- Dzisiaj masz przed równymi
sobie odpowiedzieć na postawione ci zarzuty. Jestem gotów okazać wyrozumiałość, bo
słyszałem o tobie wiele dobrego, ale musisz się oczyścić z podejrzeń.
- Lady Madeline poniosła śmierć z ręki wuja i tyle jestem gotów powiedzieć w tej
T L R
sprawie.
- To bezczelność! - wykrzyknął ze złością przewodniczący. - Musisz wyjawić
przed sÄ…dem wszystko, co wiesz, inaczej zostaniesz uznany za winnego.
- To nie jest sprawiedliwe. - Hrabia Gifford wystąpił naprzód. - Zbadałem tę spra-
wę. Lord de Montfort opuścił przed laty Anglię w niesławie, lecz nie był winien zbrodni,
o którą został oskarżony. Mam list jego zmarłego ojca, który uwalnia go od oskarżeń o
zabójstwo brata, dysponuję również podpisanymi świadectwami o szlachetnym chara-
kterze i nieposzlakowanej uczciwości lorda de Montforta.
- Nie jesteśmy tutaj, by sądzić lorda de Montforta z powodu zbrodni sprzed lat.
- Jestem tego świadom - odparł Andrew - ale wówczas doszło do pomyłki wymiaru
sprawiedliwości i nie wolno dopuścić, by to się powtórzyło. Ten człowiek został obra-
bowany przez wroga ze wszystkiego, co mu z racji urodzenia się należy. Możliwe, że ten
sam wróg próbuje go teraz zniszczyć, wnosząc kolejne fałszywe oskarżenia.
Król uniósł dłoń.
- Pozwolę ci przedstawić te świadectwa, ponieważ cię lubię, Andrew. Przyjmujemy
do wiadomości, że lord de Montfort nie jest winny zbrodni popełnionej na jego bracie i
cieszy się opinią człowieka szlachetnego. Musi nam jednak wyjaśnić, co stało się z lady
Madeline i sir Hugh. - Przenikliwe spojrzenie króla Henryka przesunęło się po twarzach
zgromadzonych na sali dworzan. - Czy lord Cowper stawił się przed sądem? Może wy-
stąpić i przedstawić nam swoje dowody. Jeżeli ma świadków, to muszą zeznać, co wi-
dzieli.
- Lord Cowper nie odpowiedział na wezwanie do stawienia się przed sądem, Wa-
sza Królewska Mość.
- Doprawdy? - Król zmarszczył brwi. - Czy mamy jakichkolwiek świadków w tej
sprawie? Czy ktoś chciałby zeznać, co wydarzyło się w dniu śmierci lady Madeline?
- Wasza Królewska Mość, mam świadka w tej sprawie - odezwał się lord Melford,
wchodząc do komnaty w towarzystwie trzech mężczyzn. - Zapewnia, że był tam w dniu
zabójstwa i widział, co się stało.
- Nie! - wykrzyknął Stefan, który spostrzegł Hassana i obawiał się najgorszego. -
T L R
Nie zezwalam!
- Milcz, sir! - rzucił rozgniewany król. - Inaczej proces odbędzie się pod twoją
nieobecność. Miałeś szansę złożyć wyjaśnienia, lecz z niej nie skorzystałeś. Teraz po-
zwól nam przesłuchać świadka.
Stefan przeniósł spojrzenie na stojącego obok Hassana Alego, a potem na mężczy-
znę, którego nie od razu rozpoznał. Ku jego zdumieniu, to właśnie on wysunął się na-
przód i wziął do rąk Biblię.
- Jak siÄ™ zwiesz, panie?
- Wołają mnie Fritz, milordzie. Nie mam nazwiska, ponieważ jestem bastardem.
Wiem, co prawda, kto mnie począł, ale ojciec mnie nie uznał. - Podsunięto mu Biblię,
którą ujął w prawą dłoń.
- Czy przysięgasz na tę świętą księgę i na wszystko, co dla ciebie drogie, że bę-
dziesz mówił prawdę i tylko prawdę, tak ci dopomóż Bóg?
- Przysięgam - potwierdził uroczyście Fritz. - Do niedawna pozostawałem w służ-
bie u lorda Cowpera. Tamtego dnia wysłał mnie do sir Hugh, żebym był świadkiem za-
bójstwa lorda de Montforta, które wspólnie zaplanowali.
- Mówisz, że to lord de Montfort miał zostać zamordowany? Jak to możliwe?
- Lady Madeline od lat nienawidziła lorda de Montforta, ponieważ była przekona-
na, że zabił swojego młodszego brata. Jej siostra Anna była zaręczona z Gervase'em de
Montfortem i po jego śmierci popełniła samobójstwo, skacząc do rzeki. Dlatego lady
Madeline zgodziła się zwabić lorda de Montforta w pułapkę. Chciała pomścić siostrę.