Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Autor przyrównał w nim diuszesę de Berry, jej ojca i siostrę, ale w szczególności
ją, do biblijnego Lota i jego dwóch córek, a panu dobrze wiadomo, co zapisane jest w
Pierwszej Księdze Mojżeszowej rozdział dziewiętnasty, pomiędzy wersetami trzydzieści dwa
a trzydzieści osiem.
Enfin, votre esprit est gueń
Des craintes du vutgaire:
Belle duchesse de Berry,
Achevez le mystere.
Un nouveau Loth vous ser t d'epoux
Merę des Moabites,
Puuse bientot naitre de vous
Un peuple d'Ammonites.
Wspomnianą rezydencję darował ojciec diuszesy de Berry Ludwikowi XV, gdy ten
miał zaledwie lat dziewięć. Nieco później zamieszkała w niej comtessa de Mailly-Nesle,
jedna z czterech sióstr, będących NATURALNYMI przyjaciółkami króla. Następnie mie-
szkała tam jej siostra, diuszesa Chateaufort-Nesle, NATURALNA przyjaciółka zarówno
króla, jak i kardynała Richelieu, i wreszcie NAJDROŻSZA NATURALNA
PRZYJACIÓŁKA Ludwika XV, nia-dame de Pompadour, z pensją miliona pięciuset tysięcy
franków miesięcznie. Interesująca zapewne jako MESSALINA, przez dwadzieścia łat
fatalnie rządziła Francją i królem, nazywana PREMIEREM W SPÓDNICY. Po jej śmierci
najej etat wybrana została przez kardynała Richelieu madame Dubarry.
I wreszcie w oczekiwaniu na ceremonię ślubną z Ludwikiem XVI zamieszkała w
pałacu Maria Antonina ze swą NATURALNĄ przyjaciółką, diuszesa Gabrielłą de Polignac.
Tak dotarliśmy do Lasku Bulońskiego. Znałem o nim chyba najwięcej historyjek,
obwożąc często turystów z ich własnej woli. Mając teraz nieświadomego swej roli turystę-
Amerykanina, liczyłem na to, że moje opowieści o Lasku Bulońskim zainteresują go najbar-
dziej.
„Dawno temu, od czasów Gallów i Rzymian, rozciągały się tutaj olbrzymie lasy,
miejsca wielkich łowów. Było tu zatrzęsienie grubego zwierza: niedźwiedzie, odyńce,
jelenie, no i wilki. W ciągu wieków lasy kurczyły się coraz bardziej. Nieomal doszczętnie
wyniszczyli je stacjonujący tutaj w 1814 roku kozacy księcia Langrena. Ci sami, z którymi
walczyli chłopi francuscy na placu Clichy.
Do największych ciekawostek Lasku Bulońskiego należą pojedynki dam za czasów
Ludwika XV. Na białą broń biły się dwie „naturalne” przyjaciółki śpiewaka Opery
Paryskiej.Jedna była paryżanką, druga Polką. Polka porąbała Francuzkę i została z rozkazu
Ludwika XV wydalona z Francji.
Inną parę stanowiły damy dworu, markiza Nesle i księżna Polignac. Obie były
NATURALNYMI PRZYJACIÓŁKAMI Fronsaca, prześwietnego diuka Richelieu. Obie były
z nim szczęśliwe i obie nieszczęśliwie spotkały się u niego o tej samej godzinie, wskutek bez-
myślnie wysłanych przez sekretarza diuka zaproszeń.
Pierwszy strzał, jako pozwanej, należał do markizy de Nesle. Strzeliła, trafiając w
drzewo. Natomiast dysząca zemstą księżna de Polig-nac zdecydowanie pragnęła przestrzelić
głowę znienawidzonej rywalki. Chybiła i odstrzeliła jej tylko koniuszek ucha.
Nie mniej głośne z pojedynku były jeszcze dwie inne panie. Madame Theodora,
tancerka Opery Paryskiej, i mademoiselle Beau-mesnil, śpiewaczka tejże opery. Świadkiem
była Marie Madeleine Guimard, tancerka Opery Paryskiej o osobliwym wdzięku, przez
dwadzieścia pięć lat nigdy nie zaćmiona gwiazda pierwszej wielkości. Co prawda bardziej
głośna była ze swych NATURALNYCH DZIKICH ORGII, niespotykanego temperamentu i
czaru, jaki roztaczała w swoim własnym, prywatnym teatrze na pięćset miejsc, zwanym
ŚWIĄTYNIĄ TERPSYCHORY, dostępnym jedynie za olbrzymie ceny biletów, i to dla
bardzo uprzywilejowanych. Po dwudziestu pięciu latach takiego naturalnego życia wyszła za
mąż za kompozytora piosenek, Jeana Despreaux.
Wracając do pojedynkujących się pań. Właśnie obie były już na stanowiskach, każda
z pistoletem w dłoni, gotowe do siebie otworzyć ogień, gdy wpadł między nie szef orkiestry
operowej i ryknął jak mógł najgłośniej: »CEASEFIRE\Przywykłe widocznie ślepo słuchać swego dyrygenta, obie panie złożyły broń.
Analogiczny wypadek zdarzył się z mężczyznami. Nie chciałbym ich wyliczać, bo to
nic nadzwyczajnego, ale w takiej samej sytuacji znaleźli się mocno utytułowani: książę