Każdy jest innym i nikt sobą samym.


— O rany. Mam nadzieję, że ma pan jakieś pomysły, bo my żadnych. — Ryan przyspieszył do stu trzydziestu i w kwadrans później skręcał już w stronę Langley. Zaparkował w podziemnym garażu i wydzieloną windą wjechali na siódme piętro.
— Witam, Arturze. Rzadko mi się zdarza, nawet w Londynie, by moim szoferem był ktoś z tytułem szlacheckim. — Szef wywiadu brytyjskiego rozsiadł się w fotelu, Ryan tymczasem poszedł zawiadomić dyrektorów obu wydziałów.
— Cześć, Bas — rzucił Greer wchodząc, a Ritter pomachał ręką. To jego operacja wywołała ten kryzys. Ryanowi dostał się najmniej wygodny fotel.
— Chciałbym wiedzieć dokładnie, co się zdarzyło — zaczął bez wstępów Charleston, nawet nie czekając na podanie kawy.
— Aresztowano agenta. Bardzo dobrze uplasowanego agenta.
— To z tego powodu wylatują dziś Foleyowie? — uśmiechnął się Charleston. — Nie wiedziałem, kim są, ale jeżeli dwoje ludzi zostaje wyrzuconych z tamtego uroczego kraju, zazwyczaj przypuszczamy…
— Jeszcze nie wiemy, co się posypało — powiedział Ritter. — powinni właśnie lądować we Frankfurcie. Potem jeszcze dziesięć godzin, zanim będziemy mogli posłuchać ich historii. Prowadzili agenta, który…
— …który był doradcą Jazowa. Pułkownik Filitow. Tyle zdołaliśmy wydedukować. Jak długo dla was pracował?
— Zwerbował go jeden z waszych — odpowiedział Moore. — Też był pułkownikiem.
— Chyba nie… Oleg Pieńkowski…? Jasna cholera! — Ryan po raz pierwszy widział naprawdę Charlestona zaskoczonego. — Aż od tamtej pory…?
— Od tamtej pory — potwierdził Ritter. — Ale teraz karta się odwróciła.
— A ta Waniejewa, którą przekazaliśmy wam na łączniczkę, należała do…
— Zgadza się. Chociaż nie znała obu końców tego kanału. Wiemy, że ją zwinęli, lecz wróciła do pracy. Jeszcze tego nie sprawdziliśmy, ale…
— My to zrobiliśmy, Bob. Nasz człowiek zameldował, że jakby się zmieniła. Twierdzi, że nie sposób tego nie zauważyć, ale trudno to określić. Jakbym słyszał legendarne opowieści o praniu mózgu… Orwell i takie tam… To, że odzyskała wolność czy to, co tam za wolność uchodzi, przypisał stanowisku ojca. Potem dowiedzieliśmy się o dużej sprawie w Ministerstwie Obrony: aresztowano starszego doradcę Jazowa. — Charleston zamieszał kawę. — Mamy na Kremlu ściśle chronione źródło informacji. Dowiedzieliśmy się, że w ubiegłym tygodniu przewodniczący Gierasimow spotkał się z Aleksandrowem na kilka godzin, i to w dość niezwykłych okolicznościach. To samo źródło ostrzegło nas, że Aleksandrow ma wielką ochotę skierować pieriestrojkę na boczny tor.
— To chyba jasne, prawda? — pytanie Charlestona było pytaniem retorycznym. Jasne było dla wszystkich. — Gierasimow przeciągnął na swoją stronę członka Biura Politycznego, uważanego za lojalnego wobec Narmonowa, co najmniej utrudnił wsparcie ze strony ministra obrony, kompromitując go oraz spędził dużo czasu z człowiekiem, który chce usunąć Narmonowa. Obawiam się, że wasza operacja zapoczątkowała coś, co mieć będzie nader niemiłe konsekwencje.
— To jeszcze nie wszystko — dodał dyrektor CIA. — Nasz agent dostarczył nam informacji o badaniach nad radziecką obroną strategiczną. Zdaje się, że Ruskim udało się dokonać pewnego przełomu w tej dziedzinie.
— No to pięknie — odezwał się Charleston. — Wracamy do starych złych czasów, chociaż tym razem, jak rozumiem, nowa wersja „różnicy arsenałów” jest całkiem realna? Jestem już za stary, by zmieniać poglądy. Szkoda. Wiecie oczywiście, że w waszym programie jest przeciek?
— Taak? — Moore zachował kamienny wyraz twarzy.
— Gierasimow powiedział to Aleksandrowowi. Brak, niestety, szczegółów. Wiadomo tylko, że KGB uważa źródło za bardzo ważne.
— Otrzymaliśmy pewne informacje i teraz je sprawdzamy — odpowiedział Moore.
— Cóż, sprawy techniczne jakoś się ułożą, tak to zazwyczaj bywa. Aspekt polityczny natomiast wywołał u naszego premiera pewne zaniepokojenie. Jest dość szumu, kiedy obalamy rząd, który pragniemy obalić, ale żeby tak przez przypadek…
— Nam też się to nie podoba — zauważył Greer — ale z naszej strony niewiele możemy zdziałać.
— Możecie przyjąć ich warunki traktatowe — zaproponował Charleston. — Wówczas nasz przyjaciel Narmonow wzmocni swą pozycję na tyle, by móc powiedzieć Aleksandrowowi, żeby się odpieprzył. Takie, w każdym razie, jest nieoficjalne stanowisko rządu Jej Królewskiej Mości.
Oraz prawdziwy cel twojej wizyty, sir Basilu — pomyślał Ryan. Nadeszła jego kolej:
— Oznaczałoby to nałożenie nierozsądnych ograniczeń na nasze badania w dziedzinie Inicjatywy Obrony Strategicznej, a także zmniejszenie zapasu głowic, przy pełnej świadomości, że Rosjanie pędzą naprzód z własnymi badaniami. Nie wydaje mi się, żeby to był dobry interes.