- Idź swoją drogą, Ben - rozkazała Jaina, wciąż próbując powstrzymać błyskawicę Mocy... 

Każdy jest innym i nikt sobą samym.

-
Już!
- Nie mogę! - odparł Ben. - Mamy tu tuzin Sithów.
Stanął tyłem do Jainy, tak że stykał się z nią plecami, ona jednak wcale nie miała ochoty stawać do walki. Zerknęła na pompę i widząc, że ciągle działa, wpadła na inny pomysł.
- Ben, za mnÄ…!
Zanim Jaina zdążyła wypowiedzieć te słowa, trzy szklane parangi leciały już w jej stronę.
Wysłała myśli w kierunku Bena, żeby wyczuł jej zamiary, po czym rzuciła się ku
dwudziestocentymetrowej rurze, która wystawała z jej strony pompy.
Gdy tylko opuściła klingę, błyskawica Mocy trafiła ją w nogę i poderwała do góry.
Koncentrując się na tym, żeby nie wypuścić z dłoni rękojeści, Jaina przecięła rurę w miejscu, gdzie zakręcała w stronę podłogi.
Woda wystrzeliła we wszystkie strony, a błyskawica Mocy wygasła. Ben przemknął obok
kuzynki pośród brzęku roztrzaskujących się parangów. Jaina odwróciła się i uniosła klingę nad głowę. Ponownie przecięła rurę, tym razem bliżej miejsca, w którym łączyła się z obudową pompy.
Strumień wody grubości nogi Jainy wyrwał długi na metr fragment rury, który pofrunął, wirując, w kierunku Keshiri.
Z drugiej strony pompy rozległ się potężny huk dwóch wybuchających granatów,
zwiastujący, że Ben także nie próżnuje. Nagle całym ciałem Jainy wstrząsnął dreszcz niepokoju.
Wołając Bena, poderwała się na równe nogi i wykonała serię wspomaganych Mocą skoków,
kierując się wzdłuż słupa wody w stronę pierwszego napastnika.
Keshiri zdołała zmienić tor lecącej na nią rury, jednak z trudem utrzymując równowagę w strumieniu wody, nie mogła się obronić. Mijając ją, Jaina ucięła przeciwniczce głowę, ale zaraz poczuła niewidzialny cios fali uderzeniowej granatu, zdetonowanego przez Sithów w pobliżu pompy.
Zaczęła koziołkować w powietrzu w całkowicie niekontrolowany sposób. Bolały ją uszy i kręciło jej się w głowie. Wreszcie spadła na biodro i poczuła rwący ból w nodze. Cały czas się turlała, przewracając to na bok, to na plecy, aż w końcu wpadła na zakrzywioną ścianę jakiegoś zbiornika osadowego.
Wciąż próbowała odzyskać orientację - i znaleźć Bena - kiedy poczuła, jak coś odbija się od ściany zbiornika, tuż obok jej głowy. Odwróciła się i przykucnęła, szukając napastnika. Na podłodze obok niej błysnęła iskra, a w kracie pojawiło się wgniecenie.
Karabinek rozpryskowy.
Jaina znów się przetoczyła, ale tym razem zaraz się podniosła ze wzrokiem skierowanym na stanowisko snajperskie. Lufa karabinku rozpryskowego obróciła się w jej stronę.
Gdzie jest Ben?
Jaina wykonała salto do tyłu, wyciągając rękę, i poczuła świst przelatującego pod nią pocisku.
Snajper był niezły.
Jaina odwróciła się ponownie i zobaczyła, że lufa podąża jej śladem, jednak tym razem to Sith był zbyt wolny. Chwyciła karabinek rozpryskowy Mocą i pociągnęła gwałtownie. Snajper poleciał do przodu i razem ze swoją bronią spadł do znajdującego się w dole zbiornika na ścieki.
Jaina nie miała czasu na szukanie kuzyna. W jej stronę nacierała ściana Sithów. Szkarłatne klingi tańczyły w ich rękach. W nadziei na znalezienie jakiejś wskazówki na temat tego, co stało się z Benem, zanurzyła się w Mocy. Przykucnęła za zbiornikiem osadowym i poczuła, jak Luke wysyła ku niej myśli, ponaglając ją, żeby opuściła swoją kryjówkę i skierowała się w stronę panelu interfejsu.
Wciąż jednak nigdzie nie było śladu Bena.
Jaina zatrzymała się na chwilę, żeby rzucić jeszcze jedno spojrzenie w kierunku pompy motorowej. Pół tuzina szklanych kling pofrunęło ku niej. Odepchnęła je na bok podmuchem Mocy, po czym odwróciła się i popędziła w stronę panelu interfejsu, uchylając się przed błyskawicami Mocy i blasterowymi wiązkami.
Kiedy znalazła się o krok od panelu, pozostały jej tylko dwie możliwości - mogła skierować się w prawo, w stronę głównych drzwi, lub w lewo, wąskim korytarzem serwisowym z rzędami aparatury po obu stronach. Poczuła, jak Luke ciągnie ją w lewo, więc ruszyła korytarzem tak wąskim, że nie miałaby chyba szansy na wykonanie w nim jakiegokolwiek uniku.
Zdążyła zrobić zaledwie trzy kroki, kiedy poczuła na plecach lodowaty dreszcz niepokoju.
Rzuciła się na brzuch i poczuła żar blasterowych strzałów, które przemknęły ponad nią. Przetoczyła się na plecy i zobaczyła Bena, który zmierzał ku niej, koziołkując w powietrzu, najwyżej trzy kroki przed Sithem, który otworzył ogień.
Jaina poderwała się, wykorzystując Moc, żeby przeskoczyć nad Benem. Zapaliła miecz
świetlny i ledwie zdążyła zablokować klingą błyskawicę Mocy. Krzyknęła do Bena, żeby się nie zatrzymywał, a sama ruszyła na przeciwnika.
Znów poczuła w Mocy dotyk Luke’a, który delikatnie ciągnął ją w głąb korytarza. Wycofała się najszybciej, jak tylko mogła, biegnąc tyłem i przywierając plecami do rzędów aparatury za każdym razem, gdy nadlatywały blasterowe wiązki i rzucane przy użyciu Mocy parangi.
Korytarz łączył się z niewielkim schowkiem, zawalonym stertami ogromnych zapasowych
zaworów i fragmentów rur w większości o średnicy powyżej metra. Luke cały czas przyciągał
Jainę, więc cofała się, wykonując uniki, a po chwili znalazła się o krok od ściany, tuż obok Bena.
Byli w potrzasku, bez szans na ucieczkÄ™.

Tematy