Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Obawiam się, że nie mamy wyboru, wasza wysokość. Jeśli chcemy odkryć cokolwiek, musimy zająć się Kołata.
Ehlana potrząsnęła głową.
- Z niego także nic nie wydobędziecie, Caaladorze. Gdy tylko otworzy usta, zginie.
- Nie mamy co do tego pewności, moja królowo - nie zgodził się Stragen. - Zupełnie możliwe, że nasz podstęp zadziałał. Naprawdę nie wierzę, aby druga strona była świadoma faktu, iż Kołata jest naszym więźniem. Policja nadal dostaje rozkazy bezpośrednio od niego.
- Jest zbyt cenny, by ryzykować jego życie - odparła Ehlana. - Jeżeli zostanie rozdarty na sztuki, trudno będzie złożyć go z powrotem.
- Skoro wasza wysokość tak sobie życzy. - Caalador wzruszył ramionami. - W każdym razie coraz bardziej wygląda na to, że całe to powstanie było jedynie podstępem mającym na celu zmuszenie nas do odkrycia kart. Najbardziej niepokoi mnie fakt, iż Krager i jego przyjaciele najwyraźniej orientowali się, że wykorzystujemy przestępców z Matherionu jako nasze oczy i uszy. Przykro mi, Stragenie, ale taka jest prawda.
- To był naprawdę dobry pomysł - westchnął Stragen.
- Owszem, z początku, jednakże problem polega na tym, że Krager wiedział to już wcześniej. Talen wspominał mi, iż wasz przyjaciel Platime kazał śledzić Kragera całym zastępom żebraków, ladacznic i kieszonkowców. Nawet najlepszy pomysł na świecie szybko się starzeje, jeśli go nadużywać.
Stragen zerwał się z miejsca, mamrocząc pod nosem przekleństwa, i zaczął krążyć po niewielkim pokoju; jego biała satynowa tunika połyskiwała w blasku świec.
- Wygląda na to, że cię zawiodłem, moja królowo - przyznał. - Dałem się ponieść własnym pomysłom. Po czymś takim nie możesz już ufać memu osądowi, toteż natychmiast zorganizuję sobie powrót do Emsatu.
- Och, nie bądź osłem, Stragenie - ofuknęła go Ehlana. -I usiądź. Nie mogę myśleć, kiedy tak łazisz.
- Umiech żech człeka usadzić, co nie, Stragenie? - Caalador roześmiał się.
Ehlana z namysłem postukała palcem w podbródek.
- Po pierwsze, zachowajmy to w rodzinie. Sarabian i tak zaczyna się już gubić w tym wszystkim. Pod względem politycznym jest jeszcze niemowlęciem. Usiłuję wychować go jak najszybciej, ale istnieją pewne granice. - Skrzywiła się kwaśno. -Od czasu do czasu muszę robić przerwy i dać mu się wykrzyczeć.
- Niezła wizja. - Caalador uśmiechnął się szeroko. - Co go boli, wasza wysokość?
- Głównie perspektywa morderstwa. - Wzruszyła ramionami. - Ma zbyt słaby żołądek.
Caalador mrugnął zdumiony.
- To dość częste.
- Politycy nie mogą sobie pozwolić na podobną wrażliwość. W porządku, jeśli Krager i jego przyjaciele wiedzą o istnieniu naszej siatki szpiegowskiej, wkrótce spróbują do niej przeniknąć.
- Szybka jesteś - rzekł z podziwem.
- Szybcy ludzie dłużej żyją. Zacznijcie myśleć, panowie. Mamy tu sytuację, którą da się wykorzystać, jednakże nie potrwa ona długo. Co należy zrobić, aby przyniosła nam jak największą korzyść?
- Może zdołamy zidentyfikować prawdziwych spiskowców, nie podstawionych figurantów, wasza wysokość? - zastanawiał się Stragen. - Jeśli naprawdę podejmą próbę spenetrowania naszego obozu, będą musieli przekabacić część ludzi. Powiedzmy, że zaczniemy rozpuszczać plotki, powtarzając jedną historyjkę kieszonkowcowi, inną żebrakowi czy ladacznicy. Potem wystarczy tylko poczekać i przekonać się, na które pogłoski reaguje strona przeciwna. Dzięki temu odnajdziemy zdrajców we własnych szeregach i wydusimy z nich wiele użytecznych informacji.
- Z pewnością potraficie zdziałać więcej - nalegała Ehlana.
- Zajmiemy się tym, wasza wysokość - przyrzekł Caalador. -Jeśli nie masz nic przeciw temu, chciałbym załatwić przy okazji jeszcze jedną sprawę. Wiemy, że Krager sporo pracował w Ma-therionie, nie mamy jednak pojęcia, jak wiele informacji na temat naszych metod przekazał swoim przyjaciołom w pozostałych królestwach. Równie dobrze możemy wykorzystać nasz tymczasowy wywiad, zanim stanie się zupełnie bezużyteczny. Przekażę wieści przestępcom w Ardżunie. Chciałbym przekonać się, czy teoria owego niemądrego uczonego z uniwersytetu jest prawdziwa, czy też snuł jedynie hipotezy wyssane z palca. Myślę, że pełna biografia człowieka zwanego Scarpą mogłaby okazać się fascynującą lekturą. W najgorszym razie to, czy nasi szpiedzy w Ardżunie zdobędą cokolwiek, czy też nie, pozwoli nam zorientować się, jak wiele Krager naprawdę wie o zasięgu naszych działań. Jeśli sądzi, że obejmują tylko Matherion i okolice, nasza siatka nie została jeszcze całkiem ujawniona.
- Zajmijcie się też pozostałymi - poleciła Ehlana. - Zobaczcie, czego zdołacie się dowiedzieć na temat barona Paroka, Re-bala i Pałasza. Spróbujmy przynajmniej poznać prawdziwe imiona tych ostatnich.
- Zrobima, co chceta, wasz królewskość.
- Będę szczęśliwsza niźli świnia w błocie, Caaladorze - odparła.
Caalador padł na krzesło w gwałtownym ataku śmiechu.
 
* * *
 
- Zapewne to kwestia zmiany pogody, wasza wysokość -powiedziała Alean. - Nocami jest coraz zimniej, a dni także nie są już tak ciepłe jak parę tygodni temu.
- Ależ ona urodziła się w Cimmurze, Alean - nie zgodziła się Ehlana - a tamtejsze zmiany pogody są znacznie gwałtowniejsze niż tu, w Matherionie.
- Mimo wszystko jesteśmy w innej części świata, moja królowo - zauważyła baronowa Melidere. - Po pierwsze, Matherion leży tuż nad morzem. To może stanowić źródło problemów. Czasami dzieci reagują na podobne rzeczy znacznie gwałtowniej niż dorośli.
- Obie zanadto się przejmujecie - oświadczyła Mirtai. - Potrzebne jej jedynie lekarstwo na wzmocnienie. Wcale nie jest chora, po prostu ma kiepski humor.
- Przecież cały czas śpi - wyszeptała Ehlana. - Zasypia nawet podczas zabawy.
- Pewnie rośnie. - Olbrzymka wzruszyła ramionami. - Mnie też się to zdarzało, kiedy byłam mała. Rośniecie to bardzo ciężka praca.