. Korytarz, w który teraz wjechali, był znacznie szerszy i wyższy. Na podłodze leżała czarna, miękka, chropowata wykładzina. Pasy świetlne jaśniały zimną bielą. Na końcu korytarza, pół kilometra dalej, widniały rozsuwane szerokie drzwi towarowe, wyłożone miękkimi, poduszkowatymi panelami w czarno-białe pasy.
Maszyna szarpiąc, przystanęła. Gabriel zsiadł, znalazł przełącznik sterujący, wcisnął zielony klawisz „otwórz”. Drzwi rozsunęły się z sykiem.
Owionęło go mroźne powietrze. Oddech wypływał z nozdrzy zmrożoną parą. Gabriel wezwał Horusa, by rozszerzył naczynka włosowate i doprowadził do skóry więcej ciepłej krwi. Gdy Horus to robił, Gabriel oglądał statek Saiga.

Tematy