Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Billson mógł być głupi, ale nie na tyle, aby powiedzieć: „Ależ panie McGovern, nie jestem wart połowy tego.”
– Wziąłeś więc pieniądze i trzymałeś gębę zamkniętą na kłódkę – stwierdziłem.
– Zgadza się. Początkowo myślałem, że wszystko jest w porządku, że będę musiał na to zapracować. Martwiłem się, bo nie wiedziałem, czy potrafię utrzymać taką robotę. A potem zorientowałem się, że praca jest prosta.
– I nie była warta 2.000 funtów wówczas, ani 8.000 teraz – skomentowałem. – Powiedz mi więc, dlaczego McGovern tak grubo cię przepłacał?
– Nie wiem. – Billson wzruszył ramionami i jeszcze raz rzekł niemal ze złością: – Mówię ci, nie wiem. Przez całe lata myślałem nad tym i nie znalazłem odpowiedzi. – Spojrzał na mnie spode łba. – Ale nie zamierzałem zapytać McGoverna.
Nie, nie zrobiłby tego, obawiałby się zabić kurę znoszącą złote jajka. Zostawiłem jednak ten aspekt w spokoju i zająłem się czymś innym.
– W jaki sposób Alix zaczęła pracować dla Franklin Engineering?
– Mieli wakat w hali maszyn – powiedział Billson. – Dałem jej znać i zgłosiła się. Dostała pracę, ale nie pobyła tam długo. Została sekretarką McGoverna i zabrał ją ze sobą, kiedy przeniósł się do Londynu. Alix to bystra dziewczyna, ma głowę.
– Czy McGovern wiedział, że jest twoją przyrodnią siostrą?
– Nie mam pojęcia. Ja mu o tym nie mówiłem – westchnął głęboko. – Słuchaj, to wyglądało tak, że ledwie co widziałem McGoverna. Nie wykonywałem tego typu pracy, aby ocierać się o dyrektora. Nie sądzę, abym w ciągu pierwszych sześciu lat pracy widywał często McGoverna. A od tego czasu nie widziałem go w ogóle. To znaczy od kiedy przeniósł się do Londynu.
– Rzeczywiście, bardzo ciekawe! – powiedziałem. – Jest jednak faktem, że swoją zawyżoną pensję trzymałeś w tajemnicy przed siostrą. Dlaczego to zrobiłeś?
– Do diabła! – Billson nagle schwycił garść piasku. – Dopiero co ci powiedziałem, Alix jest bystra. Gdyby wiedziała, zapytałaby dlaczego, a ja nie umiałbym jej odpowiedzieć. Wówczas zaczęłaby się w tym grzebać i być może znalazłaby przyczynę – pokręcił głową. – A ja nie chciałem wiedzieć.
Obawiał się, że Alix mogłaby strząsnąć wszystkie liście z drzewa rodzącego pieniądze. Pod wieloma względami Billson mógł być głupi, ale był też chytry. Nim zaczął pracować dla Franklin Engineering, przez wiele lat żył już z niskiej pensji i gotów był to kontynuować, gromadząc jednocześnie mały majątek. Ale w jakim celu?
– Zachowałeś się jak drań w stosunku do Alix, prawda Paul? – powiedziałem. – Musiałeś wiedzieć, że miała trudności finansowe i była zmuszona wziąć pożyczkę z banku. Tylko dlatego, żeby ci pomóc. A niech cię!
Nic nie odpowiedział. Przesypywał drobny piasek z jednej ręki do drugiej. Przypuszczam, że psycholog nazwałby to aktywnością zastępczą.
– Ale psychiatra niewiele pomógł, prawda? Miałeś nagłą burzę mózgu.
– Co ty u diabła o tym wiesz? – rzekł opryskliwie. – Nie wiesz dlaczego tu jestem. Nikt nie wie.
– Czy sądzisz, że jestem skończonym osłem? – zapytałem. – Przyjechałeś tutaj, żeby odnaleźć samolot swojego ojca.
Szczęka mu opadła.
– Skąd wiesz? Nie mogłeś... nikt nie mógł.
– O Jezu, Paul, jesteś równie przejrzysty jak szyba okienna. Przeczytałeś artykuł Michaela Englisha w dodatku niedzielnym i pomieszało ci się w głowie. Rozmawiałem z Englishem i opowiedział mi, co zaszło w biurze redaktora naczelnego.
– Widziałeś się z Englishem? – upuścił piasek i otrzepał ręce z kurzu. – Dlaczego mnie śledziłeś? Dlaczego przyjechałeś tutaj?
Dobre pytanie. W pierwotnym zamyśle chciałem poprzestać na zadaniu mu kilku pytań w Algierze. Z pewnością nie spodziewałem się znaleźć w drodze do Nigru w towarzystwie jednego Targui, jednego pseudo-Targui i człowieka, któremu niemal pomieszało się w głowie. Spowodował to łańcuch wydarzeń, w którym pojedyncze ogniwa nie miały większego znaczenia, z wyjątkiem może tego, że znaleźliśmy na wpół martwego Billsona.
– Powiedzmy, że to dla Alix i poprzestańmy na tym – odparłem zmęczonym głosem. Może była to prawda, ale tylko jej część. – Martwi się o ciebie i niech mnie diabli, jeśli na to zasługujesz.