Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Interesowały ją motywy postępowania ludzi oraz dylemat: kim jest człowiek - indywidualnością czy schematem, istotą niepowtarzalną, czy podobną do wszystkich, którzy znaleźli się w podobnym miejscu i w podobnej sytuacji społecznej.
Pisząc „Granicę” Nałkowska była już dojrzałą kobietą i pisarką (dobiegała 50 roku życia). Rozważania na temat interesującego ją dylematu opierała nie tylko na wiedzy teoretycznej, ale też na doświadczeniu życiowym oraz pilnej obserwacji ludzkich zachowań. Te psychologiczne i filozoficzne zagadnienia poddała analizie na kartach „Granicy”. Bohaterem powieści uczyniła Zenona Ziembiewicza pochodzącego ze zubożałej rodziny szlacheckiej i pnącego się mozolnie po szczeblach drabiny społecznej i zawodowej. Bohater wdał się w romans z córką kucharki służącej u jego rodziców, zaś owocem tego związku była ciąża dziewczyny, usunięta na życzenie niedoszłego ojca. Konsekwencje pozbycia się ciąży były tragiczne dla obojga bohaterów: Justyna popadła w chorobę psychiczną i wymierzyła sama sprawiedliwość oblewając twarz byłego kochanka żrącym kwasem. Nieodwracalnie okaleczony Zenon popełnił samobójstwo, Justyna została aresztowana. Epilog tych wydarzeń z pewnością rozegrał się w sądzie i można wyobrazić sobie, jaką mowę oskarżycielską i obrończą wygłoszono w czasie rozprawy przeciwko Zenonowi.
Oskarżyciel stwierdzi, że bohater zhańbił zaszczytną funkcję społeczną, sprawowany urząd prezydenta miasta, stając się bohaterem skandalu, jaki wywołał jego romans z protegowaną i podopieczną żony. Młodziutka i naiwna Justyna Bogutówna nie była jedyną ofiarą romansowego usposobienia Ziembiewicza. W czasie studiów w Paryżu rozkochał w sobie Adelę, która umierała na suchoty, kiedy Zenon romansował już w najlepsze z Justyną w Boleborzy - majątku dzierżawionym przez rodziców. Śmierć Adeli nie zrobiła na nim większego wrażenia, gdyż był egoistą i hipokrytą (człowiekiem obłudnym, dwulicowym). Te cechy charakteru potwierdzają też stosunki zawodowe bohatera z Czechlińskim, wydawcą lokalnej prasy. Zenon związał się z nim jeszcze w czasie studiów i otrzymał zaliczkę, dzięki której mógł wyjechać do Paryża na ostatni rok edukacji. Przysyłał Czechlińskiemu artykuły o sytuacji międzynarodowej, które publikowano w „Niwie”, ale treść ich zmieniano, o czym autor wiedział i nie protestował, nie zerwał współpracy. Po ukończeniu studiów wrócił do Polski i objął funkcję redaktora naczelnego „Niwy”. Nie miał odwagi bronić własnych poglądów społecznych i politycznych, stał się wykonawcą poleceń i oczekiwań Tczewskich - najbardziej wpływowych ludzi w środowisku ziemiańsko - burżuazyjnym. Dla kariery gotów był zmieniać swe poglądy, to człowiek „bez twarzy”. Taki to mężczyzna wykorzystał miłość i zaufanie prostej dziewczyny, dla której był księciem z bajki. Justyna została wychowana w posłuszeństwie dla panicza, wszak wzrastała w domu państwa Ziembiewiczów, a matka jej była tam kucharką. Po śmierci matki Justyna znalazła się sama w obcym sobie mieście, była zagubiona i złamana nieszczęściem. Jeszcze w Boleborzy Zenon łudził ją nadzieją na trwały związek, potem porzucił jak zabawkę, którą się znudził. Kiedy spotkał Justynę na ulicy, postanowił wykorzystać jej zagubienie, zaproponował rozmowę w hotelu. Dziewczyna ufnie zwierzyła mu się ze swoich trosk materialnych (państwo Ziembiewiczowie zalegali z wypłatą wynagrodzenia należnego zmarłej kucharce) i szukała pocieszenia w trudnej dla siebie sytuacji. Zenon skorzystał z nadarzającej się okazji i kontynuował romans kryjąc się z nim. Był przecież oficjalnie zaręczony i potem żonaty z posażną i wykształconą kobietą - Elżbietą Biecką. Gdy Justyna zaszła w ciążę, Zenon dał jej pieniądze, aby pozbyła się dziecka. Córka kucharki, przyzwyczajona do spełniania zachcianek i poleceń chlebodawców, wbrew samej sobie poddała się zabiegowi. Konsekwencją jego była depresja psychiczna i obsesyjna chęć popełnienia samobójstwa. Zenon opiekował się swą ofiarą, lecz nie z powodu poczucia winy lub pragnienia wynagrodzenia wyrządzonej krzywdy. Troszczył się wyłącznie o siebie i własną karierę, dlatego nakłonił żonę, aby to ona wzięła pod opiekę nieszczęśliwą dziewczynę. Tak więc ciężarem odpowiedzialności za własny czyn obciążył inną kochającą go kobietę. Żona Zenona załatwiała dla Justyny coraz to inną pracę, zapewniała jej opiekę lekarską i w końcu stała się wspólniczką męża, on zaś umacniał w niej poczucie współodpowiedzialności za występek, którego się dopuścił. Chora, osamotniona i skrzywdzona Justyna przeżywała swój dramat, gdy Zenon z rodziną żył wygodnie i wystawnie. Sumienie Zenona obciąża też dramat robotników pozbawionych pracy, mieszkań, warunków do życia. Dla zapewnienia sobie popularności obiecał tym ludziom budowę domów, a później nie zatroszczył się o zabezpieczenie funduszy na to przedsięwzięcie. Zadbał natomiast o rynsztunek myśliwski dla siebie, żonie kupił najdroższe i najmodniejsze futra, żył jak udzielny książe. Zdesperowani robotnicy zorganizowali manifestację, którą rozproszyła strzelanina. Nawet jeżeli rozkaz strzelania do demonstrantów wydał starosta Czechliński, to nie ulega wątpliwości, że zrobiłby to prezydent miasta Ziembiewicz, gdyby starosta zwlekał z wydaniem rozkazu.

Tematy