Wszystko i tak obróci się w najlepsze.
24
Mary Hepburn widziała i doceniła komiczny występ Kapitana w „Wieczornym Show” i jeszcze raz potem w programie „Dzień dobry, Ameryko” — do tego stopnia, iż wydało jej się, że zna go jeszcze z czasów, zanim jej wielki mózg nakłonił ją do przybycia do Guayaquil.
Kapitan występował w „Wieczornym Show” w dwa tygodnie po śmierci Roya i był pierwszym człowiekiem, który sprawił, że Mary pierwszy raz po tym smutnym wydarzeniu głośno się roześmiała. Mary oglądała telewizję w saloniku swojego małego domku, stojącego wśród wyludnionych i wystawionych na sprzedaż sąsiednich domów, i zaśmiewała się z absurdalnej flotylli ekwadorskich okrętów podwodnych, której tradycją było zanurzyć się i nigdy nie wypłynąć.
Mary przypuszczała, że w umiłowaniu przyrody i wszelkiej maszynerii Kapitan jest bardzo podobny do Roya. Gdyby tak nie było, dlaczego mianowano by go kapitanem „Bahii de Darwin”?
A w pewnym momencie jej wielki mózg sprawił, że — ku swojemu znacznemu zakłopotaniu, choć nikt nie mógł jej usłyszeć — zwróciła się głośno do telewizora, na którego ekranie widniał obraz Kapitana:
— Nie chciałbyś się przypadkiem ze mną ożenić?
Ostatecznie okazało się, że Mary, dzięki wspólnemu życiu z Royem, wiedziała na temat techniki nieco więcej od Kapitana. Kiedy po śmierci Roya nie chciał zapalić, na przykład, silnik w kosiarce do trawy, Mary potrafiła wymienić świecę i uruchomić maszynę — coś, czego Kapitan nigdy by nie dokonał.
Poza tym Mary o niebo więcej wiedziała na temat archipelagu. To właśnie ona prawidłowo zidentyfikowała wyspę, na której wylądowali. Kapitan, pragnąc za wszelką cenę ocalić resztki autorytetu i szacunku dla siebie po tym, jak jego wielki mózg spartaczył tak wiele rzeczy, oznajmił, że znajdują się na Rabidzie, co nie było oczywiście prawdą. W każdym razie Kapitan nigdy Rabidy nie widział.
Tym, co pozwoliło Mary rozpoznać, że wylądowali na Santa Rosalii, był dominujący na wyspie gatunek łuszczaka, nieco podobnego do zięby. Nawiasem mówiąc, te płowe ptaszki, tak nieinteresujące dla większości turystów i uczniów Mary, dla młodego Karola Darwina były równie ekscytujące jak wielkie lądowe żółwie, głuptaki, morskie iguany czy jakieś inne tamtejsze stworzenia. To było tak: łuszczaki, które wyglądały na identyczne, dzieliły się w gruncie rzeczy na trzynaście gatunków, z których każdy utrzymywał swoją specyficzną dietę i sposób zdobywania pożywienia.
Żaden z gatunków nie miał bliskich krewnych ani na kontynencie południowoamerykańskim, ani w ogóle nigdzie. Przodkowie tych ptaków mogli równie dobrze dotrzeć na Galapagos na arce Noego, jak i na naturalnej tratwie, ponieważ tysiąckilometrowy lot nad otwartym oceanem absolutnie nie mieści się w charakterze łuszczaka.
Na wyspach nie było dzięciołów, były za to łuszczaki żywiące się tym, czym żywią się dzięcioły. Ponieważ nie były w stanie kuć w drzewach, chwytały więc w swoje małe, tępe dziobki gałązki lub kolce kaktusa i wydłubywały nimi robaki z kryjówek.
Inny gatunek łuszczaka był czymś w rodzaju pijawki, zdobywał pożywienie dziobiąc długą szyję obojętnego na to głuptaka, aż pojawiło się kilka kropelek krwi. Wtedy, ku wielkiemu ukontentowaniu, łuszczak spijał małymi łyczkami swoje danie. Ludzkie istoty nazwały tego ptaka Geospiza difficilis.
Głównym siedliskiem tych obrzydliwych stworzeń, ich Rajskim Ogrodem była Santa Rosalia. Mary prawdopodobnie nigdy nie zainteresowałaby się tą wyspą, tak odległą od reszty archipelagu i tak rzadko odwiedzaną przez kogokolwiek, gdyby nie roiło się na niej od Geospizy difficilis. Nigdy pewnie nie poświęcałaby jej tak wielu wykładów, gdyby nie to, że te pijawki były jedynym gatunkiem łuszczaka, jaki mógł wyrwać uczniów z letargu i dać im okazję do pomstowania i ciskania oskarżeń pod adresem ptaka.
Wspaniała nauczycielka, jaką była Mary, nie pozostawała w tyle za swoimi uczniami, określając te stworzenia mianem „idealnych pieszczoszków hrabiego Draculi”. Mary wiedziała, że ów całkowicie fikcyjny hrabia był dla Większości jej uczniów daleko bardziej znaczącą postacią niż na przykład George Washington, który był zaledwie założycielem ich państwa.