Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Bo beczka, kiedy kiśnie, tedy wszytko z siebie musi na wirzch wyrzucić. Także nasz pan, będąc w baczeniu uniosły, albo także od tej tejże beczki namówiony, już co sobie wspomni, to na wirzch wyrzuci; już się tam żadny stan nie wysiedzi, żadna tajemnica nie zakryje i sam, cokolwiek na się wie, nie trzeba barnadyna na spowiedź, snadnie on wszytko wypowie. Już nietrefnych przymó-
wek od niego leda ocz snadnie się nasłuchasz, bo mu się, by nalepiej, wszytko opak widzi; z których acz się baczny do czasu pośmiać może, ale kiedy czego wiele a często, te-dy się i namędrszemu uprzykrzy. Tamże się napatrzysz nadobnych sprawek i postawek jego, a on chrapi jako świnia, kiedy się drożdży opije, a on sobie pluje na brzuch, a śliny mu się jako zgrzebi z gęby wloką, oczy się jako u szczurka, kiedy z mąki wylezie, błyszczą, suknisko popluskał, a czasem je za sobą po błotu wlecze, pierza we łbie pełno; więc 37
mruczy, sam nie wie co, wszytkim łaje, wszytkim przymawia.
Pijany ku bestyjej podobien a na poły umarły
Więc byś go chciał poczciwymi słowy albo hamować a co wżdy z nim mówić; a coż po tym, kiedy mu nie rozumieć, a on klekce jako bocian, krząka jako kiernoz. Więc mu się tu zachce śpiewać; aliści jako cielę ryczy. Więc mu się zachce w tanek; aliści się śliza ja-ko kozieł po ledzie. Więc mu się zachce miłować; aliści drzemie albo uśnie na stole. A we wszytkich sprawach swoich podobniejszy ku jakiej bestyjej niemej aniżli ku człowiekowi. A czegoż się ty chcesz na takiej biesiedzie nauczyć? A czemuż się chcesz przypatrzyć? Ano nie tylko taka bestyja, ale zacni a mądrzy ludzie w takim sprośnym przypadku upadali. Kto by chciał liczyć ony Samsony, ony Aleksandry, ony Baltazary, ony Herkule-sy. Wszytko to pijaństwo a białegłówki poraziło. A to byli tacy mocarze, że się ze lwy, z smoki i z inymi okrutnymi źwirzęty łamali a bijali. I Noego biesiady jeszcze i dziś dobrze przypłacamy.
I. Mojż. w IX kap.
Bo takież z opilstwa rozgniewawszy się na syna, na Chama, iż go nie zakrył, przeklął go i wygnał go precz, z którego się potym ci ślachetni panowie Turcy a Tatarowie rozrodzili, a jako ich miłości łaski używamy i po dziś, to już wszyscy wiemy.
17. W OPILSTWIE CZAS MARNIE GINIE POCZCIWEMU
Ano człowiek poczciwy a to ślachetne stworzenie szkoda i jednej godzinki, aby ją miał
marnie stracić, a popluskać ją sprośnym plugawstwem a wszeteczeństwem jakim, gdyż każda godzinka, jakożkolwiek nam, a zwłaszcza w nietrefnej sprośności upłynie, już nie nasza jest; już ją pan dyjabeł za swą własną pochwyci, a iście się w niej osobliwie kocha.
A tak człowiekowi nic nie jest droższego, jako czas, a trzeba mu strzec każdej godzinki, aby jej wszetecznie nie upuścił, aby mu ten ślachetny klenot, czas żywota jego, jako po wodzie list, nikczemnie a niepotrzebnie darmo nie upłynął.
Dusza - poczciwy więzień
Azaż mało być może inakszych poczciwych biesiad i inakszych zabawek, niżli tak prawie w tym jako w obumarłym ciele, z których by się i ciało trzeźwie, i ona ślachetna dusza ucieszyć mogła? Abowiem jeśli ciało w tym tak sprośnym, opiłym przypadku na poły jako nieżywe jest, coż rozumiesz o miłej a wdzięcznej duszycy, jeśli też tam obumrzeć nie musi, siedząc w tak plugawej wieży, która jest nie z tej gliny plugawej zlepiona, jako to sprośne ciało, ale wyszła z onego grodu niebieskiego, z onych pięknych żywotów a obyczajów anielskich, której się myśl zawżdy jako płomień ku górze ciągnie? Jakoż nie ma być smętna, siedząc w tak plugawym gmachu, równie jako poczciwy więzień w śmierdzącej wieży, błotem napluskanej?
Dusza jako więzień w ciele
A wszakoż i poczciwy więzień tedy się wżdy stara, to przez listy, to przez posły, jako by wżdy swe rzeczy stanowił a powinności swej dosyć czynił. Także też ten nędzny a smęt-ny więzień, ta dusza święta, chociaj barzo zbolała w tym plugawym więzieniu swoim, przedsię się stara a przedsię, jako może, przestrzega tego plugawego a sprośnego gospodarza swego, gdy się też kiedy obudzi, aby się uznał, aby się obaczył w tej plugawej sprawie swojej.
Więzień w ciele. Ezai. w V kapitu. Do Fili. w III ka.
A coż, gdy on sprośny nałóg, który snadź mocniejszy jest niż przyrodzenie, wszytko popsuje, a na żadnej radzie nie przestanie onego więźnia swego poczciwego, który znając to, nigdy bez smętku nie może być, siedząc w tak plugawej a ciemnej wieży, bo się już pewnie nadziewa z ciemności tych docześnych do ciemności wiecznych za onym srogim dekretem Pańskim iść, który na takie niebaczniki obwołać dał tymi słowy, iż „Bieda wam, wszetecznicy, którzy obracacie dzień w noc, a czynicie z światłości ciemności.
Bieda wam, których brzuch Bogiem jest, a ni o czym, jedno o nim pieczą macie. Bieda 38
wam, którzy wstawacie rano na ożralstwo, a bęben a piszczałka nad głowami waszymi.”
A jakoż się tu nie ma obaczyć poczciwy człowiek z tak sprośnych przypadków, słysząc o nich, człowieka takiego plugawego i z tak strasznych dekretów Pańskich, chyba iżby Bóg nie raczył, a prawie gwałtem zaślepił oczy jego.
KAPITULUM XII
18. JAKO GDY JUŻ KTO UCHODZĄC ZBYTKÓW WYŻEJ NAPISANYCH, A IMIE
SIĘ, CNÓT, TO JEST PRAWDY I STAŁOŚCI, I INYCH, TEDY MU JUŻ DO TEGO I PRZYJACIELA TRZEBA. A TU BĘDZIE NAUKA: I JAKO JI POZNAĆ, I JAKO SIĘ, PRZECIW JEMU ZACHOWAĆ
Z prawym przyjacielem wszystko miło