KRÓL LIR
Ojciec jej książęcej mości, mości hultaju? Ty psie parszywy! Ty fagasie! Ty mucu!
OSWALD
Nie jestem ani tym, ani owym, milordzie; proszę mi darować.
KRÓL LIR
Będziesz mi odszczekiwał, gałganie?
Uderza go.
OSWALD
Ja się, milordzie, bić nie dam.
KENT podbijając mu nogi
Ani sobie nogi podstawić? Ty nikczemny kopaczu piłki.
26
KRÓL LIR
Dziękuję ci, przyjacielu: dobrze mi służysz, będę i ja dobrym dla ciebie.
KENT
Wstań wasze i wynoś się! Nauczę ja cię znać różnice. Wynoś się, wynoś! Jeżeli chcesz jeszcze raz zmierzyć długość swego chudego combra, to zostań; a nie, to ruszaj mi zaraz.
Allons! Marsz! Masz rozum? Tak.
Wypycha O s w a l d a za drzwi.
KRÓL LIR
Dobrze, mój poczciwcze; dziękuję ci. Masz tu zadatek.
Daje K e n t o w i pieniądze. Wchodzi B ł a z e n.
BŁAZEN
Niechże go sobie i ja kupię.
do K e n t a
Oto masz mój kapturek.
daje Kentowi swój kapturek.
KRÓL LIR
Jakże tam, mój łotrzyku? Jakże się czujesz?
BŁAZEN
Ot byś wziął, bracie, mój kapturek: nie masz nic lepszego do zrobienia.
KENT
Dlaczego, mości błaźnie?
BŁAZEN
Dlatego że się wieszasz przy kimś, co popadł w niełaskę. Jeżeli się nie umiesz uśmiechać wedle tego, jak wiatr wieje, to dostaniesz kataru. Na, weź mój kapturek. Ten człowiek od-pędził od siebie dwie córki, a trzeciej mimo woli dał błogosławieństwo: jeżeli chcesz być przy nim, to trzeba ci gwałtem kapturka. (do Lira) No i cóż, wujaszku? Rad bym mieć dwa kapturki, gdybym miał dwie córki.
KRÓL LIR
Dlaczego, moje serce?
BŁAZEN
Gdybym im oddal całe moje mienie, zachowałbym kapturki dla siebie, oto mój; żebrz o drugi u córek.
KRÓL LIR
Strzeż się, waść, bo korbacz będzie w robocie.
BŁAZEN
Prawda jest to pies, którego korbaczem wyganiają do budy; gdy tymczasem jaśnie wiel-możnej bonońskiej suczce wolno przy kominie leżeć i cuchnąć.
27
KRÓL LIR do siebie
Gorzka to dla mnie pigułka.
BŁAZEN do Kenta
Nauczę cię, bracie, jednej przypowiastki
KRÓL LIR
Słuchamy.
BŁAZEN
Uważaj, wujaszku:
Miej więcej, niż zapowiadasz, Więcej wiedz, niżeli gadasz;
Mniej pożyczaj, niż posiadasz,
Zyskuj więcej, niż zakładasz;
Zamiast chodzić – dosiądź klaczy,
W to, co słyszysz – nie wierz raczej;
Porzuć kubki i kobietki,
Pilnuj domu i kaletki,
A rachunek będzie letki:
Gdy w dwustu dwie znajdziesz setki.
KRÓL LIR
To wszystko razem wziąwszy jest – nic.
BŁAZEN
Więc to jest tak dobre jak mowa nie zapłaconego adwokata: niceście mi za to nie dali.
Powiedz, no mi, wujaszku, czy z niczego żadnego mieć użytku nie możesz?
KRÓL LIR
Ma się rozumieć, mój chłopcze: z niczego będzie nic.
BŁAZEN do K e n t a
Powiedzże mu, proszę, że właśnie tyle wynosi dochód z jego krajów: błaznowi nie zechce uwierzyć.
KRÓL LIR
Cierpki błazen!
BŁAZEN
Czy znasz różnicę, mój chłopcze, pomiędzy cierpkim błaznom a słodkim?
KRÓL LIR
Nie, moja duszo; wskaż mi ją.
BŁAZEN
Kto ci doradził, panie,
Z twych państw uczynić dań,
Niech tu przede mną stanie
Lub ty za niego stań.
28
Cierpki i słodki błazen
Wnet się ukażą nam:
Tu jeden w pstrym kaftanie,
A drugi – oto tam.
KRÓL LIR
Błaznem mnie nazywasz, rybeńko?
BŁAZEN
Wszystkie inne tytuły swoje porozdawałeś, ten jest od ciebie nieodłączny.
KENT
Nie jest on kompletnym błaznem, milordzie.
BŁAZEN
Nie, zaiste; milordowie i wielcy ludzie nie pozwalają mi na to. Gdybym miał monopol błazeństw, musieliby oni mieć w nich udział. Panie także nie dałyby mi swobodnie błaznować, jeślibym im czegoś z mego towaru nie odstąpił. Daj mi jajko, wujaszku, a ja ci dam połowicę.
KRÓL LIR
Połowicę? Co przez to rozumiesz?
BŁAZEN
Ma się rozumieć połowicę jaja, skoro je przekraję i wyjem z niego środek. Kiedyś rozciął
swoje królestwo i podarował obie jego połowice, poniosłeś osła na grzbiecie przez błoto i głowa twoja rozpadła się podobnież na dwie połowice, czyniąc z ciebie półgłówka, Jeżeli to mówię jako błazen, to każ ściągnąć korbaczem tego, co tak utrzymywać będzie.
śpiewa
Błaźni dziś dawną wziętość stracili,
Bo pobłaźnieli mędrcowie,
Próżno się który na koncept sili:
Żaden nic trafnie nie powie.
KRÓL LIR
Od jak dawna masz torbę tak pełną pieśni?
BŁAZEN
Od tak dawna, wujaszku, jakeś córkom swoim kazał sobie matkować: bo kiedy im dałeś rózgę do ręki, a sam sobie spuściłeś majtki:
śpiewa
One w płacz z szczęścia niespodzianego,
Jam się śpiewaniem pocieszał,
Że król tak wielki gra w schowanego
I między błaznów się wmieszał.
29
Proszę cię, wujaszku, przyjmij nauczyciela, co by twego błazna nauczył kłamać: rad bym nauczyć się kłamać.
KRÓL LIR
Jak wasze będziesz kłamać, to dostaniesz plagi.
BŁAZEN
Nie pojmuję, jakie jest pokrewieństwo między tobą a twymi córkami: one mi grożą plagami, jak będę mówił prawdę; ty mi grozisz plagami, jak będę kłamał; a czasem grożą mi plagi, jak cicho siedzę. Wolałbym być nie wiem czym niż błaznem: a jednakże nie chciał-
bym być tobą, wujaszku. Oberwałeś swój rozum z obu stron i nic nie zostawiłeś w po-
środku: oto jedna z tych obrywek.
Wchodzi G o n e r y l a.
KRÓL LIR
Jak się masz, córko? Co znaczą te fałdy
Na twoim czole? Od pewnego czasu
Jesteś, uważam, bardzo zachmurzona.
BŁAZEN