- Ty jesteś właścicielem? - zapytał Shaa.
- Ja siÄ™ tym zajmÄ™.
- Zajmiesz się, o ile jesteś właścicielem. Nowo przybyły spojrzał na niego zezem.
- Zwariowałeś? Nikt nie widział właściciela od lat. Ja tylko kieruję tą knajpą i trzymam część rachunków na wypadek, gdyby facet się pokazał. W życiu go nie widziałem, ale mówią, że lepiej z nim nie zadzierać. Dał to jasno do zrozumienia, kiedy kupował tę knajpę.
- A jak go rozpoznasz, kiedy się pojawi? - wycedził Shaa. Maks popatrzył na niego uważnie, rozpoznając w głosie przyjaciela nutę narastającego podejrzenia.
- Kiedy parę lat temu kupił Gnoma, przysłał taką małą kryształową kostkę.
Na twarzy Shaa odbiło się zakłopotanie - fenomen występujący raz na siedem lat.
- PrzynieÅ› jÄ….
Zarządca popatrzył na niego, otworzył usta, zamknął je bez słowa i wyszedł na zaplecze. Po chwili wrócił ze spłowiałą purpurową sakiewką. Shaa poluzował rzemyczek i wywrócił woreczek do góry dnem. Po otwartej dłoni potoczyła się przejrzysta kryształowa kostka o boku równym długości kciuka. Shaa z zadumą przyjrzał się kryształowi, następnie przycisnął opuszek kciuka do wgłębienia w wypolerowanej ściance.
Kostka rozbłysła silnym purpurowym żarem.
- Natychmiast przyniosę panu pieniądze - zawołał zarządca i pogalopował na zaplecze. Shaa odsunął kciuk od kostki i żar wygasł. Wszyscy obecni przy stole, którzy dotychczas wlepiali oczy w kostkę, przenieśli spojrzenia na twarz Shaa. Medyk odchylił głowę na oparcie fotela i zaczął badać wzrokiem sufit.
- Masz coś interesującego do powiedzenia? - zapytał Maks. Shaa chrząknął.
- Tak, czy pamiętacie okres, kiedy byłem Nabrzeżnym Inspektorem Służby Zdrowia w Roosing Oolvaya? Hmmm, część swoich dochodów ulokowałem w pewnym przedsięwzięciu, tu, na miejscu. Prawdę mówiąc, rozumiecie, zatrudniłem doradcę podatkowego i sam trochę przestałem nadążać. Potem, no cóż, stanowisko Inspektora Zdrowia przejął ktoś inny, a ja opuściłem Roosing Oolvaya w niejakim pośpiechu.
Kierownik wrócił z okutą żelazem pokaźną skrzynią. Rzucił ją na stół przed Shaa.
- Moja karczma... - Shaa powiódł smutnym wzrokiem po wytłuczonych oknach, strzaskanych schodach, dziurach w ścianach i połamanych stołach. Na efekty jego wcześniejszej wizyty nałożyły się zniszczenia spowodowane przez powódź. - Przyjacielu - zwrócił się do zarządcy - zapamiętaj sobie raz na zawsze: od dzisiaj macie zaskarbiać sobie względy klientów z klas wyższych.