brenner mayer alan, zaklecie katastrofy (scan-dal 727)Z pokoju na zapleczu, wycierając ręce w szarą ścierkę, wyłonił się nowy osobnik... 

Każdy jest innym i nikt sobą samym.


- Ty jesteś właścicielem? - zapytał Shaa.
- Ja siÄ™ tym zajmÄ™.
- Zajmiesz się, o ile jesteś właścicielem. Nowo przybyły spojrzał na niego zezem.
- ZwariowaÅ‚eÅ›? Nikt nie widziaÅ‚ wÅ‚aÅ›ciciela od lat. Ja tylko kierujÄ™ tÄ… knajpÄ… i trzymam część rachunków na wypadek, gdyby facet siÄ™ pokazaÅ‚. W życiu go nie widziaÅ‚em, ale mówiÄ…, że lepiej z nim nie za­dzierać. DaÅ‚ to jasno do zrozumienia, kiedy kupowaÅ‚ tÄ™ knajpÄ™.
- A jak go rozpoznasz, kiedy się pojawi? - wycedził Shaa. Maks popatrzył na niego uważnie, rozpoznając w głosie przyjaciela nutę narastającego podejrzenia.
- Kiedy parÄ™ lat temu kupiÅ‚ Gnoma, przysÅ‚aÅ‚ takÄ… maÅ‚Ä… krysztaÅ‚o­wÄ… kostkÄ™.
Na twarzy Shaa odbiło się zakłopotanie - fenomen występujący raz na siedem lat.
- PrzynieÅ› jÄ….
ZarzÄ…dca popatrzyÅ‚ na niego, otworzyÅ‚ usta, zamknÄ…Å‚ je bez sÅ‚owa i wyszedÅ‚ na zaplecze. Po chwili wróciÅ‚ ze spÅ‚owiaÅ‚Ä… purpurowÄ… sa­kiewkÄ…. Shaa poluzowaÅ‚ rzemyczek i wywróciÅ‚ woreczek do góry dnem. Po otwartej dÅ‚oni potoczyÅ‚a siÄ™ przejrzysta krysztaÅ‚owa kostka o bo­ku równym dÅ‚ugoÅ›ci kciuka. Shaa z zadumÄ… przyjrzaÅ‚ siÄ™ krysztaÅ‚o­wi, nastÄ™pnie przycisnÄ…Å‚ opuszek kciuka do wgÅ‚Ä™bienia w wypolero­wanej Å›ciance.
Kostka rozbłysła silnym purpurowym żarem.
- Natychmiast przyniosÄ™ panu pieniÄ…dze - zawoÅ‚aÅ‚ zarzÄ…dca i po­galopowaÅ‚ na zaplecze. Shaa odsunÄ…Å‚ kciuk od kostki i żar wygasÅ‚. Wszyscy obecni przy stole, którzy dotychczas wlepiali oczy w kost­kÄ™, przenieÅ›li spojrzenia na twarz Shaa. Medyk odchyliÅ‚ gÅ‚owÄ™ na oparcie fotela i zaczÄ…Å‚ badać wzrokiem sufit.
- Masz coś interesującego do powiedzenia? - zapytał Maks. Shaa chrząknął.
- Tak, czy pamiÄ™tacie okres, kiedy byÅ‚em Nabrzeżnym Inspekto­rem SÅ‚użby Zdrowia w Roosing Oolvaya? Hmmm, część swoich do­chodów ulokowaÅ‚em w pewnym przedsiÄ™wziÄ™ciu, tu, na miejscu. PrawdÄ™ mówiÄ…c, rozumiecie, zatrudniÅ‚em doradcÄ™ podatkowego i sam trochÄ™ przestaÅ‚em nadążać. Potem, no cóż, stanowisko Inspektora Zdrowia przejÄ…Å‚ ktoÅ› inny, a ja opuÅ›ciÅ‚em Roosing Oolvaya w nieja­kim poÅ›piechu.
Kierownik wrócił z okutą żelazem pokaźną skrzynią. Rzucił ją na stół przed Shaa.
- Moja karczma... - Shaa powiódÅ‚ smutnym wzrokiem po wytÅ‚u­czonych oknach, strzaskanych schodach, dziurach w Å›cianach i po­Å‚amanych stoÅ‚ach. Na efekty jego wczeÅ›niejszej wizyty naÅ‚ożyÅ‚y siÄ™ zniszczenia spowodowane przez powódź. - Przyjacielu - zwróciÅ‚ siÄ™ do zarzÄ…dcy - zapamiÄ™taj sobie raz na zawsze: od dzisiaj macie zaskarbiać sobie wzglÄ™dy klientów z klas wyższych.

Tematy