Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Podczas bitwy pod Bu'asem trzymał się na uboczu. Poróżnił się z innym liczącym się wodzem, ponieważ ten dokonał niesłusznej egzekucji żydowskich zakładników. Być może Abd Allah zrozumiał konieczność zjednoczenia się medyneńczyków, podobno w momencie hidżry jego zwolennicy czynili przygotowania, by koronować go na króla Medyny. Do Mahometa przyłączył się prawdopodobnie dlatego, iż widząc, jak wielu ludzi uznaje doktrynę Zapowiadającego, uznał, że zręczniej będzie przyłączyć się do ruchu niż mu się przeciwstawić. Być może żywił nadzieję, że uda mu się wykorzystać ruch, by zostać na jakiś czas jego wodzem, a Mahomet zadowoli się głoszeniem doktryny w imieniu Boga. Wreszcie nie można nie brać pod uwagę możliwości szczerej sympatii dla myśli monoteistycznej, sympatii, która mogła zrodzić się z jego dobrych stosunków z Żydami.
Nowa ideologia napotkała niewielki sprzeciw. Tylko grupa rodów ausyckich, szczególnie przywiązanych do kultu Manat - które nawet nazywano Aus Manat (“darem Manat”) - odmówiła uznania jedyności Boga i misji Mahometa. Ograniczyły się one zresztą do zajęcia nie przynoszącej pożytku, biernej i pełnej gniewu postawy. Najgroźniejsi byli ci, którzy posiadali zdolności poetyckie, zwłaszcza pewna kobieta, Asma Bint Marwan, i pewien stuletni podobno starzec zwany Abu Afakiem, pochodzący z chazradżyckiego rodu sprzymierzonego z Aus Manat. Abu Afak recytował:
Choć żyłem niemal wiek cały, nigdy nie widziałem
takiego rodu ani też plemienia,
które dotrzymywałoby każdej obietnicy
i było bardziej wierne wobec sprzymierzonych
niż potomkowie Kajla.
Choćby się góry waliły, oni nie złożą swej broni.
A przecież tak niedawno on tu do was przybył
i zamieszał wam w głowach swymi nakazami,
wyznaczając granice tego, co wam wolno.
Gdybyście jednak wierzyli w potęgę i władzę,
ruszylibyście w drogę całkiem innym śladem.Asma była bardziej zjadliwa, kiedy nieco później wołała:
Na tyłki Malikitów, Aufitów i An-Nabitów
oraz nie więcej od nich wartych Chazradżytów!
Wolicie słuchać obcego przybysza
zamiast któregoś z Mazhidżytów czy też Muradytów?
Kiedy zabito wodzów, w nim tylko szukacie nadziei,
która jest jak marzenie o tłustym rosole.
Nie ma tu dumnych ludzi, którzy pragną sławy.
Nikt z was nie potrafi rozbudzić nadziei.
Oboje byli niebezpieczni i, jak zobaczymy, Mahomet każe ich zamordować. Byli jednak na razie osamotnieni i ich protesty właściwie pozostawały bez echa.
Wymienić trzeba także przypadek Abu Amira, który z własnego wyboru jeszcze przed hidżrą został monofizytą i oddał się ascezie. Przezwano go z tego powodu Ar-Rahibem, “mnichem”. Odbył rozmowę z Mahometem, kiedy ten przybył do Medyny, wybadał go i oskarżył o wprowadzenie do monoteizmu fałszywych treści. Innymi słowy nie uznawał prawdziwości posłannictwa Bożego przekazywanego przez Mahometa. Wolał raczej wyemigrować do Mekki z piętnastoma (czy pięćdziesięcioma) zwolennikami niż się podporządkować. Z bronią w ręku walczył przeciw muzułmanom. Po ostatecznym ich zwycięstwie, nieuległy, udał się do Syrii; los sprawił, że zmarł tam przed podbojem.
Byli jednak w Medynie znacznie liczniejsi i bardziej groźni potencjalni przeciwnicy: żydowskie plemiona, o których mówiliśmy. Mahomet nie miał w stosunku do nich żadnych uprzedzeń. Wprost przeciwnie, sądził, że zawartość jego posłannictwa była w zasadzie identyczna z posłannictwem, które dawno temu Żydzi otrzymali na górze Synaj. Odczuwał nawet szacunek do pradawności ich objawienia, do tego, że ich Pismo było znacznie wcześniejsze niż święte księgi innych religii; religie te, nawet jeśli coś dodawały, zawsze się do niego odwoływały. Podobne posłannictwo, które przynosił Arabom, nie mogło być sprzeczne z wcześniejszym objawieniem wywodzącym się z tego samego źródła.