Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Natomiast takie wydarzenia związane z transformacją, jak szerząca
się inflacja, poważny spadek realnych wynagrodzeń i szybki wzrost bezrobocia
spowodowały powiększenie się nierówności i ubóstwo.
Niektórzy uważają, że te zapowiedzi - czy nawet quasi-obietnice - były
spowodowane również naiwnością samych rodzących się wówczas elit, nieznajomością z ich strony reguł rządzących gospodarką rynkową. Jednak życie takim tłumaczeniom zaprzecza. Na Węgrzech nie na wstępie transformacji, ale
w 1998 r. bezpośrednio po wyborach (a nie przed nimi) nowy (prawicowy)
premier Wiktor Orban zadeklarował, iż głównym celem jego rządu jest podniesienie poziomu życia do średniego poziomu w Unii Europejskiej. Zapomniał
tylko dodać, że jest to wykonalne - przy stałym i bardzo wysokim tempie rozwoju - najwcześniej w horyzoncie jednej generacji.
Największym rozczarowaniem egalitarystycznie i populistycznie nastawionych grup społecznych i elit są wyniki prywatyzacji. Przewidywania, że dzięki bezpłatnemu rozdawnictwu udziałów w denacjonalizowanym majątku socjalizm
przekształci się w „ludowy kapitalizm", powodują dziś w wielu krajach frustracje. Populistyczny nurt w ekonomii i polityce sugeruje bowiem, iż masowa prywatyzacja przez bezpłatne rozdawnictwo akcji może zrównoważyć trudności
będące ubocznym produktem dostosowania strukturalnego, w tym szczególnie
rosnące bezrobocie i spadek realnych dochodów. Być może tak jest, ale tylko do
pewnego stopnia i tylko jako przejściowa rekompensata utraconych dochodów89.
W rzeczywistości w kilku krajach zdarzyło się, że robotnicy strajkowali
nie przeciwko prywatyzacji, lecz na jej rzecz. Czynili to, by uzyskać większą
ilość pół-pieniądza, tzn. akcji lub kuponów uprawniających do ich nabycia. Mimo
to sytuacja, w której bezrobotny, często nie otrzymujący zasiłku ze słabego systemu zabezpieczenia społecznego, jest dumnym posiadaczem dwóch albo nawet tylko jednej akcji - jest dziwaczna, żeby nie powiedzieć groteskowa. Nie jest to przecież ani symptom gospodarki rynkowej, ani ludowego kapitalizmu.
Ironią historii jest, iż więcej posiadaczy akcji mieszka obecnie w postkomuni-
Juha Honkkila (1997) nie bez socjopsychologicznego wyczucia twierdzi, że dla jednostek wyrosłych w społeczeństwie socjalistycznym utrata bezpiecznego zatrudnienia i innych korzyści społecznych zapewnianych przez sektor państwowy nie może zostać zrównoważona niewielkimi możliwościami cieszenia się osobistą własnością majątku narodowego.
194
stycznej Rosji niż w superkapitalistycznych Stanach Zjednoczonych, w Polsce90
niż w Niemczech, w Czechach niż w Austrii. Nie powiększa to jednak w krajach
transformacji obszarów rynkowego kapitalizmu.
Siła kapitalizmu nie zależy bowiem od liczby „kapitalistów", lecz od wielkości i jakości funkcjonującego kapitału oraz instytucjonalnego otoczenia ułatwiającego to funkcjonowanie. Obecnie zdecydowana większos'ć bezpłatnie rozdanych akcji została skoncentrowana w rękach inwestorów instytucjonalnych, w tym banków i innych pośredników finansowych. Sprawiedliwa prywatyzacja,
czyli tzw. uwłaszczenie nie wykluczyło więc koncentracji kapitału; wielu tych,
którzy otrzymali akcje darmo, szybko się ich pozbyło, co było do przewidzenia
i było przewidywane.
W efekcie transformacji oczekiwano także zmniejszania się różnic między
poszczególnymi regionami. W wyniku działania wielu czynników, w gospodarkach centralnie planowanych miało miejsce znaczne zróżnicowanie sytuacji poszczególnych regionów, jeśli chodzi o wielkość dochodów i poziom życia. Największe różnice występowały w dawnym Związku Radzieckim i Jugosławii.
Rozpad tych państw wyzwolił napięcia między najbiedniejszymi i najbogatszymi dawnymi republikami, będącymi obecnie niepodległymi krajami, jak na przykład między Estonią a Tadżykistanem, czy między Słowenią a Macedonią.
Regiony zacofane liczą więc dziś na szybkie podniesienie swojego standardu
i naciskają na coraz większy przepływ kapitału, a regiony bogatsze starają się
ograniczyć przepływ kapitału, gdyż obawiają się, że w warunkach alokacji administracyjnej (pozarynkowej) mogą być zmuszone do oddania części dochodu regionom zapóźnionym. Walczą więc z taką redystrybucją, przez co narastają
napięcia polityczne91.
Podczas transformacji podział dochodów nie ewoluował zgodnie z tymi
oczekiwaniami. W całej Europie Środkowo-Wschodniej i dawnym ZSRR
nierówności wzrosły. Zarówno zmieniający się strumień dochodów (najpierw
spadek, potem wzrost), jak zmieniające się jego porcje otrzymywane przez