człowieka, który pozbawił kogoś życia, zmuszają do przestrzegania okresu odosobnienia wtajemniczającego... 

Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Uwolnienie go
od tych ograniczeń jest równoznaczne z przyjęciem przez niego nowej formy odpowiedzialności społecznej jako członka
bractwa wojowników. Wodzowie wojenni pełnią swą funkcję nie tylko w czasie wojny, ale przez całe życie zwłaszcza jako
opiekunowie i pełnomocnicy podczas obrzędów i innych publicznych wystąpień. Są ramieniem prawa wszędzie tam, gdzie
trzeba zaprowadzić jakiś formalny porządek. Sprawują pieczę nad domem skalpów i posiadają szczególną umiejętność
sprowadzania deszczu.
Skalp podczas długiego i wyszukanego rytuału tańca wojennego jest symbolem człowieka, który został zabity. Celem tego
obrzędu jest zarówno uświetnienie wtajemniczenia nowego członka bractwa wojennego, jak i przemiana skalpu w jedną z
wywołujących deszcz nadprzyrodzonych istot Zuni. Powinien być uczczony tańcem i przyjęty do plemienia w zwykłych
obrzędach towarzyszących adopcji. Obrzędy towarzyszące adopcji czy małżeństwu polegają zasadniczo na umyciu głowy
przyjmowanemu przez starsze kobiety z rodziny jego ojca. Również skalp ciotki zabójcy obmywają w czystej wodzie, po
czym zostaje on przyjęty do plemienia w ramach tej samej procedury, z jaką przyjmowano wtajemniczonego do rodziny
panny młodej w chwili zawierania małżeństwa. Modlitwy związane z tańcem skalpu są bardzo wyraźnie określane. Opisują
one przemianę niecnego wroga w święty fetysz ludu oraz radość ludu przyjmującego to nowe błogosławieństwo.
Bo zaprawdę ten wróg,
Chociaż ze śmierci brał
Życie swoje i rósł,
Z mocy deszczowych modlitw kapłanów kukurydzy
Nabrał wartości.
I zaprawdę ten wróg,
Chociaż za życia byt
42 Żałoba na równinach patrz: George Bird Grinnel, The Cheuenne Indians, T.II, s. 162, Yale University Press, 1923.
43 " Niechęć żałobnika do odejścia od grobu, ibidem, II, 162. Stale odwiedzanie grobu, patrz: Thomas Donaidson, The George Catlin
Indian Galleiy in the U. S. National Museum, 277. (Smithsonian Institution), Report of the Board of the Smithsonian Institution to Juty,
1885, cz. V, Washington 1886.
44 Żałoba u Dakotów patrz: Ella Deloria, MS.
45 Cytata z: Edwin T. Denig, The Assiniboine, s. 573, Forty-Sixth Annual Report of the Bureau of American Ethnology, Washington
1930.
46 Analiza ludzi innych, anormalnych, patrz rozdział VII.
34
Człekiem kłamiącym wciąż,
Teraz tym jest, co nam przepowie,
Jaki świat będzie,
Jakie dni przyjdÄ…...
Chociaż nie był wart nic,
Istotą był z wody,
IstotÄ… z nasienia;
Pragnąc wód tego wroga,
PragnÄ…c nasienia jego,
PragnÄ…c bogactwa jego,
Niecierpliwie jego dni47 czekajcie.
Gdy w wodzie czystej
Już go okapiecie48 ,
Gdy na błogosławionym deszczami podwórcu
Kapłanów kukurydzy
Wzniesiecie go wysoko w górę49,
Wszystkie kapłanów kukurydzy dzieci
Śpiewając pieśni ojców
Dla niego będą tańczyć.
A gdy już dni jego przeminą,
Dzień szczęśliwy,
Dzień piękny,
Dzień pełen wielkiej wrzawy,
Pełen wielkiego śmiechu,
Dzień szczęśliwy
Z nami, waszymi dziećmi,
Powitacie50.
Tak więc skalp staje się rzeczą nadprzyrodzoną, do której należy się modlić, a zabójca na całe życie członkiem ważnego
bractwa wojowników.
W kulturach dionizyjskich stosunek do tego byt inny. Nader często przekształcało się to w straszny, niebezpieczny kryzys.
Zabójcy groziło nadprzyrodzone niebezpieczeństwo i na przykład u Pima poddawano go przez dwadzieścia dni
oczyszczeniom, podczas których siedział w malej okrągłej jamie wyżłobionej w ziemi. Karmił go obrzędowy ojciec, podając
mu żywność na końcu kija długości sześciu stóp; od grożącego niebezpieczeństwa byt uwolniony dopiero wtedy, kiedy
wrzucano go ze związanymi rękami i nogami do rzeki.
Jednakże na równinach zachodnich nie nadawano przesadnego znaczenia temu nadprzyrodzonemu skalaniu. Człowiek,
który zabił innego, nie był kimś potrzebującym zbawienia, przeciwnie - był zwycięzcą, i to takim, któremu najbardziej
zazdroszczono. Pełne dionizyjskie podniecenie osiągano w hałaśliwym świętowaniu triumfu, w napawaniu się poniżeniem
przeciwnika. Była to nader radosna uroczystość. Powracający z wyprawy wojennej wojownicy z uczernionymi na znak
triumfu twarzami uderzali o świcie na własny obóz w nagłym, udanym ataku... strzelając w powietrze, wznosząc w górę tyki
ze zdobytymi przez siebie skalpami. Lud w podnieceniu witał ich wrzaskliwie. To była radość! Kobiety śpiewem sławiły
zwycięstwo... W pierwszym szeregu jechali mężowie, którzy... najwięcej dokonali w boju... Obejmowano, ściskano
serdecznie tych wojowników. Najstarsi ludzie w swych pieśniach imiona ich wymieniali. Krewni szczęśliwców z pierwszego
szeregu... dla zaznaczenia, jak bardzo się cieszą, dawali dary przyjaciołom swoim bądź też biedakom. Czasami wszyscy
biegali tam, gdzie mieszkał któryś z tych dzielnych albo jego ojciec, żeby go uczcić wspólnymi tańcami. Tańczyć tak mogli
od zmierzchu do rana i nieraz nawet dwa dni i dwie noce51.
Wszyscy brali udział w tańcu skalpu, ale nie było to wydarzenie religijne. Nie celebrował go żaden czarownik. Nadanie

Tematy