A zatem istniała dalej jakaś alternatywa...
W drugiej połowie lat 90. ubiegłego stulecia, do poszukiwań KJ włączyła się na krótki
okres czasu grupa mieszkańców Żyliny, której przewodził inż. Gustav Skřivánek, a który w
roku 1997 opublikował kilka artykułów o swoich poszukiwaniach w Mniszku nad Popradem i
Starej Lubowni. Godnym uwagi jest to, że także i on słyszał o tym, iż: Ów powstańczy
kapitan wcale się nie nazywał Anton Horák, ale Honig (Hönig) albo Horning (Hörning), i był
właścicielem wielkich piwnic na wino, i że byli tam tacy bojownicy, którzy w nocy byli
30
partyzantami, zaś w dzień współpracowali z Niemcami. Osobiście jednak sądzę – pisze inż.
Skřivánek – że takie informacje są celowo rozsiewane po to, by ludzie stracili ochotę na
poszukiwania Księżycowej Jaskini.
Ten zagadkowy sobowtór kpt. Horáka jest takim Czarnym Piotrusiem w naszej grze z
zagadką Księżycowej Jaskini. Nikt tej karty nie trzyma długo w rękach. Mogłaby ona odrzeć
całą sprawę z jej romantyki... – a może to strach przed MOSSAD-em? Tak czy owak,
musimy zaakceptować tą zagadkową osobę, która złowieszczo wychynęła z szaroczarnych
czasów wojennej, powstańczej przeszłości wsi Mniszek nad Popradem, jak widmo... tylko że
tego niemieckiego Żyda Höniga nie można nie akceptować. Ludzie w Mniszku nad Popradem
jeszcze go dobrze pamiętają do dziś dnia. (Skřivánek, G.: „Mesačná šachta”, „UFO
magazín”, nr 9 (1997), s.21, zob. także nr 8(1997), s.21 i 31) Zaś jego pseudonim „Kapitan
Horák” dokładnie pokrywa się z nazwiskiem autora artykułu w „NSS News” o Księżycowej
Jaskini. Inż. Skřivánek szukał w Kieżmarku, Starej Lubowni i też w Mniszku nad Popradem
jednego z rannych żołnierzy, który według jego słów miał tam mieszkać, a którego Horák
wspomina jako Jurka. W krótkiej informacji można przeczytać, że grupa poszukiwawcza
spotkała się w Kieżmarku spotkała się z człowiekiem, który rozmawiał z Jurkiem i przyrzekł
mu, że na drugi dzień zaprowadzi go do Księżycowej Jaskini. Na drugi dzień człowiek ten
wszystko odwołał i nie chciał nawet na ten temat rozmawiać. (Skřivánek, G.: „Mesačná
šachta”, UFO magazín, nr 8 (1997), s.21) Przypomina to opowiadanie S. Pavlarčika o tym,
jak to pewnego razu w restauracji w Mniszku nad Popradem zetknął z pewną osobą, która
obiecała mu pokazać listy, jakie do niej przysyłał Ernest Hönig alias Anton Horák z
Palestyny. Zagadkowy rozmówca na drugi dzień wszystko odwołał i nie pojawił się na
umówione spotkanie... Takie wydarzenia są naprawdę godne uwagi i zagadkowe. Wygląda na
to, że w czasie wojny rozegrała się tutaj niejedna tragedia z udziałem Höniga-Horáka i ludzie
wolą o tym nie mówić ludziom, którzy poszukują śladów horakowej tożsamości. Wynikałoby
z tego, że ów Hönig-Horák ma pokręconą powstańczą przeszłość, która jeszcze do dnia
dzisiejszego jest żywa w pamięci mieszkańców Mniszka nad Popradem i okolicznych
miejscowości... NB, należy wspomnieć także i o tym, że inż. Skřivánek w Kieżmarku
dowiedział się, że Księżycowa Jaskinia była poszukiwana przez licznych poszukiwaczy,
wśród których byli także i Amerykanie...
Wydaje się, że zagadka podwójnej tożsamości Höniga-Horáka jest jednak do
rozwiązania, bowiem mógł on być „wtyką”, „kretem” Gestapo do ruchu oporu – co było
proste dla Niemców, bowiem jako wpływowy Żyd mógł być łatwo przez nich pozyskany pod
groźbą eksterminacji - i wykonywał on de facto nie tyle rozkazy płynące z dowództwa SNP, a
z Berlina – takie rzeczy zdarzały się wszędzie na obszarze okupowanej przez hitlerowców
Europy, bo Żydzi – o czym się teraz w ogóle nie mówi – także współpracowali z
nazistowskimi okupantami przeciwko ludności krajów, w których mieszkali, a po wejściu
wojsk radzieckich współpracowali z drugim okupantem. Po wojnie uciekł więc na Zachód i
jako Żyd wyjechał potem do Izraela. Bał się, że Słowacy wydadzą go, jako współpracownika
władz niemieckich, więc usiłował – jak widać z powodzeniem – ich zastraszyć. Dlatego